-
Zosiu przykro mi , że w pracy taka nerwowa i nieprzyjemna atmosfera..............Ja kiedyś pracowałam w biurze rachunkowym , gdzie dziewczyny były non stop na relanium, a szefowa chodziła po biurze , jak burza gradowa i każdy na jej widok drżał.............. Byłam tam tylko tydzień, bo choć praca bardzo mnie interesowała, to po dniu w takiej atmosferze przychodziłam do domu wypompowana i jeszcze się na innych wyżywałam...............
Mam nadzieję, że w weekend się zrelaksujesz i zapomnisz o nieprzyjemnościach..............
Zawsze jak czytam Twoje posty , to robię się strasznie głodna........Takie tu smakowitości serwujesz.............
Życzę miłego weekendu
Asia
-
Jestem już po obiedzie, dziś wyjątkowo smacznym, mimo że w pracy! Potrawka z kurczaka z kaszą gryczaną, całkiem chude to wszystko, a sycące. No i poszłam na lunch z Nową, nadal wrażenie z niej dobre. Natomiast z pozostałymi 'koleżankami' z pracy stosunki coraz gorsze. Od dawna codziennie chodziłyśmy razem w tym samam gronie i o stałej porze. Kiedy dziś po nie przyszłam, dowiedziałam się, że już były. A po lunchu to już w ogóle jestem wróg nr. 1. Ale postanowiłam się tym nie przejmować i humor nadal dopisuje.
Najmaluszku, ja na zewnątrz nie byłam, znów czasu nie starczyło. Ale widzę przez okno słońce i to daje siłę :) Słyszałam coś o tym, że na stałe ma się zrobić ciepło od 10 marca ale głowy nie dam.
Asiu, ja też w jednej z prac wytrzymałam dwa dni tylko. Tu na codzień nie jest aż tak tragicznie. Ale mam i tak już dość. A za powodowanie głodu przepraszam, ja po prostu lubię dobre jedzenie i lubię gotować :)
-
Zosiu,
Dziewczynami sie nie przejmuj. Boze! Jakie to dziecinne. Ubzduraly sobie nie wiadomo co. A Nowa moze akurat okaze sie w porzadku. No, tyle ze zle sie pracuje jak wiekszosc patrzy na ciebie spod byka... Ale wcale nie musisz na nie nawet zerkac. Zamiast tego zerknij w okno i miej je w nosie. O :!:
-
Dziecinne niesamowicie, masz Hana rację. Ale niestety, z takimi właśnie ludźmi przyszło mi pracować. Dziś już się nie dałam i humor mam cały dzień dobry, staram się nie rozmawiać z nimi choć ja od zawsze gadułą byłam.
Tyle że rzeczywiście bardzo źle się pracuje w takie atmosferze.
Na podwieczorek był serek wiejski light z miodem, a teraz aż do jogi żadnego jedzenia, dopiero po powrocie, mąż ma coś zrobić lekkiego. A w międzyczasie kawa i pogaduchy.
-
Jeju! A ja dzis jestem taka glodna!!!!!!!!
-
Zosiu dziekuję za przepis :D
Zrobiłam b. podobną, bo seler+kurczak+parę oliwek+majonez light mieszny z jogurtem0%, następnym razem dodam makaron sojowy jeszcze :wink:
FANTASTYCZNEGO WEEKENDU WSZYSTKIM ŻYCZĘ :D
http://www.bosko.pl/kartki/kartki/28.jpg
POZDRAWIAM
Całuski
***
Grażyna
18 marca pod McDonaldem spotykamy sie o godzinie 11tej!!!
-
Zosiu!
Cudownie, że udało Ci się zdystantowac do pracy i że jakoś się w tym wszystkim odnajdujesz. Spokój jest najważniejszy, szczególnie, że w perspektywie miły weekend :D
Baw się dobrze na kawie i na aerobiku.
Ja zaraz lece po zakupy, ale wcześniej chyba Ci się wyskarże, bo okropniastą wiadomośc dziś dostałam :(
pozdrawiam mocno
-
Po powrocie do domu zaczęłam od was i jeszcze nic u siebie nie napisałam, a Hana już chce czytać. Więc nadrabiam ;-)
No więc musze powiedzieć, że na jodze jednak nie byłam, będę dopiero jutro. Nie bez przyczyny. Po prostu ledwo dziś po pracy uniknęłam poważnego wypadku samochodowego i byłam tak zdenerwowana i taką dawkę adrenaliny dostałam, że nie dałabym rady się skupić na zajęciach. Jechałam prosto przez duże skrzyżowanie, a z naprzeciwka wypadł do skrętu w lewo samochód, dość szybko. Dałam po hamulcach i go strąbiłam ale wiedziałam, że się miniemy. Nie zauważyłam jednak, że zaraz za nim jechał jeszcze drugi samochód!!
Bogu dzięki za dobre opony i ABS bo bez tego już nie miałabym samochodu. Zatrzymałam się dosłownie o 10 cm od jego prawych przednich drzwi. Gdybym przed tym pierwszym nie zaczęła hamować to bym zatrzymała się dopiero na nim! A gnój od razu odjechał. Nikt oczywiście tego nie widział, policji nie było. Dojechałam gdzie miałam i poszłam spotkać się z przyjaciółą, która zakazała mi picia kawy i kupiła soczek grapefruitowy wyciskany. Po dwóch godzinach już mi stres przeszedł i krew zaczęła znowu krążyć.
Cholera, kto tym ludziom daje prawo jazdy!
Tysiak dziś nieznacznie przekroczony. Na kolację po powrocie do domu był makaron sojowy duszony z warzywami wykonany przez męża ale po nim miałam nadal chęć na jedzenie, było więc jabłko i jeszcze taka duża śliwka. Ale zdrowo i smacznie więc ok.
Joga jutro o 12:30 i na nią już napewno pójdę.
Grażynko i dobre było? Cieszę się bo to znaczy, że przepis niemal sprawdzony :)
Emilko, a ja podła bestia tak ci odpisałam, że z tej złej wiadomości niemal dobrą zrobiłam. ;-)
-
Boze!
Jak ja bym byla w takiej samochodowej sytuacji, to juz bym pewnie nie wsiadla za kierownice, nie mowiac o dojechaniu gdziekolwiek. Musisz miec silne nerwy, dziewczyno. Cale szczescie, ze nic sie Tobie nie stalo. A jak zareagowal Twoj maz na to wszystko?
Ja tez bylam w podobnej sytuacji moze 2 dni temu. Szlam rano z dziecmi do szkoly i przechodzilismy przez ulice. Widzialam ze jedzie auto, ale bylo daleko, to mowie: przejdziemy. Nie wiedzialam jednak ze on tak zapiernicza. Zatrzymalismy sie chyba w polowie jezdni, a on przejechal doslownie 10cm od moich stop i sie skurczybyk nie zatrzymal! Bylam taka wkurzona ( bo przeciez szlam z dziecmi, a normalnie to sa tu bardzo uprzejmi kierowcy, czesto sie zatrzymuja jak ktos przechodzi przez ulice) ze walnelam mu w auto lunchboxami, ktore trzymalam w reku. Ale mialam nerwy. Wariat!
Powinnam byla zadzwonic wtedy na policje, ale bylam za bardzo zdenerwowana.
No i znow sie zdenerwowalam myslac o tym.
Ale tam, przejdzie.
No, dobranoc, Zosiu.
Do czytania jutro.
-
zosiu no to faktycznie z tym samochodem nieciekawa sprawa..
idiotów nie brakuje.. kto im daje papiery - to ja doskonale wiem.. ale to nie do konca jest wina tych co dają papiery.. bo czasem takiemu świeżo upieczonemu wydaje się że jest już panem i władcą dróg.. i to chyba jest najgorsze..
uwierz mi - wiem co mówię.. mam w domu instruktora.. który nie raz widział swoich kursantów jak zapieprzają po ulicach.. jednemu to się nawet niedługo udało pojeździć.. skończył szaleńśtwa na drzewie..
ale cicho sza już o tym :!:
mimo wszystko życzę udanego weekendu :!:
ściskam mocno