-
Zosiu,
pozdrawiam prawie już weekendowo. A ze studami to niestety tak jest.
Na więcej komentarzy nie mam siły. Odezwę sie popołudniu.
Trzymaj się.
-
No to odnośnie siedzenia od rana na forum 
Ale jest szansa, że jakieś pół godziny spokoju będę miała więc korzystam.
Plan zajęć przejrzałam i zaczynam się do niego przyzwyczajać. Przerażenie nieco mniejsze. W końcu sama chciałam 
Dietetycznie ok, na koncie mam 333 kcal, a niedługo idę na lunch. Ostatni płacony przez firmę, łezka się w oku kręci 
Na popołudnie jestem umówiona z mężem, mamy iść do kina albo co.
A wczoraj jeszcze zrobiłam szóstkę. Z 14 powtórzeniami. Pod koniec ledwo miałam siłę nogi podnosić ale zrobiłam, prysznic i spać.
Chyba jednak nici z tego spokoju na forum.
-
Zosiu Twój wykresik jest piękny.............. Jestem pod wrażeniem i ogromnie się cieszę, że waga w końcu ruszyła ( mówiłam Ci , że udział w akcji działa cuda :P )............... Pamiętasz o naszej rywalizacji ? Biorę nogi za pas i szybko uciekam, bo lada chwila mnie dogonisz....................
Życzę miłego wieczoru w towarzystwie męża..................................
P.S. A z lunchem będziesz musiała od przyszłego tygodnia jakoś kombinować.................
-
Zosiu
gratuluję pięknego suwaczka
do zajęć pewnie się przyzwyczaisz, tak jak ja przyzwyczaiłam się do aktywnego dnia od 5tej do 23ciej
jesteś moją idolką
Miłego weekendu
***
Grażyna
-
Zosiu,
miło sobie spędzaj weekend. Ja sobie odpocznę, poćwiczę i napisze CI małego mailika.
-
No to miałam swoje pół godziny spokoju, nie ma co! Byłam na inauguracji i wyszłam wściekła bo zmarnowałam dwie godziny po nic. Jutro zaczynam o 7:15 i zastanawiam się co zrobić z szóstką przez ten weekend.
A teraz wybywamy z mężem na kolację, a potem do kina na Zakochany Paryż. Potem szóstka i szybko spać bo wyjść z domu muszę koło 6:45. Boże, w sobotę!!
Odpiszę jak znajdę chwilkę bo ostatnio z tym problem. Dzięki, że jeszcze tu wpadacie!
-
oj Zosia...ja to nie wiem czy bym przetrwala jeszcze taki intelektualny weekend od rana do nocy
Trzymam kciuki! I to z calej sily!!!!
A propos, to patrzac na plan zajec (i przypominajac sobie ten z moich studiow), to nie wiem kto go uklada i o czym mysli .........Ja po takich studiach, gdzie sie siedzialo od rana do wieczora z 10 - 15 minutowymi przerwami, mialam totalnie rozwalony zoladek (zero czasu na obiad).....i nie tylko ja.....Albo dajmy na to na 1 roku zajecia z WFu, a po nich 10 minut przerwy (bo po co brac prysznic
).....nie komentuje, bo widze, ze sie nic nie zmienilo
Wazne, ze kasa leci i odbebnione. A ze student po calym dniu nie jest fizycznie w stanie skupic uwagi na temacie, a tym bardziej na pusty zoladek to juz pestka
trzymaj sie dzielnie!!!!!
-
Dziewczyny! Okazało się iż przegapiłam, że dziś mam jedno okienko (wyjątkowo). Skorzystałam więc i wróciłam do domu, mąż gotuje obiad. Umieram na ból głowy ale to raczej z niewyspania niż studiów jako takich.
Wbrew logice wydaje mi się iż da się to wszystko przeżyć. W dużym stopniu dzięki temu, że w 2/3 czasu mam wykład z rewelacyjnym Doktorem od dawnej literatury polskiej!
Tagottko, WFu w ogóle nie mam bo to zaoczne. Niestety, okazało się, że lektoratu zjędzyka też nie mam, chyba dojdzie w drugim semestrze, tegao akurat żałuję.
Ale poza tym chyba jednak przeżyję. Z dwojga złego wolę mieć za dużo zajęć niż za mało!
Jedzeniowo też jakoś jest, mąż zrobił mi rano na śniadanie arcy przepyszne tosty (pojedyncze, z cienko krojonego chlebka, z szyneczką i w ogóle - takie grzanki bardziej), dwie kanapki na zajęcia (ale z racji okienka i obiadu wróciła ze mną do domu, zjem sobie jutro), jabłko, dwie marchewki i wypiłam półtora litra wody + dwie kawy. Na koncie mam 766 kcal (no bo tego, jeszcze trochę gorzkiej czekolady było), za chwilę jakiś pyszny obiad. Po ostatnich ćwiczeniach jeszcze tylko jabłko zjem i jak sądzę, nie przekroczę 1100 kcal. Ból głowy jednak powoduje, że dziś też, na bank, nie będzie szóstki.
A to niewyspanie to oczywiście nie bez powodu. Poszliśmy wczoraj z mężem na randkę: na kolację i do kina, na Zakochany Paryż. 14 nowelek filmowych - przepiękne!! Absolutnie polecam.
I mieliśmy potem tak dobre humory, że nie było szans na powrót do domu (miałam iść spać o 22). Po 22 wylądowaliśmy na kawie u mojej mamy, wyszliśmy półtorej godziny później. Zanim dojechaliśmy, zanim przygotowałam wszystko... dość, że spałam 5 godzin. Uciekam sprzed kompa bo głowa pęka ale obiecuję się jeszcze odezwać!
-
Zosiu,
ciszę sie przeogromnie, ze Ci studia się jednak podobają. Pewnie, że da się przeżyć i to wszystko.
Jak Ty dajesz radę ze studiami to ja nie marudze tylko biorę się za ćwiczenia
-
Dowlokłam się na ostatnie ćwiczenia choć przyznam, że notatki mam strasznie pokreślone z nich, bo już niespecjalnie kontaktowałam. Na dodatek przedmiot jak na razie najmniej ciekawy. Ale należy walczyć ze słabościami, zgłosiłam się więc do przygotowania pewnych materiałów na następne zajęcia. A co tam.
Generalnie mi się podoba.
Kalorii na koncie 1147, wypite 2 l wody + 0,3 herbaty i dwie kawy, ćwiczeń zero, ból głowy wielki. Wstawię tylko pranie i idę spać. Jutro pierwszy wykład o 8:00.
Emilko, ja nic nie powiem. Moja wrodzona przyzwoitość starała się mnie nakłonić do poćwiczenia szóstki ale głowa boli mnie przy każdym ruchu i po prostu nie jestem w stanie. Jutro jednak kończę o 20 i chyba wrócę prosto do domu, poćwiczyć.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki