Zosiu, z okazji jutrzejszych walntynek: duuużo miłości
http://imagecache2.allposters.com/images/ARG/21565.jpg
Wersja do druku
Zosiu, z okazji jutrzejszych walntynek: duuużo miłości
http://imagecache2.allposters.com/images/ARG/21565.jpg
Zosiu juz chyba po sesji??? to moze znajdziesz troszkę czasu i do nas tu wpadniesz?? :) teskno mi za Tobą......
pozdrawiam gorąco i
http://www.edycja.pl/upload/kartki/113.jpeg
Pewnie spróbuje Cię złapać przez telefon, bom strasznie ciekawa co tam u Ciebie :roll:
Pozdrawiam
***
Grażyna
Udanego śledzika :D
http://img.interia.pl/kobieta/nimg/kob508570.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
Ciekawe co tam u Ciebie Zosiu..
nie tracę nadziei ze do nas tu wrócisz.
Pozdrawiam gorąco!! :)
No więc, jako ta córa marnotrawna - wracam. Jest tak źle, że chyba padniecie. Ale co tam. Waga dziś powiedziała 71,8. Tak tak, waga nie kłamie. Niestety, wyglądam tragicznie, tak też się czuję, a co gorsza, kompletnie nie mam pomysłu, jak to zrobić.
Zaczęło się od zmiany pracy. Zacharowuję się na śmierć, stres gigantyczny. Do tego doszła szkoła, sesja, zmęczenie. Dodać do tego niespecjalne układanie się w domu i wytłumaczenie gotowe. Obżeram się słodyczami, jem późno, jem smażone, piję mało, ćwiczeń przez dłuugo nie było. W pracy nie mam jak zjeść, nic ciepłego w każdym razie napewno. W domu niemal nie gotuję, więc nie mam też co przynosić.
Tragedia. A było już tak dobrze.
Ale dość tego łajania się. Zaczęłam chodzić na jogę, byłam już trzy razy w ciągu półtora tygodnia niespełna. Planuję utrzymać tempo 2 razy w tygodniu i modlę się, by się udało. Ze słodyczami kompletnie sobie nie mogę poradzić mimo wielokrotnych prób. Kiedyś jednak przecież miesiącami ich nie jadłam, muszę sobie tylko przypomnieć, jakim cudem!
Plan jest taki, że znajdę jakiś czas i wymyślę sposób na dietę.
Bo uwieżcie. Jeśli kiedyś mówiłam, że jestem zajętą osobą - byłam w błędzie.
Do tego zaczynamy już myśleć o przeprowadzce. Przed albo po świętach - do mieszkania o ponad połowę mniejszego, wynajmowanego więc droższego i bliżej centrum ale z gorszym dojazdem. W dotychczasowym naszym mieszkaniu zacznie się remont generalny i przeprowadzą się do niego moi rodzice.
Tak czy siak. Chyba nigdy nie było tak ciężko. Ale wracam! Dzięki, że o mnie nie zapomniałyście.
Zosiu, jak milo cie widziec..... WITAJ !!!!!!!
Hana, co ja widzę!! Jaki masz piękny brzuch! ;) Witaj ;]
Zosiu, bardzo się cieszę, że wróciłaś :P :P :P
Zosieńko witaj ... Miło Cię widzieć ... Dobrze, że wracasz choć przykro mi, że z większym bagażem kilogramków ...
Wiesz może wystarczy , że cofniesz się w swoim pamiętniczku i poczytasz jak kiedyś wspaniale dietkowałaś ... Byłaś dzielna ... umiałaś sobie odmawiać ... Więc potrafisz i teraz do tego wrócić ...
Dobrze, że już jesteś :-)