-
Emilko, ale ci przykład dałam, nie ma co. Ćwiczeń wczoraj nie było, nawet szóstki!
Znaczy sie zprzebrałam się, zaczęłam. Ale czułam się tak fatalnie, że po prostu nie dałam rady. Umyłam się i o 21:20 poszłam spać! Rano obudziłam się z bólem głowy i w nieustająco kiepskim nastroju. Niech już się ten @ skończy! Bo sama ze sobą wytrzymać nie mogę!
Kasiu, tak myślałam, że do provosta. I rzeczywiście, samochodem bez sensu! ;)
Rower nie ruszony, na myśl o laserze chce mi się wyć. Co za bezsens! Żeby tracić godzinę na 5 minut jakiegos durnego naświetlania!! Wczoraj jeszcze ludzie się pospóźniali i się okazało, że mogłam nie wychodzić z pracy wcześniej bo i tak kwadrans czekałam!
Mam ochotę żreć. Od trzech dni. Nie wiem jakim cudem nie rzuciłam się jeszcze na jedzenie. Słodycze nietknięte, jedynie na 2 bezcukrowe cukierki dziennie sobie pozwalam. Piję dużo, jem dietowo. Wczoraj wyszło 1050 czyli więcej niż planowałam ale i tak o 150 mniej niż limit. Dziś postaram się by było podobnie, przez weekend 1200, a po nim jeden dzień 1400 czy coś. Zobaczę, czy kopnie to metabolizm czy nie. Waga odbywa podłóżkową karę do czwartku przyszłego.
Dzięki bogu, że już piątek. I że sobota zapowiada się fantastyczna!
-
Zosiu,
ciekawe kto komu ten przykład dawał? Może to jakoaś ogólnoświatowa akcja była.;)
Ja dziś ćwiczeniowo mam zamiar nadrobić. Jedzeniowo oczywiście nie.
Myślę, że pomysł z podniesieniem limitu kalorii jest całkiem niezły. Gdziś kiedyś czytałam, ze miminum przy ćwiczeniach to 1500. Ale nie przesadzajmy 1200 bedzie też ok.
Ale na jedzenie się nie rzucaj. To wszystko tylko przez @. Nie warto.
Długo jeszcze na laser będziess zchodzić?
-
Zosiu, właśnie, a pomaga choć ten laser?
Co do tysiaka, to ja raz jem 1000 a raz 1500 i waga ani drgnie :lol: Przyzwyczaiłam się już do tego :wink:
Zastój wagi rekompensują mi założone dziś poraz pierwszy nowe dżinsy, czuję się w nich świetnie :D
Miłego dnia!
-
Zosiu jak u mnie waga w przyszłym tygodniu nie ruszy, to też muszę pomyśleć nad rozkręceniem metabolizmu............. Może przerzucę się za jakiś czas na 1400 kcal, bo przy codziennych ćwiczeniach to chyba nie będzie za dużo...........
Póki co zaciskam zęby, zostaję na 1200 i pełna nadziejii czekam na przyszłe ważenie.............
Tobie życzę bezkolizyjnego ( czyt. bez rzucania się na jedzenie ) przetrwania objawów @ i spędzenia miłego weekendu.......................
Pozdrawiam
-
Zosienko, a czemu my cie tu dzis nie widzimy?? Wracaj szybko i zdaj relacje z dzionka..
-
Właśnie Zosiu, gdzie jesteś? :D :P
-
:roll: :roll: :roll: :roll:
-
Zosia obyś przetrwała @ bez rzucenia się na słodkie i inne pierdoły...sama po sobie wiem, że bywa ciężko zwłaszcza gdy @ dopiero się zbliża...wtedy zjadłabym tonę słodkiego...
Mam nadzieję, że bez większych problemów dotrwałaś do końca dnia pracy a teraz sobie odpoczywasz...
Pisałaś, że weekend zapowiada się fantastyczny? Jakie macie plany?
Zosieńko dobrze, że darowałaś sobie wczoraj szóstkę...nie można nic robić na siłę...a jeden dzień napewno nie zaszkodzi w efektach.
Buźka.
-
Jestem. Mam za sobą pioruńsko ciężki dzień. Niby nic wielkiego się nie działo ale połączenie przemęczenia, okresu, stresu i złości spowodowało, że pare razy przekroczyłam granice moich możliwości.
Na szczęście już weekend. Kot siedzi na kolanach, w brzuchu kolacja się układa, mąż niestety coraz bardziej chory. Jeszcze z kwadrans i przebieram się celem ćwiczeń. Zobacze jak mi pójdzie ale postram się nadrobić wczorajsze zaległości.
Dziewczynki, dzięki, że zaglądałyście!
Maluszku, ja tym razem w okresie 'przed' nie miałam żadnych problemów. Niestety, trzeci dzień @ mam, a jest tragicznie. No ale cóż. Dziś niestety skusiłam się na czekoladę. Na szczęście gorzką i nie na noc ale tak czy siak limit troszkę przekorczyłam. Było jakieś 1400. Weekend, a dokładnie sobota fantastyczna, bo przyjedzie do mnie Emilka! :)
Tagottko, nie chciałam marudzić więc się nie odzywałam ale już lepiej. Nie licząc jednego. Jak tylko się da, idę do ginekologa. Wysłałam moją pracową Agatę i wieści tragiczne. Ma jak najszybciej iść pod nóż. Co biorąc pod uwagę zwapnienie w mózgu i inne przyjemności w wieku lat 26 jest dość... Tej to się dopiero wszystko sypie :(
Kasiu, po laserze zapakowałam rower do windy, zjechałam na dół i pojechałam. Zaczepiłam o rossemana i pojechałam na kawę z Przyjaciółą. Potem, już po ciemku z powrotem. Straszny gruchot z tego roweru ale innego nie mam. Mówiąc straszny gruchot mam na myśli niemożliwość zmiany przerzutki np. A tobie to waga nie drga bo masz już ledwo resztki tłuszczu na sobie! U mnie zdecydowanie jest co palić!
Hana, mam nadzieję dotrzymać słowa i poćwiczyć.
Asiu, dzisiejszy dzień potraktuję jako kopniak wysokokaloryczny (hhe, 1400 kcal kiedy teporetycznie zjadając dwa razy tyle powinnam nie tyć :> ).
Emilko, jestem w połowie naświetlania. Jeszcze jutro i do środy bodaj, włącznie.
-
Pokonałam własną słabość. I napawa mnie to dumą.
Jedynie żałuję, że zabrałam się za to o 23. Wcześniej trochę się obijałam, a trochę sprzątałam. W końcu kuchenka wyczyszczona. I generalnie kuchnia. Jutro muszę wstać o 8 albo i wcześniej więc musiałam skończyć.
W sumie 60 minut ćwiczeń. Rozciąganie, szóstka, inne ćwiczonka, a na koniec 20 minut orbitreka i 207 kcal spalonych czy jakoś tak. Jestem zadowolona i spocona. Prysznic, balsamowanie i do łóżka. Jutro też jest dzień. Mam nadzieję, że już bez problemów związanych z @. A wyśpię się następnej nocy.
Bardzo przyjemne uczucie.