-
Aha, jeszcze dodam, że nie skusiłam się na sajgonki, które chłopcy jedli wieczorem, czekoladkę, którą dostałam do kawy oddałam, a w domu nie tknęłam ciasteczek korzennych, które postawiliśmy na stole do herbaty. Dumnam!
Dziś na śniadanie cini minis z mlekiem i uśmiech na buzi bo pierwszy kilogram poszedł się paść. Ah, gdybyż takie tempo pozostało ;] W każdym razie w pracy mam serek wiejski, biorę jabłko i pewnie wyskoczę na lunch. Bo lasagne jednak dziś na kolację będzie, więc zjem mniej, a jej tylko kawalątek. O ;)
-
Zosiu, dzielnaś doprawdy :wink: :lol: :lol:
I proszę: już pierwszy kilosek się na Ciebie pogniewał, fajnie :P
Miłego dnia :D
-
Z braku pomysłu w ramach II śniadania i lunchu w jednym był naleśnik z mąki razowej ze szpinakiem, niestety niezbyt dobry i za duży na dodatek. Ale przynajmniej głodna nie będę :)
Jeszcze się pochwalę, że wczoraj kupiłam sobie torbę na laptopa : http://www.tsar.republika.pl/pict/torba.jpg !!! ;)
Kasiu, teraz pozostaje przez weekend go nie odnaleźć ;)
-
Wow, jaka ładna kobieca torebka na laptopa! Świetny wybór! :D
A ten kilogram co od Ciebie uciekł to na pewno się teraz chowa w lodówce. Jak jej nie będziesz za często otwierać, to na pewno nie da rady wyskoczyć i na nowo się do Ciebie przyczepić :wink: :wink:
-
Rejazz, ty to masz łeb! Oczywiście, że w lodówce! Na wszelki wypadek każę więc gotować gościom albo mężowi, poza tą lasagną bo to tylko moje czarodziejskie ręce potrafią stworzyć tak pyszne danie oczywiście ;>
Na koncie mam 615 kcal bo po tym naleśniku to już mi się nic jeść nie chce. Tylko wcisnęłam w siebie słoiczek przecieru dla niemowląt za 73 kcal (szaleństwo! ;> ) i dwie małe kawy. Tak więc na lasagne miejsce będzie, oby tylko nie zbyt późno. Ale nie ma problemu, i tak zanim pójdziemy spać to pewnie się jasno zacznie robić więc 4 godziny przed snem będzie conajmniej ;)
Niespełna godzina i weekend będzie! Jupiii!!! ;)
A jeszcze przed sekundką się dowiedziałam, że naszym przyjaciołom się Piotr urodził pół godziny temu! No żyć nie umierać :)
-
Zosiu, o jaka fajna wiadomość na koniec tygodnia/początek weekendu :D :D :D
Rozumiem, że maluszek śliczny i zdrowy.
Torba świetna!
-
Dzięki Emilko ;) Też mi się podoba. A co do szczegółów niemowlęcych, to sama jeszcze nie znam.
No i mam jeszcze jedną dobrą wiadomość na początek weekendu. Przed samym wyjściem dostałam do podpisania rachunek na własną premię. Jupii! :)
Jestem z siebie dumna bo: nie zjadłam ciastek, które kilkakrotnie miałam dziś w rękach. A jak mnie już ssało to miałam ochotę kupić byleco, a jednak wytrzymałam do domu i tu zjadłam jogurt. Niestety, jedyny jaki miałam ma 110 kcal/ 100g. ale za to jest najlepszym jogurtem naturalny jaki jadłam - nadbużański :) Tak więc 835 kcal na koncie, czyli i tak dobrze :)
To uciekam odkurzać, a potem gotować :)
-
Gratuluję premii.............. Widzę, że wróciłaś na dietkową drogę i dzielnie się trzymasz............. Ani się obejrzysz , a kilogramy pójdą sobie precz............
Pozdrawiam Cię serdecznie Zosieńko
-
Zosiu, czyli jeszcze lepsze wiadomości :D :D :D
Super, jestem pewna, ze Ci się należało. Znalazłaś już jakieś super przeznaczenie dla premii. mam nadzieję,z e chociaż jakieś maleństwo wykroisz dla siebie, a nie dla ogółu.
A tak żeby wrócić do wątku dietowego, to kiedy ważenie i kiedy tickerek?
Odpoczywaj sobie dziś miło.
-
Witajcie w poniedziałek. Ale się pogoda zrobiła, co? Zimno, buro i jesiennie. Ale co tam! Wypoczęłam w weekend, ponapawałam się doborowym towarzystwem, jadłam pyszności, grałam w gry planszowe w ilościach aż nienormalnych i w ogóle, było cudownie! :)
Tzn. dietetycznie niespecjalnie. Wkradło się kilka ciastek i nawet jakiś kawałek pizzy. Ale wszystko pod kontrolą i ilość kalorii nie przekraczana specjalnie. Więc nawet względnie jestem zadowolona. Jogi oczywiście nie było, bo spać poszliśmy o 3 nad ranem i jakoś tak w sobotę zapał do pomysłu ćwiczeń mi osłabł :)
Ale waga pokazuje o 0,3 więcej jedynie, a dodam, że właśnie zaczyna mi się @ więc absolutnie nie narzekam :)
Asiu, staram się w każdym razie :) Obyś miała rację z tym precz :)
Emilko, przeznaczeń dla premii mam mnóstwo i wszystkie jakośtam dla mnie. Np. naprawa samochodu albo spłata długu ;) Ale żeby nie było, usiądziemy z mężem i rozplanujemy wydatki bo kombinujemy urlop. Bardzo mocno kombinujemy, taki prawdziwy, tygodniowy, z wykorzystaniem 1 i 3 maja. Chcemy lecieć do znajomej do Budapesztu, a jeśli koszta miałyby nas zjeść to gdzieś indziej. Ale nie odpuszczę! :)
Co do formalności dietowych to ważenia są na bierząco, a tickerek się pojawi jak wartość na nim będzie do zaakceptowania przez moje oczy. Czyli mam ogromną nadzieję - pod koniec tego tygodnia, najdalej w przyszłym.