-
Poprostu absurd z tym papieżem, rozumiem, że się boją po ataku na Jana Pawła II, ale to jest już paranoja..niedługo na czas wizyt papieża będą ludzi przesiedlać na czas nieokreślony
:?
Wkra, tak a propos twoich komiksowych zainteresowań, byłaś na ekranizacji bardzo ciekawego komiksu "V jak Vendetta"? A co do "X-Menów" - muszę się kurcze wybrać...komiks był jak dla mnie poprostu rewelka (ehhh..Wolverine 8) ).
PS. Czytałaś może komiks Pielgrzym" Gartha Ennisa i Carlosa Ezquery - majsersztyk, cudo i geniusz!!! Polecam, jeśli nie czytałaś :D
-
Zosiu,
czyli miałaś możliwość sprawdzenia znajomości angielskiego w praktyce :wink:
jak było? A blondyni, cóż ja zawsze miałam słabość do blondynów.
Ale nie zako**** się pliz, ok? :roll:
trzymaj się i miłego wieczoru :D
-
Zosiu, miłego seansu :D
Poprzednie części X-Menów widziałam, więc i tę III obejrzę, maniakiem komiksowym wprawdzie nie jestem, ale takie filmy lubię :)
Co do utrudnień spowodowanych wizytą papieża, to chyba na próżno cieszyłam się, że mieszkam w rejonie "niepapieskim".
Dzisiaj dowiedziałam się, że zorganizowano specjalne dodatkowe parkingi dla pielgrzymów i gdzie?
Między innymi przy Torze Stegny (mijam, go jadąc do i z pracy), zajezdni autobusowej przy Chełmskiej i przy Gagarina, czyli bardzo bliskie moje okolice.
Aż nie chce mi się myśleć, co się będzie działo na ulicach :shock: :?
Albo prohibicja, przecież jak ktoś się będzie chciał napić alkoholu, to i tak się napije, kupi go po prostu wcześniej.
No, już kończę ten temat, bo mi ciśnienie rośnie.
Życzę jeszcze raz miłego wieczoru :P
-
Teraz pozostaje jedynie zrobić tak by wszystkie kolejne dni były podobnie udane. Na kolację zjedliśmy ziemniaczki z zieleniną i masełkiem i mizerię. Do mojego limitu 1200 kcal brakło mi 50 więc super. A potem poszliśmy do kina, w którym wydudniłam pół litra niegazowanej. Korciła mnie cola light ale nie chciałam psuć efektu. Jedzenie skończyłam przed 19 więc rewelacja.
Film polecam wszystkim, którzy lubią ten typ. Coraz dalej mu do komiksu, Storm działała mi bardzo na nerwy (czemu ta baba nie umie grać??) ale film jako całość się zdecydowanie obronił. No i niestety energia Galadrieli została pobita przez Phoenix, zdecydowanie lepiej zrobiona!
A jak wróciłam to poczytałam wątek Emilki i Meteorka i chyba trochę zaraziłam się energią :) Obym rano jeszcze o tym pamietała ;-)
Veris, witaj u mnie, po pierwsze. Po drugie V jak Vendetta niestety nie widziałam, kiedyś to z pewnością nadrobię. A Pielgrzyma oczywiście znam. Co do X-Menów i powiązanych to mam całkiem pokaźną kolekcję. To moja ulubiona amerykańska grupa superbohaterów ;-)
Emilko, niestety tylko przez moment. Ale mało brakło, a bym się zaśliniła słuchając ;) Na mnie blondyni nie robią wrażenia, ale rudzi blondyni, opaleni i z ostrymi rysami twarzy to inny gatunek ;) No i oczywiście wszystko co tu mówię o tych angolach to tzw. hiperbolizacja czyli przesadnia. ;)
Kasiu, gorąco polecam. Co do papieża to zapomniałam dodać, że osoby mieszkające wzdłuż trasy przejazdu zostały zobowiązane do zdjęcia kwiatków z balkonów i parapetów :> A policja już dziś stała co trzy metry, przynajmniej w mojej okolicy. Ciekawi mnie niezmiernie ile czasu zajmie mi jutro dotracie do pracy.
Humor mam świetny i aż nie chce mi się myśleć o tym, o czym powinnam. Cały czas też zastanawiam się czy iść jutro na angielski, na test. Kompletnie nie miałam się kiedy przygotować, słówek się nie nauczyłam, gramatyki nie specjalnie. A jak pójdę to będę się denerwować, że mi kiepsko poszło, a potem dopóki nie dostanę wyników będę chodzić zestresowana bo jednak będę miała nadzieję, że poszło mi lepiej niż się spodziewam. A mogłabym ten czas lepiej wykorzystać. Mam w sumie cały dzień na decyzję. Ale co wy sądzicie? Właśnie policzyłam, że po tym teście mam jeszcze tylko 5 normalnych zajęć i test końcowy. Nie wiem jak nasz lektor chce zdążyć.
-
Dzień rozpoczęłam zwyczajowo, przynajmniej pod względem jedzeniowym. Bo do pracy spóźniłam się 20 minut, a jeszcze niby nic się nie dzieje!
Z łóżka dziś ledwo się zwlekłam, mimo kawy nie bardzo mogę się obudzić i boli mnie głowa. Generalnie czuję się tak, że najchętniej poszłabym spać. A tu kolejny dzień kiedy pracuję non stop. Dwa tygodnie już mijają, kiedy dziewczyna z którą pracuję normalnie siedzi w archiwum. Jestem więc sama.
-
Zosiu, mimo wszystkich przeciwności losu, życzę Ci spokojnego dnia bez bólu głowy :P
Trzymaj się dzielnie :wink:
-
Popijam właśnie jakąś kolejną herbatkę w stylu spalanie, odchudzanie i inne cuda. Napewno ma w sobie odrobinę mięty i jest bardzo dobra. Vitaxu.
Zamiast drugiego śniadania zjadłam jakieś 20g pestek ze słonecznika i nie czuję głodu. Za jakąś godzinę będę szła na lunch więc będzie akurat. Póki co kalorii 300 na koncie. I nadal nie wiem co z angielskim. Poza tym, że po nim jestem umówiona na mieście na kawę z przyjaciółką więc chyba w pracy powinnam zjeść dzisiejszy limit. Tylko jak? Napewno na później kupię sobie jakieś jabłko czy coś po prostu ale zjedzenie 1000 kcal czy nawet więcej do 17 wydaje mi się raczej nie realne.
Kasiu, dzięki. Ból głowy niemal minął i tylko oglądam zmieniającą się średnio co 3 minuty pogodę. ;)
-
Zosiu już po lunchu napewno jesteś :-) Co jadłaś?
Ja myślę, że angielskiego napewno nie będzie...:-)
Ja aż boję się jutrzejszego dnia bo Benio przyjeżdża do nas do Krakowa :-) Będzie niezły kocioł :-)
Buźka.
-
Zosiu,
chyba wszędzie dziś tak straszna pogoda. Nie ma się co dziwić, ze głowy nam się buntują.
Ja doszłam do siebie dopiero jak wróciąłm do domu.
Idziesz na angielski? Czy po teście macie normalne zajęcia? Bo jak tak to trochę szkoda żebyś je straciła. Samemu trudno nadrobić.
Trzymaj się :D
-
Maluszku, jadłam sałatkę z mozarellą. I loda. A co ;-) Z angielskim miałaś nosa ;) Żeby jednak nie było, że się obijam, umówiłam się z tatą na rozmowę o mojej naukowej (plany dotyczące studiów) przyszłości oraz lokalowej. Potem pójdę w końcu na manicure (od dwóch tygodni strasznie chciałam ale ciągle coś stało na przeszkodzie), a potem jeszcze na kawę z przyjaciółą w celu odstresowania przedślubnego, przed obronowego, przed sesyjnego itd ;-)
Emilko, myślałam dokładnie jak ty. Nawet zastanawiałam się czy by się nie 'spóźnić' tylko. Ale odkryłam, że mamy mieć jakąś lekcję wideo czyli pewnie kawałek jakiegoś filmu czy coś. I to mnie przekonało. Bo filmy po angielsku to ja w domu oglądam ;)
Na koncie mam 830 kcal (wow!) ale w pracy już nie jem. Pewnie coś skubnę u rodziców ;)
Od koleżanki z pracy pożyczyłam odżywkę wzmacniającą paznokcie. Podobno (sprawdzone) dwutygodniowa kuracja czyni cuda. Codziennie się nią maluje, a po tygodniu zmywa i maluje przez kolejny tydzień od nowa. Zobaczymy.
Ps. Pogoda dziś co chwilę się zmieniała. Ale oczywiście, jako że planowałam po pracy iść pieszo do taty, zepsuła się jakiś czas temu na amen, ciężkie chmury i wygląda, że zaraz lunie. Buuuu. Ja naprawdę chciałabym czasem po pracy pójść na spacer!
-
strasznie jestem ciekawa tych planów naukowych :)
kiedyś pisałaś, że studiowałaś coś fajnego i nie skończyłaś, ale za to w gazetach było o tobie głośno :wink: :wink: :wink:
co to za odżywka? możesz podać nazwę?
u mnie dzisiejsze zmiany pogodowe spowodowały gigantyczny ból głowy - już minął na szcęście
miłego wieczoru :)
-
Wróciłam przed chwilą. Ta cała papieska wizyta to nie na moje nerwy. Czułam się dziś jak w jakimś surrealistycznym koszmarze, nawet nie będę opowiadać. W każdym razie spacer zaliczony choć niestety w solidnym chłodzie. Poza tym po wyjściu z pracy wypiłam tylko kawę z chudym mlekiem i pucharek arbuza z ananasem w nescafe, pycha!
Meteorku, o planach naukowych póki co mówić nie będę, nie będę zapeszać. O odżywce opowiem jak okaże się, że działa. Podobno jednak jest droga więc nie wiem czy będę polecać ;) Cieszę się, że ból przeszedł. Mnie też cały dzień męczy głowa.
-
Zosiu nie dość, że zamieszanie z papieżem to Ciebie jeszcze głowa boliL Połóż się, prześpij, jutro będzie lepiej...
Jutro my będziemy mieć niezłe zamieszanie...dla mnie o tyle skomplikowana sprawa z tym papieżem, że mieszkam na trasie po której będzie jeździł chyba z 3,4 razy...pewnie wszystko będzie pozamykane i nawet z domu wyjść nie będę mogła :wink:
Dobrej nocki.
-
Maluszku, no ja właśnie mieszkam też przy trasie, moi rodzice też. Wczoraj po pracy i dziś rano wszędzie drałowałam piechotą. A niestety pogoda tragiczna, zimno i leje jak z cebra. Spojrzałam na pogodę za oknem zanim wyszłam, nawet na balkonie stanęłam i uznałam, że jest cieplej niż wczoraj i że nie szybko zacznie padać. Wyszłam więc bez parasola. Lunęło kilka minut później, a ja pół trasy pieszo bo nic nie jeździ! Chociaż jakiś plus jest - w końcu spacer ;)
Śniadanie jak zawsze. Jutro jadę na duże zakupy bo w domu wszystko się pokończyło. Planuję pojechać też na bazarek i obkupić się warzywkami i owocami. Zrobię chłodnik na botwince i nawepno coś jeszcze. A dziś znów idziemy do rodziców na kolację więc będzie jedzenie późno ale i późne pójście spać :)
-
Zosiu u nas też pogoda pod psem...leje, zimno, brrrrrrr okropieństwo...
Ja zamierzam dziś odważnie dostać się na aerobik...mimo pozamykanych ulic...muszę dotrzeć :-)
Buźka.
-
Zosiu,
u mnie pogoda taka sama. Fuj normalnie.
A pobiegać wpacy muszę, później obie mamy odwiedzić.
Ale to już weekend będzie, mój pierwszy od niewiadomo-kiedy 8)
A jutro fryzjer i wesele, czyli mała próba diety.
Piszesz o zakupach, mam rozumieć że probleby finansowe się skończyły.
Plany na weekend jakie masz?
Zosiu, miłego dnia mimo pogody.
-
Emilko, tak. Pieniądze za zlecenie męża w końcu doszły, a zaraz potem moja pensja. Mogę więc w końcu uzupełnić braki w różnych dziedzinach :) Życzę ci cudownego i spokojnego weekendu! Udanego wesela i mam nadzieję, że fryzjernia też będzie efektowna ;)
Dziś jak pisałam kolacja u rodziców, jutro planuję się wyspać, a później pojechać na spore zakupy i być może spotkać się z siostrą przyrodnią. W niedziele za to najprawdopodobniej będziemy mieli gości. Może jeszcze gdzieś wciśniemy wpadnięcie do dziadków? :-)
Ciągle pada...
-
A u mnie o dziwo słoneczko się pokazało :-) Ale cicho sza co by nie zapeszyć :-)
Zosieńko skoro pieniążki są to możesz poszaleć :-) To będą duże zakupy :-)
Buźka.
-
Maluszku, niestety szaleństw nie będzie. Ekstra pieniądze za zlecenie pokrywają ubezpieczenie samochodu i dość szaleństw. Wypłata musi starczyć do następnej, pokryć rachunki i inne takie więc raczej postaram się ograniczyć. A na zakupach muszę kupić podstawowe elementy jedzeniowe bo nawet mleka czy jajek nie ma, nie mówiąc o takich ekstrawagancjach jak wędlina, cokolwiek na obiad, warzywko, owoc czy płatki (dziś zjadłam ostatki z opakowania). W planach jeszcze owsianki napewno z ekstrawagancji :)
-
To szykuje się istne szaleństwo...mleko, jajka, owsianka :-) wow poszalejesz...
Ja też ostatnio musze się ograniczać...strasznie pieniądze uciekają..nawet nie wiem gdzie.
-
Zosiu, na owsiankę nie żałuj :lol: Wszak to pyszna sprawa :wink:
Ale leje, ohyda :evil: i zimno chyba, ja w każdym razie znowu podgrzewam się klimą, bo w biurze zimno jak w kostnicy :(
-
A u mnie też chwilo piękna słoneczna pogoda.
Pozdrawiam weekendowo
-
Zosiu - rozumiem, że nie chcesz zapeszać, ale jak się sprawy naukowe wyjaśnią to pamiętaj, żeby się pochwalić :wink:
i jeśli odżywka się sprawdzi to też napisz
na szczęście już dziś wieczorem zamieszanie z powodu wizyty się skończy
przepraszam, że pytam: zmierzasz się zważyć w najbliższym czasie? czy nadal będziesz ignorować wagę? :wink:
pozdrawiam
-
Emilko, jednak mi przesyłałaś to dziwne uczucie, że nie potrzebujesz więcej jeść? Bo dotarło! Poszłam na lunch, wzięłam sobie naleśnika z pieczarkami i sałatkę. Ale tę drugą tylko podziubałam bo po naleśniku byłam pełna! I na koncie mam 513 kcal. Czyli rewelacja. Przed wyjściem zjem pewnie danio z musli (210 kcal bodajże), a reszta zostanie na kolację więc z pewnością limitu dziś nie przekroczę. Spacer był do pracy więc i to zaliczone.
Maluszku, z większych zakupów mam tylko jeden plan, który zfinansował mi tata. Ale póki co cicho-sza. We wtorek - środę powinno się zrealizować i wtedy powiem wszystko :) Pieniądze mi też uciekają pioruńsko.
Kasiu, zamierzam zrobić sobie spory zapas owsianki bo nieczęsto bywam w tesco / geancie ;-) U mnie też zimno strasznie i niestety, farelki już brak. Na szczęście jeszcze tylko 2 godziny i kwadrans do wyjścia ;)
Asiu, zrób zdjęcie! ;-)
Meteorku, obiecuję, że jak tylko będzie o czym to od razu napiszę ;) Póki co to tylko plany. Odżywką pomalowałam pazury wczoraj wieczorem, za dwa tygodnie skończę 'kurację' i polecę, mam nadzieję ;)
A co do wagi, to ważę się dwa razy w tygodniu, w środy i w niedzielę. Staram się w międzyczasie nie wchodzić na to upiorne urządzenie z różnym skutkiem ;) W niedzielę napiszę jaki wynik. A jak zejdę poniżej 64,4 to znów pojawi się tickerek. Bo ten wynik i wyższe widziałam przez ostatnie pół roku non stop i już nie mam na to ochoty ;)
-
Hmmm, może ja też zlikwiduję mój tickerek, bo też już od ponad miesiąca widzę to samo, czyli głównie między 60,3 a 61,5 kg w porywach nawet :roll:
-
Zosiu,
jak się udało kuszenie :wink:
FAjne uczucie, jak się jeść nie chce, prawda? Zjadasz tyle ile chcesz i nie dopychasz się, bo dobre, bo na talerzu zostało, itd...
Cieszę sie, że doszło. U mnie całe szcęście też go trochę zostało :D
pozdrawiam weekendowo
-
Zosiu masz troszke słońca? Bo u nas jego całkowity brak :-( Szaro, smutno, jakoś tak nijako :-(
Ale mimo to sobota więc trzeba się cieszyć :-)
Ty dziś masz dzień zakupowy :-) W sumie zakupy to też praca :-) Więc zaraz po nich proponuję relaks :-)
Buziale.
-
Dzień minął zdecydowanie za szybko. Były duże zakupy (mam integralną część prezentu ślubnego dla Przyjaciółki) było kupowanie prezentu urodzinowego dla kolegi. NIE było spaceru bo kiedy w końcu mogłam nań pójść - pogoda się zepsuła. Zimno, ciężkie chmury, wiatr i deszcz. I tak aż do teraz.
Byliśmy natomiast w kinie, na najnowszym Kolskim czyli na Jasminum. I ... co ja mogę powiedzieć? Moim zdaniem najlepszy polski film ostatnich lat. I zdecydowanie najlepiej grające dziecko od niepamiętnych czasów. Scenariusz, że mucha nie siada, realizacja, operatorka, muzyka i nawet gra aktorska (ale co się dziwić, Gajos, Pieczyńki, Ferency i nawet Pieczka) absolutnie bez zarzutu. No, może jedynie główna bohaterka (grana przez żonę Kolskiego) ale jej wygląd i kostiumy nadrabiają. Nie mogę wyjść z podziwu generalnie.
Maluszku, słońce było ale się zmyło, że tak powiem. Po zakupach rzeczywiście był relaks - godzinna drzemka bo ciśnienie tak spadło, że nie sposób było funkcjonować.
Emilko, zauważyłam, że kiedy jestem poza domem i coś robię w ogól o wiele mniej czuję głód i w niemal wcale nie ciągnie mnie do 'złego'. Nie jest to takie rewelacyjne bo potem mam tak, że zjadam śniadanie o 10, a potem dopiero obiad o 17 jak dziś ale przynajmniej limit utrzymany. Dobiłam pysznym latte w kinie i kilkoma cukiereczkami m&m's.
Kasiu bardzo jestem ciekawa czy to ciebie dziś widziałam ;) Ja się jutro ważę.
-
To film Cię zachwycił mówisz...
ja słyszałam recenzję jakiegoś reżysera, którego nazwiska nie pamiętam w radio i mówił same negartwne rzeczy na temat tego filmu, że banalny, że gra aktorska wymuszona, że genralnie fatalny, infantylny scenariusz :-) Chyba musze zobaczyć ten film żeby wiedzieć gdzie lezy prawda :-)
U nas dziś znów szaro buro :-(
Buziaczki.
-
Maluszku, ja jeszcze nie miałam czasu przyjrzeć się recenzjom, słyszałam głównie niezadowolenie z gry aktorskiej żony Kolskiego, z resztą słuszne. Do ocen innych reżyserów za zwyczaj mam spory dystans. To jednak klika, zazdrość i inne takie niejednokrotnie.
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam o 7:30. Postanowiłam, że lepiej wstać wcześnie i jakoś się wyrobić niż się wyspać i nic poza tym. Tak więc chłodnik litewski się 'przejada' w lodówce, a wzmacniające jedzonko (wczorajszy przepis Pascala, wygląda świetnie, za jakiś czas powiem jak smakuje) poza nią. Byliśmy u znajomego z wizytą niespodzianką i prezentem urodzinowym, bardzo się ucieszył. Wypiłam kawę, pomalowałam paznokcie odżywką i jedynie pogoda mnie dobija. Jak to możliwe żeby w ostatnią niedzielę maja zapalać światło o 13?? Tak czy siak, na koncie mam 355 zdrowych kalorii, zaraz policzę ile mają planowane na dziś jedzonka, a mąż chce zamawiać pizzę. Może zjem JEDEN kawałek? Wieczorkiem jeszcze kawa z siostrą ;-)
-
a ja wczoraj jadłam pizzę - ale robioną własnoręcznie, więc "chudą" :wink:
u mnie też pogoda wariuje :shock: przed godziną była burza, teraz słońce świeci ale jest bardzo silny wiatr przy tym
pozdrawiam
-
Witaj Zosiu, już u mnie napisałam, że to nie mnie widziałaś :wink:
Moja dieta wczoraj i dzisiaj słabiuteńko, może dlatego, że cierpię bardzo mocno z powodu bólu prawej ręki i tak się beznadziejnie pocieszam, zajadąc ten ból....
Wiem, że to żadne wytłumaczenie, ale nie mam już czasami zupełnie siły ani nastroju na pilnowanie tej diety....
Chyba się staczam dietowo.
-
Zocha miłego poniedziałku :-)
-
Puk, puk, jest tu ktoś :?: :D
Zosiu, jak Ci upływa poniedziałek?
Mam nadzieję, że miło i zdrowo :P
-
Zaczynam się martwić :-( Cały poniedziałek Cię nie ma :-)
Mam nadzieję, że to tylko brak czasu.
Buźka.
-
Zrobiłam sobie dziś wolne. Nie poszłam do pracy, wyspałam się, przeczytałam pół Dumy i Uprzedzenia, wykąpałam się, poszłam z mężem i znajomymi do knajpy, ugotowałam kolację, połaziłam po mieście, próbowałam awet odebrać dowód osobisty. Niestety, 20 osób w kolejce to ponad moje siły.
Meteorku, aż zazdroszczę. U mnie w końcu pizzy nie było.
Kasiu, u mnie też niespecjalnie idzie. Dziś jednak już było dobrze. Było chodzenie, były posiłki o sensownych porach, było blisko limitu i generalnie jest ok.
Maluszku, nie ma powodów do obaw. Po prostu postanowiłam zajać się dziś sobą. Powinnam jeszcze dziś wieczór zaszyć się w łazience celem uczłowieczenie swojego ciała ale chwilowo nie mam weny ;-)
-
Zosiu, odcięta od internetu w domu jestem :(
pozdrawiam
-
Kto to wymyślił?! 30 maja do jasnej anielki mamy, a ja siedzę w swetrze i marznę! Mam zapalone światło bo za oknem ciemno, wietrznie i tylko patrzeć jak zacznie padać. Nawet herbata niewiele daje.
W pracy w tym tygodniu chyba będzie już nieco luźniej, dziś zdążyłam nawet w spokoju herbatkę wypić i angielski odrobić rano. I tylko siedzę w przeraźliwej zimnicy. Mąż kazał mi się pocieszać, że gdyby tak było zimą to bym się cieszyła. Ale zimy już dawno NIE MA! I mnie to nie pociesza w związku z tym.
Jedzeniowo ślicznie, na koncie mam 340 kcal w postaci płatków z mlekiem i danio lekkiego. Lunch koło 13 jak zwykle.
-
Zosiu, u mnie też zimno.......
Marznę w swetrze i dogrzewam się klimą.
Coś czuję, że w tym roku klimatyzacja będzie częściej używana do grzania niż chłodzenia :shock:
Zosiu, u agijackowskiej napisałam o Bio-Cla z zieloną herbatą. Pozwoliłam sobie odpowiedzieć za nią, bo aga ostatnio strasznie jest zabiegana.
Napisała wcześniej, że widzi efekty, dlatego ja też już zamówiłam 2 opakowania.
Mam nadzieję, że pomogą :D
-
Ja też przed chwilą zjadłam danio lekki, ale jakoś nie czuję się bardzo najedzona. Zabijam uczucie głodu herbatką. Zazdroszczę wczorajszego relaksu. Przydałoby się znowu jakieś wolne, ale na razie się nie zanosi.
Buziaczki