-
brzucholku rozumiem Cię w każdym tego słowa znaczeniu. Od dwóch lat ( tzn. od chwili urodzenia dziecka) cierpię na chroniczny brak czasu. To jest coś strasznego :cry: Żeby chociaż rodzice mieszkali na miejscu i mogli mnie od czasu do czasu wyręczyć :cry: Nie pamiętam, kiedy byłam w kinie, teatrze... A aerobik, siłownia :?: :?: Pozostaje tylko w sferze marzeń :cry: Jesteśmy takie szczęśliwe ale zarazem takie biedne :wink: my -Matki-Polki. Ale ja cały czas sobie mówię, że jeszcze tylko chwilka,jeszcze momencik i znów będzie luz i czas dla siebie :wink: a na razie póki co, tylko możemy brzucholku pozazdrościć tym, którzy nie mają ( albo mają już za sobą) problemu typu malutkie dziecko
Małgosiu ważenie miałam zawsze w piątki ale po weekendowym obżarstwie i dodatkowym ferelnym ważeniu w poniedziałek, chyba wskoczę na wagę w poniedziałek. :lol: Może będzie jakiś kilogramek mniej :wink:
Właśnie czytałam jakiś topik o zastoju wagi. Dziewczyny( :!: :!: :!: ), taka waga może nawet stać, pomimo trzymania diety, 2-3 miesiące. I jak tu się odchudzać, jeśli ciągle jest pod górę :oops: Ale my wygramy :P
[/b]
-
Ja mam to samo
Sekretareczko znam Twój ból. Ja również mam maleńkie dziecko - 10 miesięczną córeczkę i tak jak Ty cierpię na chroniczny brak czasu a od 7 dni moja waga stoi w miejscu jak zaklęta. Załamałam się jak przeczytałam co napisałaś "że taki zastój może trwać ok. 3 miesięcy. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dążeniu do celu - czytaj utrata kilogramów
-
smutno mi bardzo :(
mojemu dobremu koledze dzis lub jutro beda usuwac oko. ma raka :cry:
-
OKO?!?!?!?!?!?!
SZOK!!!!!!!!!!!!
:shock:
-
-
jakiś tak smutny dzień dzisiaj :cry: , Brzucholek ma chandrę..., Małgosia zmartwienie..., ja dołek :?
Będzie lepiej, jeszcze troszkę...
-
Małgorzato... Brak słów:-( Bardzo żał mi Twojego kolegi:-(
-
dzieki Dziewczyny.
az sie boje jechac do niego, zeby sie przy nim nie rozkleic. chcialabym mu powiedziec, ze bedzie dobrze i zeby sie nie przejmowal, ale chyba nie mam prawa tak mowic.
zlosc mnie ogarnia na niesprawiedliwosc zycia.
a najgorsze, ze nic nie mozna zrobic, tylko pogodzic sie z losem.
i tak sobie mysle, ze moje problemy to zadne problemy. ze ludzie naprawde przezywaja tragedie, a ja sie rozczulam nad soba z powodu zbednych kilogramow...
ehh...zycie...
-
Małgorzato,
ja też, gdy słyszę o podobnych tragediach, sama wstydzę się przed sobą tego, że robię osoistą tragedię z rzeczy tego nie wartych, podczas gdy ludzie przeżywają prawdziwe tragedie:-( Ech...
-
...i rzeczywiście, jak tu pocieszyć tego Twojego kolegę? Cokolwiek by się nie powiedziało, będzie to banalne i nie przyniesie pewnie ulgi.
Może więc po prostu odwiedź go i bądź z nim?...