Witajcie,

Week-end jak zwykle był ciężki, w sobotę jeszcze się jakoś trzymałam, natomiast wczoraj trochę sobie popuściłam: dwa banany i chyba szkalnka muesli nadprogramowo. Pocieszam się tylko, że nie skusiłam się na żadne słodyczy i nie jadłam chleba etc. Poza tym zaliczyłam godzinkę rowerku po lesie. Na razie się nie ważę, może za tydzień, jak coś ruszy

Fru, to od rowerku mogą się nogi rozrosnąć? Kurczę, myślałam, że rowerek wyszczupla nogi, jeżdżę na stacjonarnym przynajmniej pół godzinki dziennie...

FLEUVE