Sobota to była porażkatatuś kochany zarządził grila i Ania rzuciła się na pyszne...yyyyyy miało być: okropnie kaloryczne kotlety i kiełbaskę (tu sukces, kiedyś bym wszamała kilka a teraz tylko 1
) i to wszystko wieczorem
Przy moich starszych to się nie można normalnie odchudzać. Gotować sobie sama nie mogę, moja mama sobie tego NIE WYOBRAŻA, A TAK WOGÓLE TO MAM PRZESTAĆ CUDOWAĆ I JEŚĆ NORMALNIE (czyli nażerać sie do granic możliwości). A średni obiadek upichcony przez mamuśkę to jakieś +/- 700 kcal
![]()
![]()
I nie ma możliwości sie od niego wykręcić. Help, jak mam ich przekonać, żeby dali mi spokój, bo jestem na najzdrowszej z możliwych diet (tysiak) i wcale nie chodzę głodna, jak to sobie wyobraża moja rodzinka?
Zakładki