mysle ze to zły pomysł...ale zrobisz jak uważasz... :roll:Cytat:
Zamieszczone przez agassi
Wersja do druku
mysle ze to zły pomysł...ale zrobisz jak uważasz... :roll:Cytat:
Zamieszczone przez agassi
co to do jacka gacka jest DC :?: :evil:
jak wpisuje w googlach to mi nic nie pokazuje odnośnie diet :twisted:
agassuch wracaj mi tu ale już :!: melduj sie :!: co to ma być wogóle :?: :roll:
miguś, a mi DC kojarzy sie tylko ze skrótem nazwy kawiarni, w której pracuje :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
agass, a jednak chcesz to DC??? :D :shock: :shock: :shock:
najprawdopodobniej o dietę cambridge chodzi ;)
chodzi na pewno o to :wink:
hej gdzie ten agassek? pojawia sie i znika..
u mnie dobrze ale jestem zmeczona zajeciami na uczelni..
2 ostatnie dni ścisłej diety.. ;) i w poniedziałek jem "normalny" obiad..
i tak wczoraj nie wytrzymałam, tzn musialam pilnie zawiezc laptop do naprawy bo mi w ogole pradu nie pobiera.. ;/ i szybko z domu wybieglam wiedzialam ze wroce pozno bo umowilam sie z mackiem
i zjadłam na miescie surowke :D ale bardzo grzeczna - kapusta w jakiejs zalewie z kukurydza i marchewka ;) stwierdzilam ze jak przez caly dzien zjem tylko 1,5 posilku cambridge to za malo.. i metabolizm mi calkiem zwolni wiec ta surowka :)
z tego co mi waga pokazuje to powolutku w dół, do mojego wyjazdu do 63 pewnie nie zdaze.. ale 63,5 powinnobyc;)
drshepherd - trochę sie z Tobą zgadzam a trochę nie.. człowiek jest człowiekiem.. błądzi.. i nawet jak sie zmieni nawyki żywieniowe to owszem przez jakis czas sie trzymamy.. ale potem 2 czy 3 miesiace nie trzymania sie i tyjemy.. i to taki nasz grzeszek.. jakbysmy stale umialy utrzymywac niska wage to by nas tu tyle nie było na forum..
ja uważam tak - ale to moje zdanie - mi ta dieta nie przeszkadza, pomaga bo wiem że musze sie pilnowac.. absolutnie nic nie dojadac itp.
poza tym.. jezeli juz sie meczymy te 2 czy 3 tyg na scislej.. to tesknota za jedzeniem jest ale i waga mniejsza.. i człowiekowi żal sie rzucac na Wszystko bo dieta skonczona bo nie chce powrotu.. poza tym żołądek sie zmniejsza i dużo mniej potrzeba by sie zapchac.. jaki wniosek? nawet jak jemy pizze to jemy jej mniej niz przed dieta..
i wyrabia zwyczaj picia duzej ilosci wody w ciagu dnia ;)
dobra może mnie oskalpujecie, owszem ta dieta tez ma swoje wady.. ale ja 3 lata temu bylam hipopotamem o wadze 88 kg.. po 2 cyklach diety w ostepach kilku miesiecy - 70 kg, a potem dzieki zdrowym nawykom doszlam do 61..
i co jakos az takim hipopotamem z powrotem nie jestem doszlam do 69 (stopniowo ale przez 1,5 roku a nie 1,5 miesiaca) .. a nie do 80
czemu taka śliczna dziewczyna ma kompleksy ? nie rozumiem ... agasku wyrzuć te smutki i wracaj szybko buziole malutka trzymaj sie mocno
chyba będzie trzeba o Poznan zahaczyć i ją przyprowadzić przed kompa siłą... Aga, zacznij się bać :D
Dobra Kotki, chyba już do Was wracam :D
raczej nie zdążę dzisiaj nadrobić wszystkich zaległości (szczególnie u Was), ale od jutra się za to wezmę... dzisiaj wieczorem wychodzimy na piwko, więc teraz mam jakieś pół godzinki tylko, potem muszę się szykować ;)
rodzice wrócili. przez tydzień, kiedy ich nie było nic nie przytyłam i to jest duży plus. dzisiaj na wadze 64,1. drugi plus jest taki, że nie było diety (!),a mimo to nie przytyłam. niestety zdarzała się pizza po 22 i pół paki paluszków o podobnej porze, dodatkowo codziennie był alkohol :roll: trzeci plus jest taki, że nadal nie jem słodyczy (i myślę, że dlatego właśnie nie przytyłam, bo niejedząc słodyczy, nie jestem w stanie nabić sobie tylu kalorii :P
nie wiem co jeszcze... jeżeli chodzi o tamtą sytuację, to między mną a Pawłem jest w porządku, właściwie pogodziliśmy się już następnego dnia... ale ja wciąż myślę o tej sytuacji (nie będę już do tego wracać i opisywać dokładnie, bo to bez sensu), w każdym razie nie wiem o co mi dokładnie chodzi... mam masę kompleksów, to fakt... ale to też nie jest tak, że czuję się gorsza od wszystkich na około, choć... porównuję się do każdej dziewczyny (głównie pod względem figury), a że na tym tle wypadam zazwyczaj bardzo kiepsko, to się dołuję... i tak w kółko. stąd pomysł diety Cambridge. myślę, że to jedyny sposób, żebym schudła, a jak schudnę, to zaakceptuję siebie. ale na razie pomysł trochę odsunęłam. wolałabym to jednak zrobić po swojemu i zdrowo. poza tym nie tyle schudnąć, co polubić siebie. tylko pozostało opracować plan działania. na razie na diecie jeszcze nie jestem i nie zamierzam być, nie wiem do kiedy, na pewno Was powiadomię, kiedy się coś zmieni.
chcę zacząć ćwiczyć- dla siebie, biegać, skakać- cokolwiek. chcę mieć ładne ciało, nawet jak będzie nadal ważyło te 64 kilo. zaczęłam się smarować balsamem, bo zawsze, kiedy ładniej pachnę i skóra jest ładnie nawilżona, czuję się lepiej. pilnuję paznokci i włosów. staram się bardziej zwracać uwagę na ubrania i pamiętać chociaż o tuszu do rzęs. no.
cały czas myślę o psychologu. ale nie wiem nawet jak mam takiego poszukać. muszę chyba pogadać z mamą. zobaczę.
teraz już chyba wszystko powiedziałam? zaraz postaram się Wam odpisać, chociaż tak z grubsza... ale to w następnym poście, bo inaczej nikt tego nie przeczyta ;)
dziękuję Wam, że byłyście tu nawet wtedy, kiedy mnie nie było... :*
i przepraszam, że tak wyszło... ale jak rodziców nie było, to pewnie i tak bym dużo rzadziej tu zaglądała... o po tej sobocie ja wpadłam w jakiś taki marazm, nic mi się nie chciało, wciąż ryczałam, pisać nie miałam sił... (mimo że oczywiście i tak Was na bieżąco czytałam ;) ) ale już jest lepiej i to chyba najważniejsze :)
najważniejsze,że już jest ok :P