Witam wszystkich,

I'm back ...

Najpierw troszkę dziejów z tych paru tygodni, a potem co z głównym celem tego forum - czyli zmniejszaniem obwodu czterech liter.

Swoje sprawy poukładałem i wszystko jest bardziej niż okej. Może nawet lepiej niż było - czasami jeśli dzieją się trudne rzeczy, można z takich smutnych wydarzeń także czegoś się nauczyć. Czego się nauczyłem? Ano tego, że nie wolno w życiu sobie odpuszczać, że ciągle trzeba walczyć z entropią - i nie o to chodzi, żeby zawsze było idealnie, bo tak jest tylko w amerykańskich serialach, ale o to, żeby nigdy się nie poddawać (lub poddawać tylko na chwilę i dla nabrania sił).

Odchudzałem się etapami - ostre odchudzanka a potem stabilizacja wagi przez dwa tygodnie. Ważę wciąż 83 kg. (z lekkimi wahaniami 0,5 kg w górę), a więc jeszcze tylko kilo i będą zrzucone dwie dyszki. Tak czy owak czeka mnie najtrudniejsze 11 kg. - no bo teraz to już tak szybko się nie da.

Bardzo dużo chodziłem. Zdarzało mi się - rozmyślając nad wieloma sprawami - spacerować dziennie po kilkanaście kilometrów. Czuję zresztą w nogach tę formę - a jak drałuję przez centrum miasta, zaczynam się zastanawiać, dlaczego policja przygląda mi się badawczo przed ja tak uciekam... Od jutra zaczynam biegać - już czas. No i od dzisiaj stopniowo wracam do pompek. Forma lepsza, waga niższa - i dzisiaj trzydzieści pompek w jednej serii nie było problemem (paręnaście miesięcy temu trzydzieści pompek we WSZYSTKICH seriach było problemem, i to dużym).

Zrobiłem sobie fotkę z grudniu, a teraz w marcu, i dopiero na fotce zobaczyłem, że już kurcze widać. Fajna sprawa.

Wielkimi krokami zbliża się nowa praca, mam nowe perspektywy... A i parę zamiarów z gatunku "czynu społecznego" też.

Od dzisiaj znowu skrupulatne liczenie kalorii, jest chwilka po osiemnastej, chciałbym już nie nie jeść. Jeśli się uda, jutro rano wstawiam codzienne sprawozdanie. Oby potem wszystkie kolejne były tylko dobre!

Od jutra kawałek po kawałku wracam do czytania Was i większej aktywności na forum. Nie mam już tyle czasu, ale te pół godziny dziennie wyskrobię.

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy jeszcze choć odrobinkę mnie pamiętali.

Maks