18. maja 2006 r., czwartek

ODCHUDZANIE (ostatni etap): DZIEŃ 11 / 60 (waga: 83kg, cel: 73kg)

Oto dzisiejszy dzień:

07,30 – kawa z cukrem 5g – 20kcal
09,00 – musli (musli mieszanka 50g 193kcal, morele 15g 39,60kcal, daktyle 10g 25kcal, siemie lniane 5g 22kcal) – razem 279,60kcal
11,30 – jabłko 155g – 77,50kcal
14,10 – surówki (kapusta kiszona 170g 27,20kcal, rzodkiewka 60g 7,20kcal, ogórek kiszony 75g 9kcal) – razem 43,40kcal
15,30 – seler w sosie pomidorowo-śmietanowym (cebula 95g 34,20kcal, seler 270g 108kcal, olej łyżeczka 45kcal, przecier pomidorowy 40g 40kcal, pomidory świeże 130g 22,10kcal, śmietana 12% 40g 53,60kcal, mąka 7g 22,40kcal) – razem 325,30kcal
18,30 – twaróg chudy 50g 50kcal, dżem z czarnej porzeczki niskokaloryczny 15g 22,50kcal – razem 72,50kcal
razem w ciągu dnia: 818,30 kcal

Sport: zakwasy, zakwasy, zakwasy, hehehehehehe…

Nawodnienie organizmu: kupiłem dwa fajne, szklane dzbanki litrowe (firmy „Arcoroc”), łącznie z tym, który miałem mam w szafie już trzy, będę sobie robił wieczorem trzy litry ziołowego chlania na kolejny dzień (anyż, mięta, pokrzywa, bratek), będę miał co pić, a przy okazji oczyszczać organizm z toksyn. A jak przyjdzie gorące lato (oby!), to wrzucę do lodówki.

Zrobiłem selera w sosie śmietanowym na obiad, bo wyszło mi z wyliczeń, że cała micha jedzenia, a kalorii niewiele (mimo dodanej śmietany). Przepis gdzieś wyżej. Niestety dolałem za dużo wody, musiałem zagęszczać mąką (czyli 22,4kcal więcej, a i smak gorszy – poczułem potem tę mąkę!).

Odrobiłem wczorajsze straty, przynajmniej częściowo, jutro chyba też postaram się trochę zmniejszyć dawkę jedzenia, ale tak czy owak od soboty (cały dzień zajęć na podyplomowej informatyce) zabrane na zajęcia danie już z węglowodankami w dużej ilości. A jutro? Może indyka z dużą ilością pieczarek i fasolki szparagowej?

Jestem już dzisiaj bardzo zmęczony. Zaraz do łóżka, jutro dzień zaczyna się o czwartej rano, żeby było weselej – trudny dzień. Fantastycznie! Cały dzień ciężkiej pracy! Ciekawe ile to spalonych kilokalorii?

pozdrowienia
Maks