-
gatita schowaj tą wagę daleko i głęboko bo tylko niepotrzebnie sie denerwujesz. Mi waga stoi w miejscu już ponad dwa tygodnie i gdybym tak codziennie na niej stawała to bym ........
a tak raz na tydzień stwierdzam ,że niestety nic i staram sie trzymać dalej.
Wieczorami mi też trudno . wyczytałam ,że dobrze w takich momentach popijać czerwoną herbatkę i tak robię ale dopiero od poniedziałku i nie wiem czy to działa ta herbata czy moja silna wola ale niedojadam.
Golfik rozmiar 38 spodnie 40 troszkę zazdroszczę tych rozmiarków . Może i ja bym sie w takie wbiła ale cały czas czekam aż schudne i wtedy dopiero będę sobie kupować nowe ciuszki.

Ja narazie mogę krzyczec tylko ze smutku ,że waga nie spada
-
Ależ Grimko Kochana!!!!
Ty już pewnie tez się mieścisz w takie 38 i 40, przecież ważysz kiloska mniej ode mnie! A ja stweirdziłam, że nie moge już chodizć w, za przeproszeniem, obwisłych gatkach... A wiem, ze odchudzanie zabiera mi dużo czasu
więc pewnie za jakieś dwa meisiące dalej będą dobre te spodenki.... Najwyżej paskiem je podtrzymam. Wiesz, nie były takie drogie/ 99 zeta w hm/ a motywacja od razu wzrosła!!! Ciebie tez namawiam na kupno jakiegoś ciuszka, zobaczysz, że od razu pofruniesz nad ziemią uniesiona sweterkiem w tycim rozmiarze!!!!
A na wieczór rzeczywiście herbatka. czerwona albo miętowa albo rooibos. Tylko raczej nie czarna, bo czarna pobudza. Zielona też jest dobra! Najlepiej zamknąc drzwi od kuchni i w cos się intensywnie wkręcic... film na dvd, dłuuuga kąpiel, zadbać o ciało, poczytac, pooglądac tv, zagrać z kimś w szachy... Wieczory nie sa w końcu aż takei długie... Da się je zapełnic czyms pożytecznym
3mam kciuki za silną wolę wieczorową porą!!!
A wagę schowam, masz CAŁKOWITĄ rację. Twój zastój to norma, nie przejmuj się ani nie smuć!!!! Już 8 kilo, teraz napewno nie masz juz nadwagi tylko pracujesz nad supersmukłą sylwetką... Więc dla zdrowai już zrobiłaś dużo dobrego!! Brawo brawissimo!!! A ile masz wzrostu, tak z ciekawości????
Buziaki! Niech moc będize z nami!
-
Wzrost 160 , brzuszek spory i w jego okolicach sadełko jest widoczne i namacalne. Osiem kilogramów mniej jest widoczne, ale spotkałam niedawno koleżankę i w sympatyczny sposób mi powiedziała ,ze obrastam w dobrobyt.
Co miała na myśli wiadomo , a ja byłam zadowolona ,że nie spotkałyśmy sie na początku roku , bo dobrobytu było 8 kg więcej.
Rzeczy musiałam zmienić część wyciągnęłam swoich starych a część donaszam po siostrze , która po ciąży urosła .
Co do towarzystwa wieczorem jestem skazana na chwilową samotność, mój mąż pojechał zarabiać pieniążki. A ja wieczorami /szczególnie teraz gdy szybciej robi się ciemno/ tęsknię i mam ochotę podjadać.
-
Hmm... Ja to bym się już nie kolezankowała z tą koleżanka
A wieczory bez ukochanego moga być smutne, ale pomyśl ile masz czasu żeby chodzić na jakis aerobik i robić te wszystkie rzeczy, których mężowie zazwyczaj nie rozumieją... Zalezy od tego, co lubisz robić. A pomyśl jak mężowi oko zabłyśnie jak Cie zobaczy w rozmiarze 36!!!! A jak Tobie będzie przyjemnie!!!!
Grimka, na pewno znajdziesz jakies fajne zajęcie na wieczorne tęsknotki!!!! Ja byłam w sumie ponad rok bez mojego chłopaka i tez nie było łatwo..ale zawsze starałam się być aktywna, dużo spotkań ze znajomymi, kino, tańce z kolezankami w wekendy, fitness.... i chociaż łezka się kręciła w oku czasami jak rozmawialiśmy przez telefon... przynajmnije byłam wieczorami tak zmęczona, ze nie chciało mi się jeść.
Głowa do góry, Kochana, mąż wróci i jeszcze keidys zatęsknisz za samotnością
Buziaki od Agaty
-
hej gatita!
to jak wsiade znow na konia [we wtorek lub moze wczesniej] to sie przegalopuje za Ciebie...
hm. to ja chyba bym sie nie nadawala do portugali. mam 182 cm...
a bedziesz miala dostep do internetu w Portugali? fajnie by bylo poczytac jak Ci mijaja dnie i noce...
rozmiary mniejsze:D super sprawa!!
a waga mogla wzrosnac troche po winie? czyż nie?
na 1200 bedziesz chudla mysle okolo 1 kg na tydzien jak bedziesz tyle cwiczyc. ale 1200 jest optymalnym limitem kalorycznym, bo 1000 to juz dieta restrykcyjna i nie powinno sie duzo sportu uprawiac w czasie 1000. a poza tym 1000 powinno sie stosowac max miesiac w czasie dlugiego odchudzania. powrocic do 1000 mozna dopiero po paru miesiacach, zeby dieta byla bezpieczna...
trzymaj sie!
JA
JOJO

waga około 85 kg.
-
Hej Julcynko!!!
Hmmm, nie mogę przestac myśleć o tym, co napisałaś, że 1200 jest lepsze niż 1000..... Musżę się poważnie zastanowić i może zastosuję 1200....
A co o tym myślą inne dziewczyny??????? O 1200 zamiast 1000...?
Zmierzyłam się dzisiaj, jak to obiecałam, i oto wyniki:
ramię: 30 cm
biust: 98 cm
talia: 77 cm
biodra: 100 cm
udo: 59 cm
łydka: 40 cm
To są wymiary obecne, po schudnięciu 7 kilo. Dla porównania sprzed schudnięcia mam tylko jeden wymiar: 63,5 cm, które miałam w udzie. Czyli 4,5 cm przełożyło się na 7 kilo....
A jak tam Twoje wymiary-pomiary?????
Pozdrowionka, ide pobuszować na necie o diecie 1200 kcal
-
moje wymiarki są takie. [mierzyłam sie ostatniej niedzieli]:
piersi - 90
brzuch -75 [góra] /89 [dół]
pupa - 101
udo - 60
lydka - 37
ramie - 28
przy wadze 73,8 kg.
a ile pijesz wody dziennie?
JA
JOJO

waga około 85 kg.
-
Oj dziewczyny... dosłownie nie mogę się oprzeć, żeby nie pisać... Stajecie się moją małą obseją i co i ruysz pojawiam się na coraz to nowszych pamiętniczkach.
Ja mam za sobą już 7 kilo... i kolejne 7 do zrzucenia.
W rozmiarze 40 chodzę, chociaz nie ukrywam, że do sylwestra wolałabym przeskoczyć do 38.
Zmierzyłam się, bo mnie zmotywowałyście i jest tak:
brzuch- 74/88 (góra / dół)
biust- 93 (on chudnie najszybciej- przy poprzednim odchudzanku aż mi sie rozstępy zaczęły robić, ale kremami ratowałam)
pupa- 99
udo- 57
łydka- 38 (lewa hihi, mamy w rodzinie straszną dysproporcję łydek u mnie jest to może centymetr, ale mama jak kupuje kozaczki ma problem lewy dobry to prawego nie dopnie)
ramię-28
Do tego waga jak na suwaczku...
lat mam 20
Ważyłam 63 kg... prztyłam będąc w klasie maturalnej do 68 kg, na pierwszym roku wzięłam się za siebie i dobiłam do 62 kg (nie ukrywam, że bardzo pomogło mi to forum, szukałam "thinspiracji" i trafiłam na blog proana, wiem, że to niezbyt mądre i łatwo przegiąć, ale autorka napisała: www.dieta.pl- bardzo pomocne i tak tu wskoczyłam). Tak też schudłam, ale zaraz przyszły święta Bożego Narodzenia, sesja zimowa, zaczęłam brac pigułki... i zrobiło się 72 kg.
A potem łatwo nie było. W maju wzięłam się za siebie porządnie i doszłam do wniosku,że dalej tak byc nie może. Ale nie chcę drugi raz szybko schudnąć i potem męczyć się z efektem jo-jo.
Takim sposobem, małymi kroczkami, nie omawiając sobie wszystkiego znalazłam się z powrotem na 68 kg. Myślę, że główną przyczyną spadku wagi było odstawienie pigułek. I zaczęłam powolutku ograniczać jedzenie.
Cudowną pomocą jest moja siostra. Wzrost ma mniej więcej taki jak ja, ale waży moje upragnione 58 kg, czasem 60. Nie odchudzała się nigdy, nie katuje się ćwiczeniami. Po prostu tańczy bez przerwy. Poza tym robi sobie bezsłodyczowe miesiące. Śmieje się, że pierwszy raz było dlatego,że bardzo chciała, zebym dobrze napisała maturkę (pomyślała, że skoro nie może się za mnie uczyc to chociaż sobie "w mojej intencji" słodyczy odmówi) notabene poniżej 5 nie dostałam z niczego
.
Potem egzaminy na studia.... sesja ... druga sesja...
i tak moja Zuzia prawie wcale słodyczy nie je... dla mnie
Kiedy kończy się jej "miesiąc" ma kilka dni obżarstwa, aż ja brzuch boli (zjadłybyście naraz pół kilo krówek?) a potem znowu kolejny miesiąc.
Nigdy nie udalo mi się tak długo wytzrymac, chociażby bez lizaka (mały, długo się je.... a apetyt słodyczowy zaspokaja).
Tym razem mam plan... Chcę na ślubie siostry mojego narzeczonego (lato 2006) ważyć 58 kg.. a na swoim własnym wyglądać olśniewająco (lato 2007). Terminy może troche zbyt odległe,ale inaczej nie da się utrzymac wagi.
Cele po drodze w moim pamiętniczku
.
Nie chcę schudnąć szybko i na chwilkę, chcę byc szczupła na zawsze (do porodu moge przytyć... nawet będę musiała, ale jeszcze sporo czasu do tego).
Patrzę wokół siebie i mam bardzo dużo przykładów na różne koncepcje życia.
M.- 175 cm i rozmiar 34... na śniadanie papieros, na obiad i na kolację to samo (mówi, że chciałaby przytyć, ale jakoś jej nie wierzę. fakt pracuje od 8:00 do 20:00 i caly czas na stojąco... takie życie najlepszej fryzjerki w okolicy, ale czas na posiłek powinna znaleźć)
D.- całe życie szczuplutka (bo i niewysoka)... zapuściła sobie oponkę wokół talii (chociaz nadal spodnie nie większe niż 36- 38 przy 150 cm słoninka wylewa sie za paska)... teraz chodzi smutna, bo szefowa każe jej na wdechu klientów obsługiwać: "niechże się pani odchudzi, pani D. przecież to okropne"
E.- zawsze 42-48 kg. Malutka, chude nózki i rączki. Po ciąży zostało 58 kg.. chude nóżki i rączki. I też szkoda, bo musi zakadac 40 a zawsze było 36
Teraz musze zbudować sobie zdrową, własna koncepcję. Nie jest łatwe, bo mój luby wymaga ciągłego karmienia a kto jak nie ja to zrobi (można mieć 180 cm i 65 kg i jeść przy tym co pół godziny).
Tymczasem dałam sie namówić na wycieczkę rowerową (3,5 dnia- 300 km), na ktorej waga mi podskoczyła do góry, bo głód na rowerze nie ssie w żołądku tylko odbiera mięśniom zdolność poruszania się. Całe szczęście, że wystarczyło kilka dni, żeby nadwyżka spadła.
Cieszę się, że rok akademicki już się zaczyna. Studiując jednocześnie dziennie i zaocznie, może nie będę miała tyle czasu na myślenie o jedzeniu i głodzie. A jak czasu będzie za dużo to i o jakiejś nie normoiwanej pracy pomyślę.
Teraz jak narazie mój wolny czas zajmuje doskonalenie umiejętności graficznych (jeśli któraś z was chcialaby zobaczyć siebie, kiedy już zakończy odchudzanie, niech przyśle mi zdjątko na maila [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] a ja juz zrobię co trzeba) i mała pracka od czasu do czasu- projekty wizytówek, szyldów, ulotek reklamowych ( a może zafunduję sobie na ścianie banner z waszym olimpijskim hasłem metr na 3 metry.... żeby pamiętać).
Napiszę jeszcze.A teraz pora na podsumowanie okołopołudniowe... zjadłam jakieś 150-200 kcal od rana... Więc jest dobrze.
(polecam herbatkę dilmah lychee... cudowna smak boski i pachnie jak miód... a herbatka więc dietetyczna)
-
Oj dziewczyny... dosłownie nie mogę się oprzeć, żeby nie pisać... Stajecie się moją małą obseją i co i ruysz pojawiam się na coraz to nowszych pamiętniczkach.
Ja mam za sobą już 7 kilo... i kolejne 7 do zrzucenia.
W rozmiarze 40 chodzę, chociaz nie ukrywam, że do sylwestra wolałabym przeskoczyć do 38.
Zmierzyłam się, bo mnie zmotywowałyście i jest tak:
brzuch- 74/88 (góra / dół)
biust- 93 (on chudnie najszybciej- przy poprzednim odchudzanku aż mi sie rozstępy zaczęły robić, ale kremami ratowałam)
pupa- 99
udo- 57
łydka- 38 (lewa hihi, mamy w rodzinie straszną dysproporcję łydek u mnie jest to może centymetr, ale mama jak kupuje kozaczki ma problem lewy dobry to prawego nie dopnie)
ramię-28
Do tego waga jak na suwaczku...
lat mam 20
Ważyłam 63 kg... prztyłam będąc w klasie maturalnej do 68 kg, na pierwszym roku wzięłam się za siebie i dobiłam do 62 kg (nie ukrywam, że bardzo pomogło mi to forum, szukałam "thinspiracji" i trafiłam na blog proana, wiem, że to niezbyt mądre i łatwo przegiąć, ale autorka napisała: www.dieta.pl- bardzo pomocne i tak tu wskoczyłam). Tak też schudłam, ale zaraz przyszły święta Bożego Narodzenia, sesja zimowa, zaczęłam brac pigułki... i zrobiło się 72 kg.
A potem łatwo nie było. W maju wzięłam się za siebie porządnie i doszłam do wniosku,że dalej tak byc nie może. Ale nie chcę drugi raz szybko schudnąć i potem męczyć się z efektem jo-jo.
Takim sposobem, małymi kroczkami, nie omawiając sobie wszystkiego znalazłam się z powrotem na 68 kg. Myślę, że główną przyczyną spadku wagi było odstawienie pigułek. I zaczęłam powolutku ograniczać jedzenie.
Cudowną pomocą jest moja siostra. Wzrost ma mniej więcej taki jak ja, ale waży moje upragnione 58 kg, czasem 60. Nie odchudzała się nigdy, nie katuje się ćwiczeniami. Po prostu tańczy bez przerwy. Poza tym robi sobie bezsłodyczowe miesiące. Śmieje się, że pierwszy raz było dlatego,że bardzo chciała, zebym dobrze napisała maturkę (pomyślała, że skoro nie może się za mnie uczyc to chociaż sobie "w mojej intencji" słodyczy odmówi) notabene poniżej 5 nie dostałam z niczego
.
Potem egzaminy na studia.... sesja ... druga sesja...
i tak moja Zuzia prawie wcale słodyczy nie je... dla mnie
Kiedy kończy się jej "miesiąc" ma kilka dni obżarstwa, aż ja brzuch boli (zjadłybyście naraz pół kilo krówek?) a potem znowu kolejny miesiąc.
Nigdy nie udalo mi się tak długo wytzrymac, chociażby bez lizaka (mały, długo się je.... a apetyt słodyczowy zaspokaja).
Tym razem mam plan... Chcę na ślubie siostry mojego narzeczonego (lato 2006) ważyć 58 kg.. a na swoim własnym wyglądać olśniewająco (lato 2007). Terminy może troche zbyt odległe,ale inaczej nie da się utrzymac wagi.
Cele po drodze w moim pamiętniczku
.
Nie chcę schudnąć szybko i na chwilkę, chcę byc szczupła na zawsze (do porodu moge przytyć... nawet będę musiała, ale jeszcze sporo czasu do tego).
Patrzę wokół siebie i mam bardzo dużo przykładów na różne koncepcje życia.
M.- 175 cm i rozmiar 34... na śniadanie papieros, na obiad i na kolację to samo (mówi, że chciałaby przytyć, ale jakoś jej nie wierzę. fakt pracuje od 8:00 do 20:00 i caly czas na stojąco... takie życie najlepszej fryzjerki w okolicy, ale czas na posiłek powinna znaleźć)
D.- całe życie szczuplutka (bo i niewysoka)... zapuściła sobie oponkę wokół talii (chociaz nadal spodnie nie większe niż 36- 38 przy 150 cm słoninka wylewa sie za paska)... teraz chodzi smutna, bo szefowa każe jej na wdechu klientów obsługiwać: "niechże się pani odchudzi, pani D. przecież to okropne"
E.- zawsze 42-48 kg. Malutka, chude nózki i rączki. Po ciąży zostało 58 kg.. chude nóżki i rączki. I też szkoda, bo musi zakadac 40 a zawsze było 36
Teraz musze zbudować sobie zdrową, własna koncepcję. Nie jest łatwe, bo mój luby wymaga ciągłego karmienia a kto jak nie ja to zrobi (można mieć 180 cm i 65 kg i jeść przy tym co pół godziny).
Tymczasem dałam sie namówić na wycieczkę rowerową (3,5 dnia- 300 km), na ktorej waga mi podskoczyła do góry, bo głód na rowerze nie ssie w żołądku tylko odbiera mięśniom zdolność poruszania się. Całe szczęście, że wystarczyło kilka dni, żeby nadwyżka spadła.
Cieszę się, że rok akademicki już się zaczyna. Studiując jednocześnie dziennie i zaocznie, może nie będę miała tyle czasu na myślenie o jedzeniu i głodzie. A jak czasu będzie za dużo to i o jakiejś nie normoiwanej pracy pomyślę.
Teraz jak narazie mój wolny czas zajmuje doskonalenie umiejętności graficznych (jeśli któraś z was chcialaby zobaczyć siebie, kiedy już zakończy odchudzanie, niech przyśle mi zdjątko na maila [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] a ja juz zrobię co trzeba) i mała pracka od czasu do czasu- projekty wizytówek, szyldów, ulotek reklamowych ( a może zafunduję sobie na ścianie banner z waszym olimpijskim hasłem metr na 3 metry.... żeby pamiętać).
Napiszę jeszcze.A teraz pora na podsumowanie okołopołudniowe... zjadłam jakieś 150-200 kcal od rana... Więc jest dobrze.
(polecam herbatkę dilmah lychee... cudowna smak boski i pachnie jak miód... a herbatka więc dietetyczna)
-
przepraszam za poodwójny post, ale krzyknęło mi, że nie wysłanoo
jeszcze raz wybaczcie nietakt
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki