-
color=brown]Hejki Toffi gratuluję ci WSZYSTKICH osiągnięć
i wspaniałego, radosnego podejścia do odchudzania.
Mogłabyś mi napisać do której szkoły chodzisz, ja kończyłam L.O. nr 2
wtedy nazywało się Hanki Sawickiej, teraz pewno inaczej.
Dawno już nie byłam w Rybniku, poniosło mnie w świat, pewnie bardzo się znienił i rozrósł. Ale jak przeczytałam skąd jesteś , wróciły wspomnienia, nawet parę łez popłynęło, dlatego zdecydowalam się spytać.
Trzymaj się dalej tak radośnie, świat należy do ciebie
Buziaczki
szane[/color]
-
jeeeeee
Szane, poważnie? Nie wierze... ja jestem w 3 klasie gimnazjum i składam apiery...do Hanki! Nie wyobrażam sobie żeby przyjęli mnie gdzieś indziej!
Teraz szkoła nazywa się Modrzewskiego, ale i tak wszyscy mówią na nią "hanka" - i chyba wiele wody przepłynie w rybnickiej Nacynie zanim bedą mówić inaczej
Strasznie sie ciesze
A gdzie teraz mieszkasz?
I czemu opuściłaś "małą ojczyznę" ? :P
Zmykam na rosołek, a później żużel 
Kiedy ja się zaczne uczyć?
-
Krótkie podsumowanie dzisiejszego, a właściwie wczorajszego dnia (ups! Co ja tu jeszzcze robie o tej porze? :P )
Dwie strony piechotką na żużel- sport był, oprócz tego krzyki i piski na stadionie - czy to sie tez liczy?
OK, szybko pisze, bo padam na pyszczek 
śniadanie:
szklanka maślanki, kromka chleba z łyżka serka homo, ze 2-3 łyżki twarożku, pół banana - 350 kcal
2 śniadanie:
rosół - 150 kcal
obiad:
łyżka ziemniaków, łyżka buraczków, kilka gryzów kurczaka - 150 kcal
Nie mialam najmniejszej ochoty na obiad 
podwieczorek:
szklanka soku, salatka owocowa - 300 kcal
na żużlu:
jałbko, kilka łyków soku, 2 DELICJE!!!!! - wszystko przez Olka (kolega) bo ona ma ZAWSZE te przepyszne ciasteczka - z adwokatem
)
- 200 kcal
kolacja:
tost z serem i szynką, herbata - 200 kcal
No to by było na tyle - 1350 kcal
Ponownie przesadzilam, ale spodziewalam sie teog szczerze.
Jutro napiszę o moich małych planach. Hihhi
Buźka.
-
taaa " moje małe plany"
hehhe. No nieźle.
Tak więc miałam plan, aby dziś zjeść ponad normę i sprawdzić czy mój metabolizm kręci się czy nie?! Taaaak.. tylko, że planowałam go lekko ruszyć, a nie kopnąc z całej siły...
Spróbuję sobie przypomnieć co dzisiaj wchłonęłam..
*jabłko, banan, kilka łyżek jogurtu
*z 10 placków ziemniaczanych (nie duże i odsączone ale to nie zmienia faktu...)
*jabłko
*talerz rosołu
*pudding 125 g
*mały kawałek ciasta
*rogalik z czekoladą
*mały kawałek ciasta
*mini jogurcik pianka
*tost z serem i szynką
Jak widać TROCHĘ sobie poużywałam, ale jak napisala Szane w którymś z postów - trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej.
Bo oczywiscie wiadomo, że to przekształciło się nie w plan, a w obżarstwo..
eh... już nic nie mówię
-
czesc dziewczyny,
toffi, dobrze bedzie! male grzeszki nie sa chyba az takie zle
mi sie zdarzaja prawie codziennie, ale kontrolowanie......troche czekoladki, 15 minut dluzej biegania! A waga powolutki idzie wciaz w dol wiec sie juz takimi malutkimi grzechami nie przejmuje. Poza tym profesor wezwal mnie do siebie, uslyszawszy ze jestem na diecie i mi tego zakazal!
Jak to on stwierdzil, potrzeba mi duzo glukozy do myslenia , jakoze moja praca polega glownie na pisaniu....Powiedzalam mu ze ja ma wystarczajaco duzo zapasow glukozy i ze co i jak jem to nie jego sprawa, on twierdzi ze mi tylko tak po przyjacielsku radzi
Buziaki dla wszystkich!
-
Oj Toffi- no to jakies ogolne rozprezenie zapanowalo, bo troche ludziskow z tego forum tez sobie pogrzeszylo w ostatnich dniach , ze mna wlacznie. Ale teraz juz trzeba wziac sie w garsc , jeden dzien to jeszcze nie tragedia , ale troche sie tam ta przemiane materii skoluje i potem moze byc gorzej.
Globciu- to masz troskliwego profesorka
Troche ma racji bo podobno praca myslowa wykorzystuje wlasnie enegrie z glukozy ale w koncu - cukier jest w wielu produktach, po prostu nie jemy go w nadmiarze.
A tak w temacie cukru- kiedys mialam dosc wysoki poziom , jeszcze nie chorobliwy , ale wysoki , na czczo wychodzilo mi 110 lub kolo tego(zawsze ponad 100) , od kiedy zaczelam sie odchudzac ( juz w sumie dwa lata wzlotow i upadkow) cukier mi spadl i trzyma sie na dobrym poziomie , ostatnio mialam 86 chociaz wtedy akurat wcale nie dietowalam. Dlatego chociaz klne czasem na to wszystko i snia mi sie jakies cale gory smakolykow , pieczonych mies i wogole , to bede wracac do takiego zywienia zawsze .
No to pa kochane!
-
A dzisiaj nie było tak źle 
Wstałam trochę po 6.00 z miną pt. "po co się obudziłam?" co, wierzcie mi, zdarza się stosunkowo rzadko.
Zwlokłam się jednak z łóżka i pognałam na śniadanie (czy też tak macie, że jesteście szaleńczo głodne rano? :P)
Przede mną była perspektywa 7 lekcji, w tym geografii (poprawa sprawdzianu0 taka poprawa, że nawet do zeszytu nie zajrzałam)
2 matematyki i inne takie... potem dosyć ważne spotkanie (ale przyjemne przyznam) w końcu 1,5 godziny korepetycji z angola (ucze takie młotka, cieszcie się, że nie musicie uczyć TAKICH LUDZI czegokolwiek i o czymkolwiek)
A teraz sobie poćwiczyłam godzinę Fat Burningu.. i jestem padnięta, ale i szczęśliwa, że jednak wstałam po tej wczorajszej porażce. Może to nie była porażka totalna, bo trzymałam się nieźle i wiedziałam co robię, a nie bez opamiętania, nie spożyłam też chipsów, no i spaliłam co nieco na dyskotece
Ale i tak jestem na siebie zła.
dzisiejszy dzień
śniadanie:
jogurt z różnymi takimi ziarenkami
+ pół grahamki z serem sałatą i pomidorem - 300 kcal
2 śniadanie:
jablko, herbata rozpuszczalna, soczek Kubuś, 2 cukierki Kopiko - 250 kcal
obiad:
coś dziwnego- nie wiem co to było, wszystko co miałam pod ręką wrzuciłam na łyżeczkę masła
to było: papryka, pomidor, troszkę sera, grahamki, fileta z ryby (bez panierki
) szczypiorku etc.
- 300 kcal
kolacja:
jogurcik Danone dla dzieci (60 kcal) i grahamka z pasztetem i pomidorem - 300 kcal
Po treningu:
mini banan i w/w jogurcik
- 150 kcal
Razem:1300 kcal
Jest dobrze. Nie umiem się po prostu zmieścić w tym 1200
haha.. i tak jest dobrze 
Jestem mimo wszelkim przeciwności pewna siebie, i wierzę, naprawdę wierzę w swoj sukces.. a jak na chwile zwątpię, to przypomnijscie mi żebym przeczytała tego posta 
Dzięki dziewczyny za miłe słowa, ja życzę wam uśmiechu na buziulce i malo przeciwności 
Buźka.
-
dziś się stała rzecz niemozliwa.
SCHUDŁAM O,5 KG!!!!!!! Jeeeeee!!!!!
hiihih, w ogole mi sie nie chce wierzyć
rano się zwazyłam i pół kilo mniej, pomyślałam, że to na pewno jakaś woda, albo coś innego, no bo jezcze nie jadłam i na pewno to nie jest spadek wagi.
Ale zważyłam się pzed chwilą, po obiedzie, w ciągu dnia, kiedy powinnam ważyć najwięcej no i waga wskazuje dokłądnie 62,5...
Czyżby w końcu ruszyła? Może te 1500 to nie byłoo dla mnie i lepiej 1200?
Ja wiem, że dla części z Was, to zaden sukces i sie pukacie w czoła, z czego się ta idiotka cieszy, jak ja mogę schudnąć te pół kilo w jeden dzień..
Ale ja wiem, ze pracowalam na te pół kilo bardzo długo i misternie i jestem cholernie szczęśliwa, bo to może być zapowiedź na kolejne 0,5 kg 
Co dziwne, schudlam 2 dni po tym jak zrobilam sobie "male pofolgowanie"
Teraz czekam na kolejne pół kilo i na okres. którego jak nie było, tak nie ma
Przy okazji muszę się pochwalić, że dostałam 4 książki i mnóstwo dyplomów, w szkole i poza nią, za konkursy recytatorskie - w sumie było ich 4, w 3 zajęłam pierwsze miejsca, w jednym 3, ale na 120 osob, wiec wdg. mnie to duży sukces. Jestem dziś szaleńczo szcześliwa, usłyszalam wiele miłych słów, pani dyrektor powiedziala, ze dzięki mnie słychać szkołe w Rybniku, była telewizja, prasa...
ŻYCZĘ WAM KOCHANE, ŻEBYŚCIE ZAWSZE I WSZEDZIE CZUŁY SIĘ DOCENIANE, ZE JESTEŚCIE WARTE WIELU POCHWAŁ !A jesli dziś zjadłyście za duzo, nie udalo się w pracy, szef miał zły humor etc. to wiecie.. jutro też jest dzień, dzień który będzie tym WASZYM.
Cmok.
-
ci-cho-sza tutaj. A szkoda...
"Plum plum plum żabka pływa, spójrzcie jaka jest szczęśliwa!" - no i faktycznie świetnie mi się dziś pływało, muszę się jednak nauczyć jeszcze skakać na główkę, bo nie umiem
i wstyd...
hihih.
Moja kaloryczność nie przekroczyla aż tak bardzo normy, ale tradycyjnie przekroczyła - ja nie potrafie sie inaczej rozmieścić :P
A planowałam od maja przejść na 1000 myślę, że będzie to rozsądne zagranie. Moj organizm jest przyzwyczajany do zmian, a widzę po sobie że 1200 mi lepiej idzie niż 1500. Tzn. 1300 a nie 1200 :P 
Ale to jeszcze zobaczę 
Wiem natomiast, że w piątek jestem umówiona na lody, więc zgrzeszę
no ale trudno... umawiałam się już od ponad miesiąca, czyli zanim byłam na diecie, a glupio powiedzieć : NIE! bo mam diete...
przeboleje.
Dziś stwierdziłam, że ta minka jest kapitalna -
hahahahhaa
dobra nie? 
śniadanie:
grahamka z serkiem warzywnym, odrobina pomidora - 200 kcal
2 śniadanie:
2 mini jogurciki Danone, 2 wafle ryżowe - 180 kcal
obiad - w sumie podwieczorek zamieniony z obiadem
sałatka z małego banana, jabłka, pomarańczy i jogurtu - 250 kcal
obiad właściwy:
pół omleta, 3/4 grahamki, odrobinę serka warzywnego - ok. 450 kcal
kolacja (po treningu):
jogurt o smaku biszkoptów (MNIAM!
) wafel ryżowy - 200 kcal
Razem : 1280 kcal
Muszę sobie opracować plan działania na maj - nowy miesiąc - drugi już - trzeba coś nowego pokombinować z odchudzaniem 
lalallaa, byle żeby przetrwać weekend majowy 
Aaa muszę się pochwalić, że miałam możliwość zjeść kilka kawałków ciasta i cukierki a nie zjadlam NICZEGO!
Mama stwierdziła, że moje odchudzanie to już obsesja 
Eeeeee tam :P
Cmoczki moje obsesyjnie chude chuderlaczki
-
No moze teraz sie uda, dzis tylko rano udalo mi sie jednego posta skrobnac a po powrocie z pracy wyrzucalo mnie obsesyjnie z forum az do teraz.
Toffi- podziwiam silna wole, to ze nie zjadlas ciasta maja je pod nosem to niesamowite. ja cokolwiek mam pod nosem to zjadam. Dlatego nie moge miec w domku zadnych zapasow , kupuje wszystko na biezaco. Czasami musze isc dwa razy dziennie do sklepu.
Super, ze widzisz juz efekty , rzeczywiscie dla niektorych osob 1500 to za duzo , najczesciej dla tych, ktorzy przed dieta wcale duzo nie jedli.
Trzymaj tak dalej, pozdrawiam serdecznie!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki