no i postanowilam!
po raz kolejny wkraczam na sciezke odchudzania. dwa lata temu schudlam 10 kilo, troche mi z tego wrocilo, ale nawet gdyby nie wrocilo to i tak mialabym za duzo. a teraz mam jeszcze wiecej
narazie mysl o odchudzaniu we mnie dojrzewa, mysle ze w przyszlym tygodniu zaczne. dlatego pisze. trzeba sie mobilizowac.
poza tym - jesien: czas przybierania na wadze, a ja tego NIE CHCE! a wiem juz z doswiadczenia - swietnie mi sie udaje podporzadkowanie diecie o tej porze roku. dlaczego? a dlatego, ze nie ma tylu pokus. nie ma siwzutkich owocow z ktorych mozna pyszne potrawy robic (knedle, jagodzianki, placki z owocami...), niebawem Adwent - moze jakis czas wyrzeczen. najgorzej, ze dlugie zimne wieczory sprzyjaja siedzeniu w kuchni (a moja sytuacja domowa tymbardziej - nie mam wlasnego kąta, wiec kuchnia po nocach - moj azyl a w nim glowny wrog - jedzenie), wyjsciom ze znajomymi do knajpy (a tam wiadomo - piwko - choc w niewielkich ilosciach to przeciez ile kalorii, ech).
wiec moj plan jest taki:
1. dietka 1200 (lub 1000 jak sie uda),
2. zakupie troche wspomagaczy, (typu herbatki, aplefit) - pooszukiwac sie troche mozna i... troche slodyczy (bo jak sie jest na diecie i ma sie ochote - lepiej zjesc kawalatek czekolady DARK Wawela, bo inaczej to sie dla mnie zle konczy)
3. wyrzuce wage
4. zaczne sie troszeczke ruszac. na poczatek niech beda spacery
5. no i bede siedziec po bibliotekach i spedzac dni na nauce (sposob juz przeze mnie wypraktykowany - im wiecej zajmuje mysli czyms konkretnym - tym mniej mysle o jedzeniu, a w takiej bibliotece i tak nie ma co zjesc)
6. koniec z jedzeniem po nocach! narazie po 21. moze uda mi sie dojsc do tej 18...

narazie to tyle. pewnie zamieszcze tu niebawem wymiarki, bo karteczki z tymi informacjami 'jakos dziwnie sie "gubia"'

jesli ktos to czyta to... pozdrawiam
i zycze powodzenia!