Strona 7 z 7 PierwszyPierwszy ... 5 6 7
Pokaż wyniki od 61 do 68 z 68

Wątek: być sobą...

  1. #61
    Paulaa18 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-06-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Najmaluszku... co do wsparcia ze strony mojej rodzinki to jest tak, że właściwie każdy (jezeli chodzi o rodzine mojej mamy) ma problemy z nadwagą... dziadek waży chyba jakieś 130 kg, babcia niewiele mniej, brat mamy, też ok. 130 a mama (najszczuplejsza z nich wszystkich) prawie 90. Zapewne po części winę ponoszą geny jednak przede wszystkim niezdrowa kuchnia. Nie byłabym wstanie przekonac ich do zdrowego jedzenia, ale swój sposób odżywiania muszę zmienić (choć tłustej kuchni nie znosze to jednak rodzinnej miłości do słodyczy musze się pozbyć ). No i w związku z tym wszystkim dla nich moja aktualna waga czyli te 64 kg to naprawde niewiele i nie widzą powodu dla którego trzeba by mnie motywowac tymbardziej, że już wiele razy ogłaszałam całemu światu, że się odchudzam po czym po 3 dniach tak jak to powiedziała babcia 'rzucałam sie na jedzenie'... nie potrafiłam z tym walczyc każdego dnia boję się, że znów stracę nad sobą kontrolę... a nawet jezeli teraz uda mi sie schudnąć to boję się, że wszystko wróci z nawiązką gdy wyjadę do Londynu tak jak planuję (bo nie będę miała jak sie kontrolować, bo przez jakiś czas będę mieszkać u wujka i nie bede mogla sobie sama gotowac, bo jedzenie bedzie inne, bo nie bede miala okazji do ruchu itd.).
    Mimo wszystko wiem, że muszę wytrwać... inaczej nigdy nie będę wstanie się zaakceptować, będę wiecznie niesczęśliwa i zawsze będę odkładała przyjemność kupowania ciuchów na 'kiedy schudne'... a nie chce, po prostu nie chce żyć w ten sposób

  2. #62
    nusiaaa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Paulinko, nie martw się <przytul> Będziesz taka laska, że wszystkim oczy wyjdą na wierzch, wierzę w to

    Co do wsparcia od strony rodziny to ja też go nie mam Dziadek ciągle wrzeszczy, że zachoruję na coś i próbuje mnie karmić słodyczami, ale się nie daję Mama też krzyczy, z tego powodu, że nie jem, ze wszystkimi, ze wydzwiam, że muszę sobie odzilenie gotować- nie rozumiem jej. W czym to przeszkadza? Osttanio ciągle się kłócimy. Każda nasza rozmowa kończy się jedną wielką awanturą Mam tego dość, ale cóż... Może w końcu się uspokoi.

    P.S. Ja też nie lubię zielonej herbaty. Jest ohydna, ale ją piję, bo jest zdrowa:P

  3. #63
    Paulaa18 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-06-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dziękuję Nusiuu :* <przytul>
    O tym, ze wydziwiam też od rodzinki często słyszę ale będziemy laski wierzę w to i mam nadzieję, ze kontakty z mamą też Ci się ułożą... będzie dobrze musi być

    jeszcze została mi dziś spowiedź z kolacji
    2 kromki pieczywa ryżowego 70
    50g chudego twarogu 50
    małe jabłuszko ok. 50

    i dzisiejszy dzień kończymy na 1010 kcal idealnie
    do tego pół godziny na rowerku i 7 dzien 6 weidera... ehh zaczyna boleć

  4. #64
    Guest

    Domyślnie

    Ja rodzinkę mam podzieloną... mama też wiecznie się odchudza (od wczoraj znów zaczęła ) a tata ma po ponad 20 latach "dietkowania" mamy dosyć i powoli się załamuje jak widzi u mnie to samo. Ale jakoś dajemy rade. Mam tyle dobrze, że mama jest na emeryturze, siedzi w domu i mi mięsko/rybke i warzywa przygotowuje. A poza tym ostatnio mam spore wsparcie od chłopaka... od momentu jak mu pokazałam jak trudno jest schudnąć to mi pomaga (choć i tak ściemnia, że mu sie podobam taka jaka jestem )

    Co do herbatek to ja uwielbiam wszelkie owocowe Zielona też od czasu do czasu wypiję ale smakową (Lipton ma bardzo dobre) a Pu-erh nie mogę pić bo mnie brzuch boli (nie wiem czemu akurat po niej )

    pozdrawiam i dziekuje za wsparcie

  5. #65
    Paulaa18 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-06-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    mam strasznie mało czasu dlatego wpadłam tylko na chwilke, żeby napisac, ze dietke trzymam... i wczoraj i dzisiaj było ok 1000 kcal... od jutra obiecuje wrocic do pisania szczegółowych sprawdozdań z tego co jem

  6. #66
    Paulaa18 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-06-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    ehh... stało się... wczoraj było pierwsze załamanie... wstyd mi sie przyznać ale w moim żołądku wylądowały nawet czekoladki
    ale nie załamuje się... od dzis dietkuje dalej mój dzisiejszy jadłospis wyglądał mniej wiecej tak:
    jogurt naturalny 0% z rodzynkami i wiórkami kokosowymi 170
    2 jabłka 150
    pomarańcza 60
    pół opakowania mrożonego groszku (po ugotowaniu oczywiscie ) 160
    troche kapusty pekinskiej (myśle, że nie wiecej jak 200g) 35
    kawa z mlekiem 0,5 % 35
    ok. 50g rodzynek 140

    razem tylko 750 ale nic wiecej nie jestem w stanie w siebie wepchnąć... w sumie po wczorajszym to taki jeden dzień z mniejszą ilością kalorii nie zaszkodzi

    Akuniawy! Moja mama też czasem się odchudza... ale jej metody z cyklu 'przez cały dzień nic nie zjem to moge wieczorem zjesc lody albo bułkę z majonezem' są delikatnie mówiąc irracjonalne i za żadne skarby nie da sie namówić na zmiane sposobu odżywiania, bo musiałaby zrezygnowac z jedzenia codziennie majonezu, salami i tego typu świństw a w dodatku picia herbaty z dwiema łyżeczkami cukru i kawy z cukrem i ze śmietanką no i oczywiscie nigdy nie jada śniadań... a później wszystko zrzuca na geny
    a herbatki owocowe też uwielbiam właśnie wypiłam cytrynowo-limonkową mniam

  7. #67
    Guest

    Domyślnie

    Paulaa gdzie zniknęłaś?? Ja po niezłym załamaniu znów wróciłam na właściwe dietkowe tory i mam nadzieję, że tak zostanie

    Co do mojej mamy to ona dietkuje racjonalnie (hmm wypróbowała już chyba wszelkie możliwe diety) i jak postanawia, że schudnie to chudnie tylko, że... jak się skończy odchudzać to potem zalicza mega jo-jo... A ja za każdym razem postanawiam sobie, że nie popełnie takich błędów jak ona, ale niestety mi nie wychodzi

    Pozdrawiam

  8. #68
    nusiaaa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    A ja jestem strasznie wściekła na moją mamę Ona już od dawna się "odchudza". Na początku polegało to na tym, że nic nie jadała całymi dniami (tylko piła 4 puszki piwa ), wieczorem przed samym spaniem napychała się kanapkami a potem piła senes... I tak kilka tygodni. Teraz nic nie je (tylko pije te wstrętne piwo) łyka jakieś tabletki i codziennie mi się chwali, że ona "dzisiaj znów nic nie zjadła" . A jeśli cokolwiek zje, to zaraz pije senes Jestem na nią wściekła . Już nie raz jej powtarzałam, że to jest początek poważnej choroby i że zachowuje się jak dzieciak. Robiłam jej wykłady o zdrowym odżywianiu. Nawet dochodziło do awantur o jej odchudzanie. Oczywiście się mnie nie słucha... Dziadek się o nią martwi, tata też, ale ona jest mądrzejsza!! Zalewa się tym senesem i piwem, łyka tabletki i na dodatek pali papierosy. Tysiące razy jej powtarzałąm, że na opakowaniu senesu jest napisane, żeby nie stosowac go dłużej niż 10 dni... A ona co? *****! Pije to świństwo jak herbatkę od kilku miesięcy Ja jestem załamana i nie wiem co z nią zrobić... Poza tym wcale nie jest gruba... Co prawda ma trochę okrągły brzuszek, ale nigdy się go nie pozbędzie pijąc 2 litry piwa dziennie A do lekarza oczywiście nie pójdzie, bo ona we wszystkim jest mądrzejsza... Po prostu brak mi słów...

Strona 7 z 7 PierwszyPierwszy ... 5 6 7

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •