-
Odp: Beznadziejny przypadek
Witaj SokBananowy
Ja też byłam takim beznadziejnym przypadkiem - nie lubię siłowni, biegania, jogi, generalnie pocenia się ale za to czekolada is life! Aż pewnego dnia obudziłam się z 40-kilowym nadbagażem na tyłku
Ja myślę, że warto zacząć od psychiki i odpowiedzieć sobie na pytania:
1) Dlaczego chcę schudnąć?
2) Czy naprawdę chcę? Jakie z tego będą płynąć korzyści? Tylko tak szczerze - nie tam jakieś banały, że zdrowie, że zawał, tylko np. dla mnie to było "bo chcę ubrać ładne kiecki" 
3) Chcę schudnąć dla siebie czy dla kogoś? Bo jeśli dla kogoś, to odpuść sobie, a jeśli dla siebie, patrz punkt 2.
4) Z czego nie potrafię zrezygnować i dlaczego? Czy zajadam stres? Dlaczego jem tak, a nie inaczej? Co jedzenie zastępuje w moim życiu?
5) Czy jestem szczęśliwa prowadząc taki tryb życia, jaki prowadzę? Jeśli tak, to po co się odchudzać? Jeśli nie, to znaczy że warto jednak wprowadzić jakieś modyfikacje w naszym życiu. Wielkie zmiany wcale nie są potrzebne – drobne zmiany potrafią robić wielką różnicę.
Wiem, że sporo tych pytań ale u mnie od tego się zaczęło. Zdałam sobie sprawę, że życie mi tak monotonnie upływało, że się zamelinowałam w takiej bezpiecznej bańce i tak w tej bańce sobie siedziałam i tyłam. I niby wszystko było ok. ale jednak miałam poczucie, że omija mnie coś ważnego. Bo nie czułam się komfortowo we własnej skórze, bo trochę izolowałam się od ludzi, bo miałam straszne kompleksy i wyrzuty sumienia.
Anyway, masz dwie opcje:
A) zaakceptuj siebie i nie przejmuj się zbędnymi kilogramami. Można być szczęśliwym z nadwagą i nie trzeba ciągle ulęgać presji społecznej zgrabnej sylwetki. Jeśli twoja figura nie utrudnia ci kontaktów międzyludzkich i nie ogranicza cię w żaden sposób (fizyczny , psychiczny, emocjonalny) , to dej se Pani spokój z tym odchudzaniem.
B) postaraj się zmienić nastawienie do odchudzania i nie traktuj tego jak wyścig/ karę/ udrękę. Zmiana nawyków żywieniowych może być przyjemna – i mówię to jako osoba, która też wybrzydza, nienawidzi warzyw, a najlepiej jadłabym tylko słodycze , pizze, makarony i naleśniki. Nie narzucaj na siebie presji, ale jednocześnie otwórz się na nowe możliwości, nowe smaki, nowe przepisy. Na diecie też można sobie zjeść coś przyjemnego/ słodkiego/ deserowatego, tylko trzeba znaleźć w tym wszystkim umiar. Tu kluczowe jest nastawienie psychiczne - trzeba myśleć pozytywnie a nie w kategorii "walki z samym sobą".
Pozdrówki i powodzenia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki