-
Wczorajszy dzień ogólnie udany dietkowo... półtorej godzinki spacerku... na wieczór 25 minut stepu. 1150kcal :) w samych zdrowych rzeczach.
Trzymam się jakoś chociaż mam napady głodu związane ze zbliżającym się okresem... no i napady lenistwa też spore :)
Staram się nie zapominać po co to robię. Za tydzień już musi być mnie mniej...
7 marca mija dwa miesiące odchudzania i chciałabym by chociaż 8 kg było mniej... a jeszcze brakuje mi 1,3 kg wg dzisiejszej wagi :)
Mam nadzieję że się uda :)
-
Pyzuniu, tak podczytuję sobie od czasu do czasu Twój wątek - niesamowita jesteś z ytmi ćwiczeniami :) Ja nie mam do nich aż takiego zacięcia, ba! w ogóle nie mam zacięcia. Moja przyjaciółka goni mnie na jogę, zresztą do swojej znajomej, a mnie się tak nieeeeeeeeee chceeeeeeee... zwłaszcza, że mam usprawiedliwienie, bo na DC ćwiczyć nie muszę, ba! nawet nie mogę ;)
Inna sprawa, która mi się w oczy u Ciebie rzuca - to slodycze. Hmmm... wiesz, ja widzę to tak - jeśli teraz nawet, na diecie, tak trudno jest Ci się od jedzenia ich powstrzymać, to pomyśl, jak będzie później, kiedy na diecie już nie będziesz i skończy się bat pod tytułem "muszę się zmieścić w limicie". Czy nie boisz się, że wtedy właśnie słodkości mogą Cię doprowadzić do upadku, czyli jojo? Pisze Ci to osoba, która sama 3 razy zaliczyła olbrzymie jojo, a tera odchudza się w głębokim przekonianiu, że czekolady nie weźmie do paszczy już nigdy - i jakoś mnie ta myśl nie boli :)
Życzę Ci dużo konsekwencji, która przerodzi się w kolejne sukcesy :)
miłego dnia, Pyzuniu!
-
-
oj pyza ja cos o tych czekoladkach wiem.. ogolnie to ze mnie smakosz slodyczowy nie jest, ale jak czasmi cos wpadnie w oko i tak sieedzi w glowie..
wg mnie lepiej zjesc czekoladke, niz caly czas o niej myslec.. no moze nie cala- zjes kosteczke, dwie, potem jakis zdrowy zapychacz i zakonczyc znow kosteczka.. moze tak sie da Ciebie oszukac? :wink: :lol:
gratuluje takiego pieknego suwaczka i pozdrawiam!
-
Witam i gratuluję ładnego ubytku wagi i zapału do ćwiczeń z tym u mnie niestety nie najlepiej pozdrawiam
-
Witaj Pyzuniu, ale Ty dużo ćwiczysz. Ja jakoś nie mogę sie zabrać za ćwiczenia, leń ze mnie że hej.
Pozdrawiam, buziole.
-
Ja naprawdę dużo nie ćwiczę - to raptem niecała godzinka dziennie, przed telewizorem :)
Hybris - moja Heroino :) ja już sobie przedwczoraj dokładnie chyba przetłumaczyłam na zdrowy rozsądek i jak to gdzieś podczytałam dałam sobie 10g czekolady dziennie - jeśli będzie mi się chciało... to raptem 55 kcal więc tragedii nie będzie, a ja zaspokoję swoje apetyty.
Ja tak naprawdę nigdy jakiegoś specjalnego ciśnienia na słodycze nie miałam... po prostu czasami chce mi się i koniec - mam chroniczne niedobory magnezu i mimo łykania końskich dawek w pigułach czasami po prostu ciągnie mnie do czekolady - ciastka specjalnie mogą dla mnie nie istnieć... bez słodkich bułeczek się obejdę, nawet gdy ktoś koło mnie wcina paluszki nie zawsze mam na nie ochotę; chisów serdecznie nie znoszę... fast foody z daleka bo nie lubię - od czasu do czasu kusiłam się na tortillę w macu czy twistera w kfc... nigdy więcej niż jednego...
Nie utyłam od słodyczy czy fast foodów... utyłam z braku ruchu i zamiłowania do pierożków, śląskich i tego typu jedzonka... tyłam długo bo 8 lat - co daje niecałe 2,5 kg rocznie ... i teraz mnie najbardziej interesuje żeby w sobie wyrobić nawyk ruchu... bo to on da mi to o czym marzę... powrót do dawnej sylwetki :)
-
Pyzuchna!
:D :D :D :D :D
Mniam pierozki! mniam slaski! Postuluje za zakazem wypisywania o takich smakowitosciach na tym forum. Apetyt i wyobraznie mi rozbudzasz!
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
scisku scisku
-
a ja kocham wszystko to co wymieniłaś:)
z czekoladą to dobry pomysł... ale ja chyba nie potrafiłabym zjeść tylko 10g gdybym widziała całą czekoladę przede mną..
no i za ruch podziwiam.. ja ostatnio strasznie leniwa sie zrobiłam..
-
Pyza!
przyszlam zeby posuszyc u Ciebie
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: