-
Ogólnie tydzień zaczął się źle... w końcu poniedziałkiem 13-tego...
W pracy wychodzą ciągłe nieprzewidziane okoliczności, mocno utrudniające normalną egzystencję - nie potrafię zostawiać pracy w firmie i nie nosić emocji do domu... wiem, że to złe... ale nie potrafię...
Dziecię się rozchorowało - trzy noce ciągłego poklepywania po pleckach i słuchania kaszlu... całe szczęście ostatniej nocy już ładnego... więc mam nadzieję, że to była ostatnia zarwana noc... z tego powodu :)
Dobre informacje to takie, że waga ruszyła i to nawet w dół. dolna granica z ostatnich trzech dni to 64,3 :) czyli w końcu poniżej 65... ciiii ale nie zapeszam i biorę się do pracy :)
-
Waga potwierdzona - zmieniam suwaczek oficjalnie na 64,3 :)
Kolejne 40 zł do sekretnej kopertki powędrowało. Jak widać na moim przykładzie niezły motywator taka mała skarbonka...
Ćwiczenia ostatnio leżą odłogiem, więc dzisiaj znowu się za nie wezmę - a przynejmniej będę się bardzo starała.
Na niebie piękne słonko, zły tydzień się kończy (mam nadzieję), waga spadła o całe 0,8kg... jestem chyba nawet dosyć szczęśliwa :D
-
Zamiast walczyć z uzależnieniem od ważenia... poddałam się mu i dzisiaj dostałam potężnego porannego motywatora, waga pokazała 63,8... wynik nieoficjany, 0,5kg mniej niż wczoraj... a co będzie w takim razie w sobotę?? nie prorokuję, tylko poczekam... :D
-
O jak ładnie waga leci :D
Uh to do soboty jeszcze mniej może bedzie ? :D :P
3mam kciuki za ważenie :D
-
Hej Pyza trzymam kciuki za sobotnie ważenie, ale widze ze waga i tak Ci ładnie leci więc nie ma sie o co martwić.... aby tak dalej :P
Pozdrawiam 8)
http://straznik.dieta.pl/show.php/us...100_100_56.png
-
pyzo, super ci idzie....i ten kasiowaty motywatorek:)
ja się tylko boję że moja dietka jest droższa niż ta zwykła niedietkowa...mimo że jem mniej....hehehe, ale zobaczę, budżetowi to nie zaszkodzi...
trzymam kciuki mocno za ciebie...
a co do dzieciaczka...to mam nadzieję ze już lepiej...oj ja nie lubię jak dzieci chorują...eh...moja madzia to tez chorowita istotka :roll:
miłego dnia :!:
-
Następnego dnia po 63,8, waga skoczyła na 64,4... a wczoraj na 65... dzisiaj już tendencja spadkowa, ale do suwaczka jeszczem nie dosięgneła... :)
Tydzień spisałam na straty, a wszystko przez moje ukochane suszone owocki... mniam morele, mniam figi i te piękne, pachnące, świeże rodzynki.. :) zawsze pierwszy tydzień ulegam i waga wtedy stoi, ale od wczoraj już poprawa... i było tylko 4 morelki... :D
A dzisiaj dwie figi tylko w planach... :)
Więc rewelacji w tą sobotę nie będzie, bo dobrze będzie jeśli 100g poniżej suwaczka zejdę... :)
Jak dobrze, że dzisiaj już piątek - jakiś ten tydzień był strasznie ciężki... ale się kończy :)
A co do mojej dzidzi, to jak w ubiegłym roczku żłobkowym chora była dwa na dwa tygodnie, to teraz jest chora tydzień na siedem bez choroby, więc nie jest źle :) a powiedziałabym, że coraz lepiej...
Dzięki dziewczyny za trzymanie kciuków, ale jak widać chyba z wagą tak dobrze nie będzie, i w kopertce zostanie tyle co jest :)
Najlepsze jest to, że ja cały czas czuję się na te 63,8 :)
-
pyzo, a w której fazie cyklu jesteś, może to wodę zatrzymałaś w organizmie...skoro przyrosło a potem ubyło :wink:
no i koniecznie mniej rodzynek i im podobnych 8)
miłego weekendu
http://addoubaba.com/Anne%20Gedes%209.jpg
-
Waga taka sama jak przed tygodniem - tydzień stanowczo niedietkowy - słodycze, oprócz kawałka ciasta wczoraj - ani grama, więc zgubiły mnie suszone owoce... :)
Skruszona, ale wcale nie zdołowana, zastrzegam się, że od dzisiaj zero suszonych owoców... :) szczególnie po 18-tej :)
Dobrze jest, chociaż mogłoby być lepiej... :D
Chudnę powoli, ale już wiem, że na zawsze pożegnałam 65 i to mnie cieszy, bo walczyłam z nią trze miesiące... i teraz wiem że już z górki :) do 54...
-
Pomału ,ale wazne że waga spada:):) Ja tam po 18 nie jadam chociaż czasem kusi...oj kusi ;) POwodzenia w dalszej walce ;) Wpadnij do mnie:P