-
Wczorajszy dzień w normie - dietkowo oki, już bez wieczornego przymusu wszamania czegokolwiek co jedzeniem się zwie, czyli obiadkiem o 18:00 zakończono menu dietetyczne... kcal plasuję się chwilowo na poziomie 1000- 1050kcal, więc jest dobrze.
Planów dietetycznych chwilowo jeszcze nie skrystalizowałam...
Powoli zaczynam się przymierzać do tego, żeby się poruszać... ale jakoś opornie mi idzie. Primo bo wyciągnięcie stepu kiedy mała nie śpi oznacza, że zaraz mi na nim siądzie i nici z ćwiczenia - o stercie książeczek i zabawek rzucanych jako kłody pod nogi nie wspomnę :D Secundo przymierzam się do zakupu stepperka skrętnego, ale muszę namierzyć w miarę niedrogi no i wytrzymały bo jak czytam o tych popękanych kolumienkach i innych rurkach, to się odechciewa kupować na chwilę...
Przymierzam się i powoli planuję - mam nadzieję, że do końca tygodnia jakoś się to wszystko skrystalizuje...
Ech... dobrze by było :)
-
pyzuniu, oj jak ja bym chciała nie czuć tego przymusu wieczornego jedzenia...najgorsze ze jem z nudów...wczoraj to właśnie myśl o małej mnie powstrzymywała............
chyba zacznę brać z ciebie przykład :wink:
buziaczki
-
Pyzula :)
Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem już wszystko ok po tych całych antybiotykach. I bardzo się cieszę, że dzielnie dietujesz. No i mądrze napisałaś, że głupio tak zrzucać ciągle te same kilogramy (ehhhh). Więc ta dieta to już będzie ostatnia, do celu :) Tak!
A zakup jakiegoś własnego sprzętu do ćwiczeń jest naprawdę świetnym pomysłem. Bo jak u mnie w pokoju ten rower stoi.. jeśli na niego codziennie nie wsiądę, to tak stoi i krzyczy do mojego sumienia, a ono mnie dręczy..
A co wybrać, no to Ci nie doradzę niestety.. Mogę tylko tyle z własnych doświadczeń powiedzieć, że stepper jest potwornie nudny ;) już wolę rowerek. Ale zaletę może mieć taką, że bardziej lekki i łatwiej go przenosić (np przed tv :D). No i to samo się tyczy twistera (nie wiem już, czy tam o nim pisałaś). W każdym razie, coś ciekawego znajdziesz na pewno :)
Buziaki!
C.
-
Zakup zrobiony... pierwsze przesunięcie suwaczka (o cały kilogram :shock: ) dokonane :D
Pierwsze dwadzieścia mninutek na nowym stepperku zrobione :)
Rzeczywiście, Cauchy masz rację, stepperek troszkę nudny ale ja go wolę od rowerka stacjonarnego (ten już przerabiałam) bo ja bardzo ale to bardzo lubię chodzić, a mój steperek skrętny daje wycisk (po pierwszych 15 minutach pot spływał mi po plecach) :D A steper da się przeżyć przy jakimś filmie na tyle interesującym, że zapomina się o upływie czasu.
-
Kilogram to zawsze coś :)
Poza tym - ten właśnie kilogram sprawił, że przekroczyłaś półmetek! Gratuluję :)
No i stepperka również - jeśli Ci się to tylko podoba, to super. Teraz proszę tylko sumiennie ćwiczyć :) A tak z ciekawości zapytam - ile kosztowało to cudo? :)
Buziaki,
C.
-
Cudo nie cudo... kosztowało niexcałe 200zł, więc jakieś strasznie drogie nie było :) najważniejsze jednak by spełniło swoje zadanie :)
Byłam w sklepie i wśród zakupów na liście była pepsi dla mojego mężczyzny... już, już ręka sięgała po stojącą obok colę light... i nie sięgnęła :) a dzisiaj odmówiłam czekolady, ukochanego ptasiego mleczka i mnichałków... o nadziewanych jajkach czekoladowych nie wspomnę... :) skończyło się na kilku faworkach - około 30 g i tyle :D (faworki od trzech dni były wliczone w wizytę :) )
Jestem z siebie dzisiaj zadowolona :)
-
Pyzo kochana :)
Gratuluję zatem bardzo serdecznie oparcia się tylu pokusom! To zdecydowanie jest zwycięstwo i należy Ci się za to wielki buziak. A że można być uzależnionym od coli, to wiem po siostrze. Okropna rzecz. Ale w sumie uzależnić można się chyba niemal od wszystkiego - że np od jedzenia, to wiem i po sobie.. ble.
Faworki pewnie pysznie smakowały po tylu wyrzeczeniach na ich rzecz :)
Buziak!
C.
-
Niedziela była mniej grzeczna, ale nie żałuję ani kawałeczka słonego paluszka, czy makowca rozpływającego się w ustach... :)
Zaprawiłam wieczornym steperkiem 40 minutowym i grzecznie położyłam się spać... a rano było tylko 0,1 na plusie. Chwilowo na wadze 65,0 :)
Jestem prawie grzeczna... i naprawdę dobrze się z tym czuję... do ważenia jeszcze pięć dni, a mój entuzjazm rośnie... z dnia na dzień...
Entuzjazm do ujrzenia szczuplejszej wersji samej siebie :D już niedługo
-
eee, no pogratulować entuzjazmu, tak buszuję w wątkach, chyba jakiś dobry czas nastał, bo raczej wieje optymizmem...zewsząd :wink: trzeba to wykorzystać :D
pyzuniu, mój rowerek daje podobne efekty, ale jak się ćwiczy interwałami, np pół minuty wolno, pół minuty szybko.... to nie ma zmiłuj...leje się po plerach jak z cebra :wink:
ale steperek...hm...i to skrętny...już widzę tą talię :wink:
miłego dnia
-
Pyzunia, jak fajnie, że dołączyłaś do grona steperkowców :) Właściwie nawet nie wiem, co "lepsze", i stepper i rower można ustawić przede telewizorkiem i... lecimy :lol: niestety przynajmniej ja mam tak kiepskie wyczucie równowagi, że czytanie na stepperze odpada: zaraz błędnik szaleje, a ja spadam :(
Dlatego trzymam kciuki za zapał do ćwiczeń - nie przestrasz się, jeśli po nich waga będzie Ci spadała wolniej, bo przecież mięśnie ważą więcej niż tłuszczyk. Za to już po jakimś miesiącu-dwóch zobaczysz, o ile lepiej będziesz wyglądała :D
No i oczywiście gratuluję ślicznego, bo już zgubionego, kilograma! :D