Devoree, sukienka w rozmiarze 42... to brzmi jak poezja Koniecznie zdaj relację, jak się będziesz w niej czuła i prezentowała, kiedy przyleci. Przyznam Ci się po cichu, że ja to kiecy wymarzonej nawet kupować nie muszę - kupiłam ją 4 lata temu, zresztą na Jackpotowej wyprzedaży, a długo koło niej chodziłam. Jest w rozmiarze "2" - według Jackpota to chyba 38 [ ] Piękna, granatowa, długość do pół łydki (moja ulubiona), wielce nieprzyzwoity dekolt, cała ze ślicznie układającego się szyfonu. Na razie - wisi sobie w szafie i na mnie łypie. A ja wiem, że tego lata ją ubiorę.

Co do kotów - eh, to każdy kot ma inną mentalnośc, choć nie wiem, czy każdy jest z natury arystokratą. Np. kocica mojej szwagierki-in-spe ma charakter typowego żula z Pragi Ale swoją pańcię podporządkowała sobie dokumentnie.

Ja mam w tej chwili dwa koty. Właściwie sama je odziedziczyłam po mojej przyszłej-niedoszłej śp. teściowej, która zbierała różnie nieszczęścia z ulicy.

Mamuta, pięcioletnią kocicę, ochrzczoną przez teściową "Mamuśka", a my to trochę zmodyfikowaliśmy. Mamut miała, że tak powiem, trudny start - mój teść uratował jej życie, kiedy zawinięta w reklamówkę jako 2 tygodniowe kocie topiła się w rowie melioracyjnym, po czym to małe stworzonko odchuchał i przywiózł do domu.
Mamut jest typową matroną o wielkim, gorącym sercu, pełną ciepła, ale i godności. Jak na dachowca wielka - całe 7.200 kota Bardzo do mnie przywiązana, ale serdeczności dawkuje w ilościach aptekarskich, więc umiem to docenić. Zna się na ludziach, o czym wiedzą moi uczniowie, niektórzy od drzwi pytaja "A będzie dziś z nami Mamut?"

Moim drugim kocim podopiecznym jest Maciej-Super-Macho-Kot, cwaniak z charekterkiem. Jego kariera zaczęła się w piwnicy mojej teściowej, gdzie się urodził, ale potem z jego matką coś się stało i opiekę nad kotkiem przejęła własnie teściowa. Ona też parę miesięcy przed śmiercią, kiedy już nie miała sił schodzić do niego do piwnicy - zabrała go do domu. W ten sposób uratowała mu chyba życie - bo Maciek miał kocią białaczkę (miał, bo organizm ja zwalczył, 2 miesiące temu okazało się, że jest całkiem zdrowy).
Maciej to kot specyficzny, przyzwyczajony do tego, że jemu się należy. Wszystko. Ponieważ nie umie miauczeć, wydaje z siebie odgłosy podobne do krakania wrony, acz bez trudu rozpoznaję, czy chce jeść, czy śmietanki, czy może tylko woła Mamutke do towarzystwa Maciej to straszna przytulanka, właściwie mógłby nie schodzić z moich kolan. Śpi obowiązkowo ze mną, najchetniej na mojej klatce piersiowej, ewentualnie pod kołdrą, wzdłuż mojego ciała. Kocha mnie bezgranicznie, natomiast mojego narzeczonego traktuje jak zło konieczne, Piotrek nie raz zarobił od niego łapką, kiedy próbował go pogłaskac, a Maciuś nie miał na to ochoty

Miałam jeszcze trzecie kocisko - Niuńkaska, kociczkę, córkę Mamutki. Niunieczki nie ma z nami od 27 grudnia. Kiciuni wysiadły nerki z bliżej nieznanych powodów - prawdopodobnie przyczyna leżała w genach - cały miot był bardzo słaby. Ratowaliśmy ja póki była jeszcze jakakolwiek szansa, to były chyba najgorsze i najsmutniejsze święta w moim życiu. Jeszcze teraz mam wrażenie, że Kicia zaraz wybiegnie z przedpokoju, a za nią Maciej. Była pełna energii, wszędzie jej było pełno. Strasznie jej brakuje. Ale teraz przygarnę pierwsze kocie nieszczęście, jakie spotkam, żeby miało dom i dobre życie. Eh, trochę się rozkleiłam.

Fajne te zdjęcia kota na wadze Jeśli masz więcej takich kocich historyjek - wklejaj koniecznie!
pozdrawiam!