-
Witam :)
Własnie przed chwilą zawiesiła mi się komórka. Jak komputer :D Ale wydarłam z niej baterię i działa ;) Innego sposobu na nią nie było.
Dzień dietowy zamknięty w 1030 kcal. I na dziś basta, własnie piję herbatę :D
Z francuskiego dostałam 3+, więc średnio. No ale faktem jest, że muszę usiąść na dupsku i wykuć się odmiany. Nie wiem, jakie były inne oceny, bo co kogo pytałam, to nikt się nie przyznawał. Podstawówka normalnie :D :D
Co do w-fu: olewam, baba może mi naskoczyć, nie będę się przez nią stresować.
Co do wagi: mam nadzieję, że to ta przebrzydła @.
Dzisiaj byłam u gina, żeby mi dał skierowanie do gina-endo. Dał i idę jutro na 8:20. Jak ja wstanę :roll: :roll: A jak już tam pójdę jutro, to mam nadzieję, otrzymam skierowanie na badania, choć wyniki chyba nie będą za piękne, coś czuję (hormonalne wyniki).
Kurcze cały dzień gdzieś biegam po mieście :) A po drodze z francuskiego jest taka straaasznie stroma skarpa, po której muszę się wspinać. Darmowy fitness :D Ok na razie uciekam, pewnie odezwę się jeszcze wieczorkiem :)
-
Ja tylko na chwilę. Dzisiaj znowu padam ze zmęczenia, a jutro bladym świtem do lekarza. Żebym tylko nie zapomniała wziąć potrzebnych papierów :) To moja zmora: ciągle się boję, że czegoś zapomnę :) Obym też pamiętała, że mój tata ma jutro urodziny :)
Na liczniku dalej 1030 kcal. Pełen sukces. Co prawda sięgnęłam po 1/3 kostki czekolady (gorzkiej z drobinkami orzechów), ale zanim ją do końca pogryzłam, poraziła mnie myśl "co ja robię i po jaką cholerę" i wyplułam to świństwo. Nawet mi nie smakowało, swoją drogą. Głupie przyzwyczajenia.
Nic już nie czytam, idę spać, oczy mi się kleją. Paaa!
-
Hi hi :D ja zazwyczaj jak ide do lekarza to też noszę ze sobą wielką bambułę świstków aby na pewno niczego nie zapomnieć 8) zazwyczaj nie potrzebne mi to wogóle..ale jak kiedyś zapomniałam wziąść jednego papierka to mało braowało o musiałam wracać do domu ... czyli 3 godziny miałabym w plecy (ale tak czy siak musiałam to dowieść następnego dnia)-- ot taki złośliwy los: weźmiesz- nie przyda się.... nie weźmiesz- oczywiście że Cię o to poproszą... :wink: hehe
Cieszę się że dzień Ci tak ładnie poszedł dietkowo !
hmmm widzę że ten problem: sarych odruchów próby jedzenia czegoś niedietkowego dotyczy nie tylko mnie... :roll: Gratulacje za stawienie silnego oporu czekoladce! ja też staram się nad tym popracować .... :oops:
Acha ! Grauluję zdango koloska ! :D lepiej zdać na 3+ niż poem bawić się w poprawianie na dyżurach :roll: a ocenke to jeszcze uda Ci się poprawić do końca semestru...bo podejrzewam że to nie było jedyne kolokwium :roll: zeszta wiem że masz plany zaliczania lektoratów z języka angielskiego, nie francuskiego.... takze nie ma co się zadręczać :) haha :D ale odmieny sie wykuj :D ja też planuje wykuć sie odmian...tyle że z rosyjskiego :wink:
-
Katharina, lektoraty są u mnie nieobowiązkowe, obowiązkowy jest tylko egzamin, ale jak wiesz, zdaję go z angielskiego, więc luzik :) Tak więc ocena z francuskiego mi "wisi i powiewa" nie wiem, czy w ogóle nie będę miała z tego franca tylko zaliczenia i cześć pieśni. Chodzę, bo jest za darmo, a odnowię sobie znajomość języka. Same korzyści. Dzisiaj nawet chyba śniło mi się, że gadam po francusku. Tzn sen śniłam po francusku. Zwariowałam. Do tej pory śniłam tylko po polsku, angielsku i hiszpańsku (łamaną hiszpańszczyzną), a teraz ten franc. Niedługo przestanę rozumieć treść snów, bo mi się języki wymieszają. A może dojdzie arabski? :D :D
Właśnie wróciłam od lekarza. Na wszelki wypadek powiedziałam babie, że absolutnie przenoszę się do niej z leczeniem, na co ona, że potrzebna jej historia choroby od poprzedniego lekarza. No to jej powiedziałam, żeby tylko wypisała mi skierowanie na badania, bo zależy mi na czasie (taaa, bo umieram ;)), a już ja pójdę do poprzedniej lekarki i zabiorę od niej co trzeba, a potem wrócę z wynikami. I w ten sposób zrobię sobie badania za friko, podczas gdy normalnie pewnie zapłaciłabym za nie 200-300 zł. To znaczy, za friko jak za friko, bo rodzice płacą składkę, która, podejrzewam, jest dość wysoka, ale nie upadłam na głowę, żeby mieć tam abonament a dodatkowo robić badania gdzie indziej i płacić podwójnie. Prawda? No więc właśnie.
Rano zdążyłam zjeść tylko 125 gram jabłka, bo stwierdziłam, że całe jabłko to dużo za dużo i się przejem :) więc potem ledwo się doczłapałam z głodu do domu, ale już zaliczyłam wizytę w kuchni i żyję :)
No dobra, idę na kawę, baj :D
-
heh.... ja pewnie tez niedługo bede musiała zrobić hormony..ale to jeszcze nic pewnego...jednak jeżeli jednek wyjdzie że musze... to sie zgłosze do Ciebie ponamiary do tej lekarki która dała Ci skierowanie...bo wiem ze z tym są zawsze problemy i nie każdy chce dawać...
a koszty tego badania są niestety makabrycznei wysokie :roll:
a właśnie...tak z marszu sie dostałaś do tej endo ? wow! jesem w sdzoku że nie trzeba czekać w jakiejś masakrycznie długiej kolejce na wizyte :shock:
hahaa :D ja chyba tylko po polsku śnię :D no może są w tym jakieś czasami krótkie wątki obcojęzyczne..ale generalnie Polska :)
heh.... no ale z tym jabłkiem to już chyba lekko przesadziłaś :P w sumie jabłko nie jest bombą kaloryczną więc mozesz spokojnie jeść całe :)
pozdrawiam :*
-
No to ja muszę się przyznać, że właśnie w Polsce opieka zdrowotna pod tym względem jest lepsza niż tutaj. Żeby dostać się do ginekologa, to trzeba być w naprawdę ciężkim przypadku. Ja jestem tu półtora roku, po tabletki chodzę do kliniki, gdzie dostaje je od pielęgniarki.. lekarz najwyżej podpisze się pod receptą (jedyny plus - środki antykoncepcyjne są tu za darmo). Jak na razie miałam badanie pod kątem zagrożenia rakiem macicy, które to badanie wykonała też pielegniarka, tzn pobrała co tam miała pobrać - wyniki później do domu mi przysłali.. i tu jest tak, że to raczej oni Ciebie listownie na badania zapraszają niż Ty się do nich zgłaszasz.
A.. zaintrygowała mnie ta skarpa ;) wyobraziłam sobie jak się po niej wspinasz.. gdzie ona jest? w centrum miasta?
Jak tam urodziny taty? Mój ma 17-tego.. prezent pocztą wysłałam i już doszedł, tata ucieszył się bardzo.. i dobrze, bo nachodziłam się i namęczyłam co kupić.. 18-tego mój brat ma osiemnastkę! też prezent mu się spodobał.. troszkę żałuje, że mnie nie ma w domku, ale cóż zle planowanie urlopu :/
-
Bianca :lol: :lol: podziwiam cie za ta wypluta czekolade,ja jak juz do ust wloze to polykam i chce mi sie jesc wiecej,wiec unikam pokus....
a co do franc. to snil mi sie dlugo i straszyl po nocach ,bo musialam chodzic do takiej grupy poczatkujacych ,co wszyscy mieli po maturze z franca a wpisali sie dla poczatkujacych :roll: ,zeby nie mieli roboty,a ja sie strasznie meczylam i babka od fr.myslala,ze ja tak to olewam,ale ja poprostu nie dawalam rady dorownac grupie chyba przez ten franc zawalilam studia... :oops: :oops: :oops: ale to stare dzieje :(
-
Halwayo, w USA jest podobnie -- gdy mialam zapalenie zatok, badala mnie pielegniarka i ona przepisala mi antybiotyk. Po prostu tutaj jest tak, ze pielegniarki sa nie gorzej wyksztalcone od lekarzy, i maja o wiele wiekszy zakres obowiazkow, wiec mozna im ufac podobnie jak lekarzom.
Ja podziwiam Bianke za to, ze chciala zjesc 1/3 kostki, dla mnie wiecej zachodu z krojeniem niz przyjemnosci z tego malenstwa. Ktos ma na forum w sygnaturce: "A moment on the lips, forever on the hips", co mnie zawsze przeraza. Tydzien temu zjadlam prawie cale opakowanie szkockich fudge (ciagutek) - opakowanie ma ok. 2000 kcal! Na szczescie nie zdazylo sie odlozyc, bo wrocilam do przykladnego dietowania, i w sumie nie zaluje.
A ja nie wiem w jakim jezyku mi sie sni, nigdy jakos nie zwrocilam uwagi, czy sny z akcja w USA sa po angielsku ;). Mi jest ciezko powiedziec w jakim jezyku mysle - tzn. teraz wiem, bo pisze po polsku i mysle po polsku, ale jak np. sie zatapiam w myslach na spacerze, to nie jestem wstanie okreslic.
Musze sie zabrac za prezenty swiateczne, bo za miesiac bede w domu :).
Gratuluje zdanego kolosa!
-
Dzięki za podanie norm. i za wiztyte u mnie.
Chyba tylko 1 rok jest w-f do zaliczenia prawda?????
Potem bedziesz mogłą wybierac sobie fiłownie gdzie tylko dusza zapragnie :D :D :D
życzę miłego dnia.
-
Przyszłam sie przywitac po wielu przykrych przejsciach.
Mam nadzieje ze tamten okres mam za sobą i bede
mogła spokojnie dietkowac. Wole nie pisac , ze na pewno, bo raz juz tak napisałam i
potem znów los pokrzyzował mi moje plany. W kazdym razie w miare wytrzymania w pozycji siedzącej nadrobie Twój wąteczek i bede pisac.
Pozdrawiam Ciepło
Kasia
-
AAA! Dzisiaj stawiam szampana, ale po kolei!
Kath, mi nikt łaski nie robił z tym skierowaniem. Leczę się prywatnie. Powiedziałam, że leczyłam się już na PCO, więc facet musiał dać mi skierowanie i już. A z PCO poszłam od razu do prywatnej lekarki, więc wszystko bez problemu. Jakby co, to dam Ci namiary, bo kobieta jest fantastyczna, ale mam nadzieję, ze w ogóle nie będą Ci potrzebne :) A tamto jabłko było ogromne i zwykle jak je zjem całe to pękam, ale tym razem rzeczywiście przesadziłam :)
Halka, no ma to swoje plusy i minusy. A antykoncepty za darmo? To u nas nie przejdzie :)
A ta skarpa to tuż nad Wisłą. Oczywiście wyasfaltowana i w ogóle, bo to centrum Wawy, ale stromo jest i wszyscy tam dyszą jak się po niej wspinają :) Fajna sprawa.
Urodziny taty były fajne, ale przez to zupełnie nie trzymałam diety... wczoraj też nie, ale już wracam do stanu normalnego :)
Meguś, przykro mi, że masz takie przykre wspomnienia z francuskiego. Najgorsze, jak się ludzie zapisują do niższej grupy a potem się mądrzą. Ja, mam nadzieję, nie mądrzę się, choć trzeba przyznać, że jestem troszkę lepsza niż inni. Ale co ja poradzę :)
Sacch, hmm ja też się czasem zamyślam po angielsku, a potem sama siebie pytam, po co? Chcę sobie zaimponować, czy co? ;) Dziwactw kilka mam, fakt.
Xenusiu, ja mam półtora roku w-fu. A na siłownię i tak chodzę prywatnie, bez łaski i tym razem z fachowymi trenerami. A ten szkolny odwalam i zapominam.
Kasiakasz, byłam u Ciebie i strasznie mi przykro. Los już chyba się odczepi i wszystko będzie ok, trzymam kciuki!
No ok, to już pisałam, że dwa ostatnie dni nie były za piękne. Trudno. Dzisiaj już się trzymam. Zerknęłam na wagę, chyba już spasowała i podaje wynik bardziej zbliżony do normy. Może to ten okropny @, niech już przyjdzie i da mi spokój.
Ćwiczę za to dzielnie. Na aerobiku ruszam się jak naoliwiona maszyna. Nic mi nie jest straszne. Mój trener, jak mnie wczoraj zobaczył po kilku miesiącach, chyba trochę wytrzeszczył oczy i uśmiechnął się do mnie. Ha! Czyżbym schudła? ;)
Wczoraj było święto młodego wina. Rodzice z tej okazji, jak co roku (pracują razem we własnej firmie), zrobili po godzinach imprezę z pracownikami. No i oczywiście to ja, po stu godzinach biegania po mieście, musiałam iść do nich do pracy, zapakować ich do auta i odwieźć do domu. Wchodzę do nich do biura, witam się ze wszystkimi. Patrzę, a dosłownie, gały wytrzeszcza na mnie taki jeden R. lat ok. 27. To on był razem ze mną i tatą w te wakacje w Anglii na szkoleniu. No i ten R. gapi się i gapi i gapi i głupkowato uśmiecha.
Zjadłam sałatkę imprezową i poszłam myć naczynia. R. przyłazi do kuchni.
"Justyna, ty chyba schudłaś z 60 kilo!"
Ja na to gardłowym głosem: "Taaaa..."
on: "to taaa znaczy bujaj się?" I się cieszy głupkowato
ja: "interpretacja dowolna"
On znów się cieszy i trąca mnie zaczepnie w ramię. Wychodzi.
Potem idę do pokoju mojej mamy i gadam z nią, impreza trwa. Słyszę: JUSTYNAAAA, drze się R. Moja mama coś mu odpowiedziała, a on na to: "ale ja chciałem pozaczepiać Justynęęęę". Chryste, ale jaja. Potem zaczął coś bełkotać o kinie (kiedyś się zgadaliśmy, że lubimy podobne filmy) i że on by poszedł do kina, ale nie ma z kim i może my tego razem tego może bym się odezwała i tego i kino...
W końcu wyszliśmy z tego biura a mi się tak strasznie chciało śmiać. Chłopak mnie ubawił tak, że cały dzisiejszy dzień się z tego śmieję ;) Po prostu musiałam wam to napisać.
A poza tym wczoraj miałam okienko i poszłam do centrum handlowego. Mierzyłam sukienki na wesele. Wszystkie piękne i co dziwne, dobrze na mnie leżą.
mierzyłam też spodnie. Dosłownie zmusiłam się, żeby wziąć do przymierzalni mniejszy rozmiar. Okazało się, że leży jak ulał! A bałam się, że się nie wcisnę. Jest to więc już oficjalna wiadomość. Noszę 40! Zmieniam tytuł wątku, a waga nadrobi swoje braki i w końcu pokaże 70 kilo! A co. Wklejam też fotki, choć mam i lepsze, ale muszę je najpierw zeskanować.
Ale się opisałam. Świętujemy, jestem chudsza ;)
-
Miały być fotki, nawet je zrobiłam, ale nie mogę ich zgrać na komputer, bo zaginął nam kabelek :) To musi być znak. Poczekam więc na 70 kilo, zdążę zeskanować zdjęcia i będzie wszystko cacy!
-
A dalszy ciag bedzie????
Widzialam Cie juz na fotkach chyba sprzed miesiaca ale fajnie byloby zobaczyc takie zestawienie. Ja juz i tak wiem ze sporo Cie ubylo!
A ten R., to jakis konkretny? Jest na czym oko zawiesic? :wink: Pogadac?
Co do Jezycjady - to nawet nie wiedzialam ze ta cala seria jest tak ochrzczona. Ja skonczylam na "Opium w rosole"... no tak, potem to juz zajelam sie wychowywaniem (usilowaniem wychowywania) dziecka i zyciem rodzinnym... Ale chetnie wroce do tych ksiazek, poczulam sie zachecona. Mozna to kupic jakos hurtem, caly komplet?
No i oczywiscie gratuluje pieknego rozmiaru! Marzenie! :lol:
-
Bianca!!!!!!! BRAWO!!!!!!!!!!!!! stawiaj jakiegos szampana 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8)
A co do chlopakow, to teraz sie nie ogonisz :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol:
Wyfruwam jutro rano do Polski. Mam nadzieje, ze jak wroce za 10 dni, to bede juz Cie mogla zobaczyc na tych fotkach 8) 8) 8) :lol: :lol: :lol: :lol:
Buziaki!
-
Hej!
Szampan Ci sie nalezy :). W ogole Twoj post mi przypomnial o istnieniu alkoholu, bo przez te diete zapomnialam ;). A mam Baileys i Zubrowke... No, ale musza poczekac, bo w chwili obecnej to kazda ilosc by mnie upila ;).
Gratuluje 40, to jest bardzo fajny rozmiar, bo wszedzie dostepny. Ja chcialabym nosic 40, ale tak idealnie powinnam zejsc ponizej do 38, bo spodnie 40 zawsze byly na mnie za dlugie (co ja na to poradze, ze nie uroslam ;)). W USA jest o tyle latwiej, ze jest wiekszy wybor dlugosci - ja musze kupowac short albo regular.
Tekst o schudnieciu 60 kg mnie zabil :). I kolejne potwierdzenie, ze faceci nie sa w stanie ocenic wagi kobiety po wygladzie ;). Pamietam, jak prawie rok temu na nartach moi koledzy chcieli mi wiazania w nartach przestawiac ("Jezu, kto Ci ustawil wiazania, przeciez to powyzej 70 kg, zaraz Ci przestawie"), tyle, ze ja wazylam pewnie z 80 (no ale juz nie chcialam ich uswiadamiac, ze ponizej 70 kg to ja na pewno nie waze :)). Przynajmniej rozrywke mialas :). No i trener tez na pewno lypal na Ciebie okiem za to schudniecie.
Watki chetnie obejrze, bo nie widzialam jeszcze Twoich zdjec (albo tak mi sie tylko wydaje).
-
Bianeczko
Strasznie, ale to strasznie mocno gratuluję CI TEGO 3GO ROZMIARU ZRZUCONEGO :!: :D wspaniale :!: :D to dopiero wiadomość :D
:shock: Jejjjjj ale to oznacza że strasznie szybko spadają CI centymetry..... mierzyłaś sie może :?:
-
Bianeczko, to ja widzę, że męskie oczy nie mogą wzroku nacieszyć Twoim widokiem :)
Gratuluję i lecę po kieliszek na tego szampana! :) No i tej rozmiarówki - 40! well well!
Strasznie lubię tutaj zaglać :) Pozdrawiam
a co do tych antykonceptów, to w kraju z największym odsetkiem nieletnich matek, to chyba dobry pomysł.. ;) w Polsce mało kogo stać na dziecko.. tutaj jest to pomysł na życie (benefity)
-
Buttermilku, czyli zdążyłaś zabaczyć te obciachowe foty? Hehe będzie ciąg dalszy, ale już zestawienie, jak wszystko poskanuję i pozgrywam. Na razie: problemy techniczne.
A R. to nawet przystojny, ale głupie to jak but. Zresztą widać po jego wypowiedziach. Przynajmniej pracownik z niego dobry (wg rodziców) ;) A z tą Jeżycjadą, to wydawało mi się, że nazwa serii jest powszechnie znana. Dobrze, że Foczka rozwiała wątpliwości. Z tego co wiem, to nie można kupić hurtowo, ale na pewno jest detaliczna sprzedaż internetowa ;) Tyle że jak porównuję nalepki z cenami na Jeżycjadzie na przestrzeni lat to mi ręce opadają. Kiedyś taka książka kosztowała 15 złotych, teraz 32....
Tagotta, postaram się :)
Sacch, a ja nie zapomniałam, za dużo imprez no i nie umiem sobie odmówić :) Za to łatwo zrezygnowałam z piwa ;) Na mnie też wszystkie spodnie za długie, wszystkie muszę skracać.... Ech tak to jest :) Za to nie wiem, gdzie ludzie wysocy znajdują spodnie. Bo ja zawsze mogę skrócić, a oni nie wydlużą przecież :) Hehe to z wiązaniami też fajne :) :)
Kath, mierzyłam się, w obwodach jestem większa (!) niż 2 kilo temu. A rozmiar noszę mniejszy. Wniosek: miarka kłamie, więc rzuciłam ją w kąt. Zmierzę się jak zwykle 1-ego.
Halwaya: męskie pijane oczy. Pijane. Trzeźwego zainteresowania nie zauważyłam :)
:shock: jednak UK to zupełnie inny świat niż nasz :)
A że lubisz zaglądać, to postaram się nie zawieść i donosić o kolejnych sukcesach. :)
Buziaki
-
Gratuluję rozmiaru mniej! Ja to jeszcze przez jakiś czas mogę tylko pomażyć o 40... Kieliszki do szampana tez juz wyciagam i toascik za Ciebie :)
Co do tego faceta, zawsze to milo uslyszec komplement, nawet jezeli kandydatem zainteresowane nie jestesmy. Na fotki również czekam z niecierpliwością, na pewno już jestes świetna laska :)
Milego wieczoru :)
-
Jakoś tak oglądam te fotki i łydki są takie jakieś na nich maławe. Ale pewnie mi się zdaje, bo w centymetrach nic nie ruszyło. Dziwne prawda? Nie wiem, może wcześniej źle mierzyłam? Hmm a może wypelnia mnie powietrze, które dodaje centymetrów a odejmuje wagi?
Właśnie byłam na Bondzie. Film całkiem niezły, choć bajka jak zawsze :) I żal mi tych zniszczonych budynków i samochodów. Zawsze sobie zadaję pytanie: a kto teraz odbuduję tę podziurawioną strzałami Wenecję??!! Jakies zboczenie. Ale niestety należę do grona osób, które nie uważają Craiga za dobry wybór na Bonda ;) W przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która aż wzdychała w odpowiednich momentach :) :)
-
Bianca :lol: :lol: :lol: ciesze sie twoim sukcesem,to bardzo ciekawe tak pojmowac odchudzanie na rozmiary konfekcyjne,ja sie ciesze,ze w ogole zaczelam sie miescic w XXXL :lol: :lol: :lol: wiec mam z 8 nr. do zrzucenia. :wink:
Przesylam buziaki i zycze udanej niedzieli i calego nowego tygodnia. :wink:
-
Megamaxi, ale jaka będzie Twoja radość, jak już wszystkie te X-y poznikają!
Ugh dziś jest ciężko. Chodzę strasznie głodna. Policzyłam kalorie, wyszło jakieś 800 i myślę, fajnie, zjem jeszcze kolację. A potem przypomniałam sobie, że na śniadanie oprócz jogurtu była też kanapka. No i lipa. 1000 na liczniku. Najgorsze, że nie chce mi się jeść, ale mam na coś ochotę. Kilkakrotnie przejrzałam zawartość lodówki i szafek i nic tam nie znalazłam, wyszłam znowu zła z kuchni, no bo chcę coś zjeść, a to coś jak ostatni cham nie wpada mi w ręcę. :D Ech, więc dopycham się dzbanem herbaty. Za godzinę wychodzę z domu, mam nadzieję, że nie posikam się w kościele :) :) Waga uparcie pokazuje 71 kilo. Ja się zastrzelę. Kiedy wam waga wraca do normy? Dopiero po @? Czy może już w trakcie? Ja chcę krainę szóstek!
-
hej ...co o tej wagi... to chyba normuje sie pod koniec @.. ale sama nie wiem....moim sposobem jest wtedy sie wogóle nie ważyć żeby sie nie dołować :P
O matko...skad ja znam takie ciągłe łażenie do kuchni i oglądanie zawarotości szafek :?: :roll: tragedia.... a im bardziej do nich zaglądam tym bardziej wydaje mi się że nic w nich nie ma.... ale to i tak nei powstrzymuje mnei przed tym żeby pójśc i zajrzeć jeszcze raz :P
-
Ja właśnie jestem na etapie wilczego głodu.. obudziłam się ze snu zimowego.. przespałam pół dnia, więc i głód mnie dopadł.. właśnie wchonęłam: kiwi, śledzika w sosie koperkowym.. a zaraz kotleciki z łososia będą gotowe.. cóż 2-ga w nocy to moja pora obiadowa ;)
jestem również przed @ więc i waga nie jest łaskawa.. staram się jak katharinkaa nie ważyć się wtedy.. no ale cóż, jak bez pomiarów czuję, że nie mam kontroli. Mi po @ jakoś już się samo normuje, czasem nawet spada.. ;)
pozdrawiam serdecznie i życzę tej 6 na liczniku ;)
-
Bianco, zdazylam obejrzec :D I dlatego mowie, ze takie zestawienie przed i po zadziala bardzo motywujaco, niby nie bylo tragedii ale teraz duuuuuuuuuuuuzo lepiej wygladasz :D
Mnie tez ostatnio tak nosi po kuchni, czy to kolejna epidemia? najpierw wagi, teraz to... :?
-
Hmm od dzisiaj miałam być przez kilka dni na niskowęglowodanowej, ale... w moim domu nie ma nic, co by mnie mogło na dłuższą metę utrzymać przy życiu na takiej diecie. A poza tym stwierdziłam, że po co mam się tak męczyć :D Więc jestem na 1200 i ograniczam węgle. Ale ograniczam naprawdę ;)
Mam nadzieję, że ta waga się wreszcie ugnie! Dzięki za otuchę :)
A epidemię chodzenia do lodówki pokonałam to i wam się uda. Butterku, ja mam nadzieję, że takie zestawienie zmotywuje przede wszystkim mnie samą, bo w to, że mogę motywować inne osoby jakoś nie wierzę. Ale jeśli tak się stanie, to będzie mi bardzo, bardzo miło.
A więc zamieszczam moją prywatną sesję zdjęciową! Niech korzysta kto może.
Na pierwszy ogień fotki z wakacji z zeszłego roku. Wyglądałam jak prosiak w ósmym miesiącu ciąży i jest mi tak wstyd, jak to teraz widzę. A kiedy zobaczyłam te fotki po wywołaniu, myślałam, że się rozpłaczę albo od razu umrę.
Jedziemy:
lato 2005 :arrow: waga 85 kilo
http://images1.fotosik.pl/264/18ab4cfc757b6c81.jpg
http://images3.fotosik.pl/255/d7ecac13efe21890.jpg
http://images4.fotosik.pl/219/36e91e5ca260db0e.jpg
Fajnie? Taaa, też tak myślę.
Dalej: jesień 2005 :arrow: waga też ok. 85 kilo
http://images1.fotosik.pl/259/51607efd689b39e5.jpg
A tu na domiar złego z piwkiem :(
http://images4.fotosik.pl/214/0e98f653412d2a0b.jpg
Zima 2006: waga :arrow: 80 kilo
http://images1.fotosik.pl/259/7208ee0f565e3f91.jpg
A teraz, ta-dam! Lato 2006 (sierpień): waga :arrow: 75 kilo
http://images3.fotosik.pl/128/34502fb86a4d8f94.jpg
I ostatnie, sprzed kilku dni: waga :arrow: 71 kilo
http://images3.fotosik.pl/255/513926e33413925f.jpg
http://images4.fotosik.pl/219/5ec6ab2cce1eb807.jpg
Tu dopiero później zauważyłam, że wystają mi majtki :oops: ale to dlatego, że spodnie ze mnie lecą :D
http://images4.fotosik.pl/219/119b9c061bce784a.jpg
I dla porównania w tym samym ubiorze
PRZED
http://images3.fotosik.pl/255/cde250bda28ad9ed.jpg
PO
http://images3.fotosik.pl/255/100b7fc4757b6230.jpg
;) ;) ;) ;) ;)
-
OOOOOOOOO! Mowe mi odebralo!
Pięknie wyglądasz!, niesamowita różnica!
Gratuluję!
Czuję się jeszcze bardziej zmotywowana do dzialania. Dzięki :)
-
hej Justynko!
miałam u nikogo dzisiaj się nie udzielać..ale jak zobaczyłam te zdjęcia to stwierdziłam że jednak coś naskrobię :o)
Strasznie, ale to strasznie gratuluję teog co osiągnełaś...
różnica jest diametralna :shock:
różnicy między 85 a 71 sie w sumie spodziewałam :)
ale najbardziej zaskoczyła mnie różnica w wyglądzie między 75 a 71 kg....
wydawałoby się że to nic...niby tylko 4 kg...a NAPRAWDE jest rózna i widać że schudłaś...gdybym nie wiedziała że to 4 kg, to napewno powiedziałabym że wiecej 8) :shock: Aż jestem w szoku że to tak widać :shock: GRATULACJE :D
-
Boskie zdjecia! Roznica kolosalna - masz w tej chwili bardzo szczupla buzie, i jestes sliczna mloda dziewczyna, a nie baleronikiem :). Fajny pomysl na zdjecia w tym samych ciuchach, w sam raz do reklamy Twojego sposobu odchudzania :).
Pozdrawiam!
-
Emelko, to bardzo się cieszę. Walczymy dalej!
Kath, wybacz, że Cię od nauki odciągam :D Co do tych zdjęć 75, 71, to nawet nie chciałam ich wrzucać, tylko zrobić zestawienie 85-71, ale jak zobaczyłam fotki 75, to aż się prosiło je wrzucić. Zauważyłam, że trochę widać różnicę, ale skoro mówisz, że aż tak dużo, to tym bardziej się cieszę.
Ech mi to się nawet wydaje, że na tych zdjęciach "w tych samych ciuchach" nic nie widać. Ale mam nadzieję, że to znowu moje przywidzenia, w końcu już tyle razy się w te foty wgapiałam, że może mi się mienić przed oczami.
Sacch, dzięki. Staram się jedynie nie myśleć, że takim baleronem byłam rok, półtora, rany! może i dłużej! Ale nieważne. Szklanka jest w połowie pełna, już nigdy taka gruba nie będę, już ja się postaram :)
Aż miło słuchać waszych słów. Przez ostatnie dwa dni mam wielkiego powera ;) Ćwiczę, jem odpowiednio, miodzio ;) Do pełni szczęścia brakuje mi jedynie szkieł kontaktowych :) Ale wciąż cierpliwie czekam.
Ok uciekam robić francuski, bo zaraz trzeba jechać na lekcje. Mam nadzieję, że metro nie zwariuje jak rano. Do centrum jechałam 40 minut, zamiast 20, ludzie pospóźniali się na wszystkie autobusy, ja wpadłam na wykład 10 minut od rozpoczęcia (jak i kilku moich znajomych). Szaleństwo. Metro nie powinno łapać lenia :D
No dobra, teraz już naprawdę lecę. Trzymajcie się Dziewczynki :)
-
Hej!
Bianeczko bardzo ladna z Ciebie dziewczyna, a roznica faktycznie jest bardzo duza!!! Ciesze sie, ze dziewczyny zamieszczaja takie zdjecia tu na forum, bo to baaaaardzo motywujace. Od razu czlowiek sie napedza do dalszej walki o lepsze i zdrowsze cialko :D. Kurcze, ja schudlam 13,5 kg - ciekawe czy po mnie widac cokolwiek. Szkoda, ze nie zrobilam sobie zdjec gdy zaczynalam dietke, mozna by bylo porownac.
pozdrawiam mocno i sciskam
-
Hej Nando ;) 13,5 kilo na pewno widać! Widzisz to pewnie też po ciuchach. Nie zrobiłaś na początku fotek, to zrób teraz! I tak będzie co porównywać. Ja żałuję, że nie zapisałam pierwszych pomiarów centymetrowych. Mam tylko jakieś takie niekompletne, ale co tam, teraz wszystko kontroluję :)
No cóż. Trzymam się bardzo dobrze. Właśnie niedawno wróciłam z aerobiku. Myślałam, że umrę, tak mnie facet zmęczył. Ale ja to jednak kocham. Za jakiś czas zrobię pełny szpagat, teraz wiszę odrobinkę nad ziemią, ale zaprę się i zrobię. Bo u was chyba też tak jest, prawda? Że w miarę jak czas mija, a wy w owym czasie ćwiczycie, robicie się coraz bardziej elastyczne. Hmm? No ja tak mam. Jak nie ćwiczę przez jakiś okres, to potem mam problem z założeniem nogi za głowę. Żartuję :D Tego to nie potrafię, ale wiecie, o co mi chodzi ;) A szpagat naprawdę zrobię. A jak zrobię, to pokażę wam zdjęcia! A co ;)
Ok, idę czytać, a potem lulu, bo jutro, zdaje się, wychodzę o 9, a wracam o 21. Trzeba by rozplanować posiłki ;)
-
Bianeczko! Ale ty jesteś laseczka! :)
Masz śliczną buzie - a zdjęcia mnie powaliły! Gratuluję!
Obiecuję, że jak dojdę do 70 to też zrobię sesję porównawczą
(przypomnij mi, jakby co ;))
pozdrawiam i Twoje zdrowie! ;)
-
Szpagat, wow. Dla mnie najwieksze osciagniecie to siedzenie w pozycji lotosu (bo mi tak wygodnie :)). Co mi przypomnina, ze tez powinnam odwiedzic silownie i sie troche porozciagac, bo u mnie z cwiczeniami ostatnio ciezko. Jutro i pojutrze mam wolne (hurra!), ale niestety wtedy silownia jest zamknieta (Swieto Dziekczynienia).
Mama nadzieje, ze sie nie obrazilas za ten "baleronik", bo to tak zartobliwie bylo :). Sama tez mam nadzieje, ze na zawsze pozegnam te zakresy wagowe.
Halwaya, ja chyba tez powinnam kiedys jakies zdjecia wstawic... Moze jak 6 sie przodu pojawi (dzis na wadze 74.4 kg, ale chyba bedzie wiecej przez to, ze dzis juz zjadlam juz jeden swiateczny obiad, a jutro jestem zaproszona na dwa :)).
-
Ja tylko na chwilę. Komunikuję i lecę. A owa wiadomość to:
Hurra! Magiczna granica 69.9 kilo pokonana! Zawitałam w ten krainie pierwszy raz od jakichś 4-5 lat. Haha, ale już tu jestem i rozgoszczę się na jakiś czas. A w dodatku: półmetek. 15 kilo za mną, 15 przede mną :)
No to lecę na wykłady!
-
Po 1. gratulacje z okazji szosteczki! :D
Po 2. zestawienie swietne, tak jak Kath zauwazylam ogromna roznice pomiedzy 75 a 71!
Wiesz, na poczatku nie bylo z Toba tragicznie, widzialam grubsze baby :wink: :lol: , ale jestes taka mloda ze szkoda byloby ukrywac Twoja urode pod baleronikiem :D Ja jestem gruba od dziecka z mala przerwa na pozne lata liceum i studium, wiec z wyliczen moich wychodzi ze to juz jakies 30 lat :roll: Szkoda czasu, wierz mi! Ciesze sie ze zabralas sie za siebie w odpowiednim momencie, masz bardzo ladna figure.
Milego weekendu!
-
GRATULUJĘ!!!!!!!!!!!!! widzę że jakiś dobry czas dietkowo :) u mnie też magiczna granica przekroczona, co prawda dużo mi jeszcze brakuje do twojej wagi ale sie staram :)
Milej soboty :)
-
Gratuluje 6!!! Coraz blizej masz do konca etapu, niedlugo bedzie musiala zmienic sobie cel :).
U mnie do 6 ciagle daleko, a waga stoi, wiec nie zmieniam trackera w tym tygodniu.
Pozdrawiam!
-
to i ja się przyłączam do gratulacji.
:!: :!: :!: BRAVO :!: :!: :!:
pozdrawiam!
-
Hej hej, jestem, żyję :) Rodzice aż się śmieją, że tylko sypiam w domu, a tak, to mnie ciągle nie ma. Wczoraj to nawet nie spałam, bo wróciłam o 6:30. Oj no bo metro nie jeździ w nocy, to dlatego :)
Dzięki Halwayko za komplementy :) Ostatnio, muszę się pochwalić, że usłyszałam "w realu", że jestem laska. Co prawda od członka rodziny, ale co mnie to :) I tak się cieszę.
Sacch wygodnie Ci w pozycji lotosu? Podziwiam! Ale Ty masz chude nogi (widziałam zdjęcie), więc to pewnie dlatego. :D Oczywiście, że się nie obraziłam! Wyglądałam jak kluska, wstyd mi, ale taka prawda :) A cele pośrednie to ja ciągle zmieniam. Przecież ostatni to było 69,9. A teraz to 65 i tak co pięć kilo :)
Butterku, ja też jestem gruba "z natury". Ważyłam 55 kilo jakoś 'po drodze'. Po prostu tyłam równocześnie z tym, jak rosłam. Tragedia. Ale pozbierałam się i mam nadzieję, że się uda.
Emelka, zaraz do Ciebie lecę z gratulacjami! U mnie co prawda wczoraj i przedwczoraj nie było "zbyt pięknie", ale już się opanowałam :) Coraz mniej czasu zajmuje mi wyjście z dołków - sukces.
Już niedługo do mierzenia się, ciekawe, co tam słychać :) Dzisiaj byłam na zakupach. Ech, nienajlepiej. Dziś mam jeden z tych dni, kiedy wydaje mi się, że jestem gruba jak jakiś stwór, wszystkie lustra na mnie krzyczą, a ciuchy wyglądają okropnie. Oznacza to, że nic nie kupiłam. Co prawda była spódnica, za którą chodzę już drugi miesiąc, akurat dziś przeceniona o połowę. Ale nie było już 40, mierzyłam 38. Trochę dziwnie wygląda, bo jest za wąska w biodrach. Oczywiście mogę kupić, bo jest piękna. Schudnę do niej, ale ona jest dość cienka, więc raczej bylaby dopiero na wiosnę. A na wiosnę, mam nadzieję, nie będę nosić 38 ;) To takie moje ciche życzenie. Nie żeby rozmiar się liczył. Nieee, aż tak dziwna nie jestem. Tylko, że dość szybko mijają mnie te rozmiary, więc tak sobie myślę... No, to dość marzeń. Idę na herbatkę :lol: