Witajcie
Czytam Was od kilku dni i w końcu zmobilizowałam się aby napisać własny post. Mam na imię Magda, lat 28, 170 cm wzrostu i 50 kg nadwagi. Na swój balast pracowałam równo 10 lat. Mam zwyczaj "zajadać" stres, więc z każdą sesją na studiach robiło się mnie co raz więcej. Mój mąż akceptuje mnie taką jaką jestem, co dodatkowo uspokajało sumienie, ale do czasu.. Od czasu do czasu miałam zryw i zaczynałam dietę. Po kilku dniach czułam się osłabiona, więc robiłam skok na lodówkę z mocnyn postanowieniem wznowienia diety od poniedziałku.
Dwa lata temu zamówiłam dietę Cambridge, ale pomimo wielu prób nie byłam w stanie przełknąć zupek i koktaili. I znów wracałam do dięty "cud" a po kilku dniach napad na lodówkę...
Tydzień temu stanęłam na wagę - 111 kg... dotarło do mnie, że muszę coś z tym zrobić, bo z każdym rokiem będzie co raz gorzej.
Dotarło do mnie, że muszę całkowicie zmienić swoje nawyki żywieniowe. Przede wszystkim włączyć dużo ruchu, co jest dla mnie sprawą najtrudniejszą, bo jestem leniwa i ciężko mi się zmobilizować. Duże wsparcie mam w moim mężu, który jest bardzo aktywny fizycznie, wyciąga mnie na rowerowe wycieczki i nie daje za bardzo pofolgować lenistwu
Stosuję dietę 1000 kcal, jem 5 posiłków dziennie w 3 godzinnych odstępach dzięki czemu nie czuję się głodna. Efekt to 3 kg mniej
Przede wszystkim jednak przeczytałam wiele cennych informacji na tym forum. Bez Was nie dałabym rady przetrwać tego tygodnia a tym samym zacząć zmieniać swoich nawyków. Zamiast objadać się wieczorami, czytam to forum i bardzo mnie to mobilizuje do walki z 50 kiloskami.
Przyjmiecie do swojego grona nowego grubaska?
Pozdrawiam.
Zakładki