-
No tak nieśmiała z gruntu to wyłaź z tego gruntu jak kwiatek na wiosnę takie dobre wiadomości a Ty się nie chcesz podzielić ..... ja Ci dam zaraz
Monnia wstawaj kurcze słonko świeci na przemian z deszczem , cieplutko aż się żyć chce i podobno już paskudna zima nie wróci i dietowanie będzie łatwiej szło
-
-
dziewczyneczki, dziś wtorek i ja od ósmej już w pracy a ponieważ świtem wstałąm to kalorycznie będzie przerąbane. dobrze chociaż, że gołąbki na obiad
-
dziś pinga ponga zaliczyłam i zadowolona jestem z tego.
a przy okazji tak się dziś rańcem na szybko obmierzyłam w talii i oponce i my wyszło, że jednak spada, w talii -2, w oponce -6. to dobrze, bo ja mam już jakąś paranoję. w środę za tydzień mam znów kontrolę i się boję, siedzi to wszystko we mnie ten cały strach i nie mogę się tego pozbyć. a wtedy zaczęło się od wodobrzusza i tycia w brzuchu, więc nie dziwne, że się sprawdzam. Będę przez tydzień marudna, albo mnie w ogóle nie będzie, bo nastrój mam okropny, boję się, jestem zła, zniechęcona i w ogóle.. czasami się zastanawiam, czy by mi się psycholog nie przydał przypadkiem. czy to wszsycy, którzy to przeszli mają tak samo, że siedzi w nich cały czas lęk? Ja mam i strasznie tego nie lubię.
-
- 6 w oponce? Świetny wynik!
Wydaje mi się, że to normalne, że po przebyciu ciężkiej choroby bardziej denerwujemy się o swoje zdrowie, nawet na pograniczu lekkiej paranoi, nawet wtedy, gdy właściwie nie ma przesłanek do niepokoju. Mocno trzymam kciuki za to, żeby wszystko było OK i wierzę, że tak właśnie jest.
Uściski
-
O Tris, jaka ładna zdjęcióweczka.
Niestety, u mnie to chyba juz jest skrajna paranoja. Nie mogę myśleć o niczym innym, jak mam tylko chwilę z wolnym umysłem natychmiast tym się zajmuje
-
No to może postaraj się mieć tych wolnych chwil jak najmniej? Trzymaj się i życzę Ci, żeby ten tydzień szybciutko przeleciał i żebyś za tydzień śmiała się ze swoich obecnych obaw. Sama piszesz, że wtedy zaczęło się od pęczniejącego brzucha, a teraz ładnie Ci on chudnie, więc logiczne, że nie ma powodu do niepokoju i na pewno dowiesz się, że jesteś zdrowa. Ale wiem, że strach nie bardzo kieruje się logiką.
Będzie dobrze! Tak czuję, a moje przeczucia nie mogą się mylić.
-
dzięki Gryzońku
-
Podsyłam kolejną paczuszkę z dobrą energią.
-
Minęły dwa miesiące diety, osiem tygodni (dobra, jutro mijają), w tym niestety, koło trzech tygodni lipa była i ryfa totalna. ale już się poprawiłam i to się liczy. I co mi wychodzi?
Schudłam 3,5 w porywach do 4, jutro się okaże
a w wymiarach, co następuje:
cyc bez zmian
pod cycem -2
talia -3
oponka -6
tyłek -2 (nadal przekraczam 100)
uda, łydki i tak dalej albo bez zmian albo jeden na minusie.
BMI z 32 dąży usilnie ku 30tce.
Liczba kalorii w odbrych tygodniach raczej w okolicach 1200 niż 1000, nawet chyba nie z głodu a z potrzeby zjedzenia czegoś, co lubię i co ma siłą rzeczy więcej kalorii (np. nie upiekę cyca jak Agnieszka bez skórki, a jak już upiekę ze skórką, to i zjem niestety z nią)
Generalnie jestem w miarę zadowolona, choć mogłoby być więcej, ale trzeba było pracować żeby było więcej, a tak jest tyle i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko pracować nad tym.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki