-
cześć
ehhh - z tą miłością... ja niestety nie jestem spełniona... dłuuuuugo jestem sama - i mam nadzieje, że kiedyś to sie wreszcie zmieni!!!! bo jak nie, to ocipieje!!!! zresztą - moja mamuśka i tak ciągle mi powtarza, ze mnie sobie nie wyobraża w stałym związku, więc może nawet lepiej na niego nie czekać....
pozdrawiam
-
nie wiem...ale chyba nie dam się przekonać do zaprzestania biegania....skoro sprawia mi to przyjemnosc....nic mnie nie boli, a bieg to samo zdrowie to nie widze przeciwwskazan.Mogę sie mylić...
-
Witaj Ewo
Przychylam się do słów Dorci, że bieganie to nienajlepszy sport dla kobietek z naszym balastem. Ale też z drugiej strony rozumiem Cię, bo będąc na studiach (jakieś 10 kg temu) zapisałam się na step reebok który też mocno obciąża kolana. Dopóki nic mnie nie bolało, wszystko było ok. Teraz mam problem ze stawami, chodzę co prawda na aerobik, ale nie wykonuję ćwiczeń z podskokami.
Życzę Ci abyś szybko zgubiła swoje kilogramki i abyś mogła cieszyć się zdrowym bieganiem
Co do miłości... to mam przy sobie cudowanego faceta, który kocha mnie taką smoczycę, ale też mobilizuje do ruchu Czuję się akceptowana i kochana i tak naprawdę dzięki niemu jeszcze się nie poddałam
Pozdrawiam
-
Oj dawno nie pisałam...przyznaję bez bicia na forum zaglądałam, ale jakoś weny do pisania nie miałam , no bo nie ma się czym chwalić. Ogólnie rzecz ujmując mam psychicznego doła....mam okres,źle się czuję, biegać mi się nie chce....objadam się wszystkim co pod ręka....czuję że przytyłam. Po prostu zero motywacji, chęci....podziwiam was dziewczynki, że tak ładnie się utrzymujecie w swoich planach....kurcze, ja jakoś nie mogę...strasznie wygodnicka się zrobiłam...w końcu łatwiej sie porządnie najeść , niż dietkować i liczyć kalorie. Wiem, gupia jestem...ale to przez doła...po prostu jest mi źle...
-
o witam witam
to pewnie dół spowodowany okresem... minie okres, minie dół... i powrócisz sobie spokojnie do dietkowania i do biegania musisz, bo z kim ja mam o bieganiu pisać..... a biegam już prawie 20 minut!!!! więc czekam na Ciebie i na donosy o osiągnięciach...w końcu po to tu jesteś my
i damy radę
głowa do góry - dół minie
pozdrawiam
-
Cześć Ewa!Mam nadzieję,że mogę się przyłączyć,tak tu ładnie piszecie o miłości i o bieganiu.Miłość,owszem lubię, od ośmiu lat lubię swojego mężą,jeszcze mi się nie znudziło.
Ale to bieganie...coś czuję,że to nie będzie moja życiowa pasja.Podziwiam szczerze takie osoby i serdecznie ci gratuluję samozaparcia i dyscypliny.
Bo ja, to taki leniuszek jestem i na razie stać mnie najwyżej na 40 min.marszu i to dopiero od wczoraj A tu bieganie i to z samego rańca...?Z męką jakąś straszną mi się kojarzy.
No nie wiem,może się nawrócę czytając o twoich osiągnięciach.
Pozdrawiam.
-
Jak mi miło że wpadłyście i pamiętacie o mnie...od razu lepiej się czuję
A tak w ogóle to choroba niezle mnie rozbiera, ale się nie poddaje i walcze...oczywiście muszę chodzić na zajecia, bo na tej uczelni nie mozna sobie pozwolić na jakieś chorowanie w domu
anoda- super że jesteś, jak tylko pokonam chorobę i okres to wracam na szlak i będę starała się poprawiać wyniki...zobacze ile mogę biec bez przystawania i marszu...a Twój wynik jest rewelacyjny! jestem pełna podziwu...od jakiego czasu biegasz? wspominałaś że uwielbiasz ruch...pochwal się co jeszcze wyrabiasz ze swoim ciałkiem ja powaznie myslę o basenie przynajmniej raz w tygodniu
Fraksi- super że wpadłaś do mnie na wąteczek, witam Cię tu serdecznie uwierz mi że ja też jestem leniem patentowanym....ale jak się spiełam w sobie i postanowiłam że wstane rano i pojde do parku biegać to najtrudniejszym krokiem było właśnie wstanie z łóżka...bo potem tylko się upewniasz w tym że dobrze zrobiłaś...biegniesz i męcząc się tak fajnie od razu poprawia Ci się humor, robisz coś dobrego dla siebie, jest milutko tak rano na dworku (w końcu już piękna wiosna ), wydzielają się endorfiny (hormony szczęscia), podnosi się poziom adrenaliny...i po prostu wiesz że wrócisz tu jutro...
A jak człowiek pozniej sie super czuje, tak rozruszany, żywy, rześki...super
-
Cześć Ewa!
Podziwiam cię z tym porannym bieganiem,naprawdę!
Ja tam bardziej od świtu wolę zmierzch.Delikatny półmrok,zapach minionego dnia w powietrzu,cykanie świerszczy,światła w oknach domów(ale się rozmarzyłam...)
No ale każdy żyje swoim rytmem.Nie ma takiej siły,która by mnie rano wcisnęła w dresy i przegoniła po parku!
Na początek wystarczy mi marsz.A u nas górka za górką,za górką- góra,więc i zwykły marsz potrafi dać niezły wycisk.
Pozdrowienia i dalszych sukcesów w bieganiu!!!
-
no Ewcia - tym bieganiem to TY mnie zaraziłaś - wcześniej jakoś tego unikałam a teraz dzięki Tobie z dnia na dzień poprawia mi się kondycja i to jest super, bo planuje po naszych górkach pośmigać trochę latem a prócz biegania to jeszcze spacerki, skakanie na skakance, rowerek i ćwiczonka w domu - także trochę się tego zbiera - i pewnie przez to waga się zatrzyma, ale mam nadzieję , że centymetry będą dalej leciały
no - więc Ty się tam ładnie uporaj z tymi dolegliwościami - i niedługo znowu zaczynamy pełną gębą
pozdrawiam
-
daj mi czas do weekendupojade do domku rodzinnego...mam nadzieje ze bede juz zdrowa, okres sie skonczy i nabiore sil do zycia i walki...mam w domu stepper i rowerek stacjonarny wiec od soboty zaczne cwiczyc, wezme sie porzadnie za diete i nastawie sie do tego psychiczniea na brzuszki mam takie fajne cwiczonka ściągniete na kompa..aerobiczna 6 weidera, trzeba cwiczyc codziennie przez 42 dni...pierwszy dzien-sobota...wroce w poniedzialek jak nowo narodzona i wracam na szlakmoze w koncu przesune swoj suwaczek, bo waga sie nie rusza...nie dziwie sie jej, przy moim obecnym stylu zycia pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki