Witaj Fjordingu
Bardzo ładnie spadają Ci te kilogramki pomimo zbliżającego się @. Jeszcze dzień, dwa i wejdziesz w nowy rozdział wagowy
Rozumiem Twój nastrój, ja też często przed @ lub w trakcie mam takie dni nic-nie-robienia. I poprostu żadna siła nie jest w stanie wymóc na mnie odrobiny aktywności.
Miesiąc temu postanowiłam się przemóc i poszłam na basen przed samym @. O jeju, nigdy tak źle nie taplało mi się w wodzie. Nauczona doświadczeniem, słucham już swojego organizmu Niestety na wzmożony apetyt nadal nie mam sposobu.
Odnośnie Twojego smutnego postu: pisz Fjordingu co czujesz, jak się czujesz, bo to bardzo pomaga. I nie przepraszaj za swój nastrój, jesteśmy tutaj po to aby się wspierać, ochrzaniać i pocieszać Nie udawaj, że jest dobrze, kiedy nie jest. Masz rację, nie chodzi o to, aby pisać że jest super, tylko dlatego, że ileś tam osób czyta ten wirtualny pamiętnik. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam Nie chciałam Cię ochrzaniać za zły nastrój, no może troszeczkę za autokrytykę, bo wg mnie niesprawiedliwa byłaś dla siebie

Odnośnie mojej pracy - napiszę tutaj: zbierało się to to już od dłuższego czasu i stało się. Trzymam się dobrze, przeraża mnie trochę perspektywa wolnego od 15 czerwca, ale trwam w nadziei, że znajdę pracę, albo pomysł na pracę
Gorzej, że wraz z wypowiedzeniem uciekł mój zapał do diety (depresja jakaś chyba). Na szczęście (w nieszczęściu) atmosfera w mojej firmie sprzyja diecie Jest nerwowo i dzięki temu nie chce mi się jeść
W domu z kolei muszę się już pilnować, aby nie podjadać. I tak w kółko. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy dietowania, czuję zmęczenie dietą. Ale to chyba bardziej zmęczenie ogólne, a dieta poprostu nie pomaga.

Pozdrawiam Cię serdecznie