-
Dzień 10 kończę, nadal bez wykroczeń, bo puszka coli light nim nie jest (jednak dziś się skusiłam). Brzuch mnie coś dzisiaj pobolewał. Oby dni kolejne przyniosły jakieś konkretniejsze spadki wagi, bo się zniecierpliwię poważnie. Ale nic, na razie się trzymam świetnie.
Moja ukochana ciotka pocieszała mnie dziś opowieścią, jak to parę lat temu pojechała do Kudowy na wczasy i była na 1000 kcal, bo taka możliwość była i chciała. Ponoć przez 2 tygodnie waga nie drgnęła ani grama, biegała co rano na ważenie i co rano mina jej zrzedła, a w ostatnim tygodniu zjechała całe 10kg. Nawet jeśli całą historię traktować z przymrużeniem oka, coś z prawdy w niej musi być, poza tym ciotka nie jest z tych, co kłamią bez potrzeby.
Cóż robić. Wiem już, że po raz pierwszy w życiu dotrwam do końca DC. Głodu najmniejszego, tylko chętki (dotychczas poskramiane) na coś bardzo niedozwolonego. Chodzi za mną cała, tłusta, ukochana pizza z Pizzy Hut, wpałaszowana w zaciszu domowym we własnym towarzystwie. Piję wodę, spaceruję więcej z psem, niż wcześniej, bo rundkę robię dłuższą i szybszą, zapijam ssanie żołądka gorącą herbatą i zaciumkuję gumą bezcukrową. Pani w sklepie dziś zdziwiła się bardzo, kiedy poprosiłam ją o 10 sztuk, ale chciałam mieć zapas do poniedziałku.
Kochane jesteście bardzo W dużej części, ba, największej, to dzięki Wam się trzymam.
Solvino - tak ładnie mojego nicka odmieniłaś , czyżbyś wiedziała, że fiordyng (w pisowni polskiej), to koń?
Wiesz, głodówki mają to do siebie, że oczyszczają ładnie człowieka od wewnątrz, stąd i cera ładna, plus DC dostarcza samych dobroci w swoich produktach.
Doskonale rozumiem Twój "kotletowy" wyczyn (a wiesz, że nigdy sojowego nie jadłam? dobre to?), ale przecież pogłaskać Cię za to nie mogę, prrrraaawda? Wiesz co (tu odzywa się gruba mądrala, co to wszystkie rozumy zjadła), może jak Cię następnym razem taka chętna chwyci, to wyjdź z kuchni, i **zmuś się** do wejścia na forum i poczytania wątków? To bardzo przecież na nas wszystkie działa anorektycznie. Bo o wypiciu szklanki ciepłego i innych cudach wspominać nie będę, na mnie nigdy nie działały.
Dorciu kochana, (((uściski)) tośmy się zielonookie za siebie wzięły Mój nick na tym forum nie wynika bynajmniej z miłości do koni, bo to miłość parokrotnie zawiedziona i nie odwzajemniona, tylko 1) z pasji do kraju fjordów i do podróży w ogóle 2) odpowiada nawet mojej postaci, bo fiordyngi to wedle definicji konie małe, a krępe, co by nawet do mnie pasowało, za to zawzięte to bestie i pracowite, i te dwie cechy powinnam od nich przejąć Do Polski sprowadzone zostały w 1946 r. w ramach pomocy UNRRA, więc powiedzmy że równo 60 lat później ja postanowiłam skutecznie wygonić z siebie zdrowo tłuszczyk. Całusy dla córeczki (ile ma lat?)!
Rozumiem doskonale, co piszesz o tych 7,5 kg. Przy wadze 110 nie miałam na ten przykład problemów z kręgosłupem, za to w ostatnich miesiącach okropnie mnie w okolicach dysku boli, wręcz w nocy nie mogłam zmienić pozycji. Za bardzo obciążony, ten mój długi kręgowy. I pojawiły się problemy z szybkim marszem, takie małe, a przykre zmiany. Jestem przekonana, że dla naszego serducha++ każdy stracony kilogram to wielka radość.
Serdecznie Ci dziękuję za to, co napisałaś. Masz rację, oczywiście.
Beverly - wcale nie jesteś no, ten tego, jak napisałaś. Po prostu czasami przegrywasz walkę ze sobą, ale to są malutkie walki, które się nauczymy wygrywać, prawda? Silna i dzielna z Ciebie kobieta, trzymaj się, marudź nam do woli, ale trzymaj się swoich 1200 kcal. Na pewno waga zjedzie. Na pewno! Poza tym co, mam ten hafcik zatrzymać dla siebie? Wcale nie chcę, bo będzie w charakterze "pod Ciebie" i do mnie ani mojego wystroju mieszkanka pasować nie będzie. Pamiętaj, suwaczek pilnie obserwuję!
Do następnego poniedziałku wieczór roboty mam multum, popracuję jeszcze do północy i wstanę o 6tej, to zdążę. Klient zapowiedział duże zlecenie właśnie do poniedziałku, więc snu będzie mało.
I to mnie martwi - niestety nie mogę odmówić (z kilku co najmniej powodów), a u mnie brak snu zawsze blokował spadek wagi.
Ale co tam. Do końca DC 1,5 tygodnia, wytrzymam, i rozpaczać będę dopiero dnia 21go, albo się bardzo cieszyć. Wolę tę drugą wersję
Miłej nocy tym, które pracować nie muszą dziś w nocy... Podeślę Wam nadwyżkę różowych snów, których przez kilka najbliższych dni nie wykorzystam
-
-
Dzień 11 - dziś jeszcze ciekawiej: zero! ale że waga pokazała raz 100g mniej, to ja sobie jednak je zaliczę, bo inaczej czegoś złego dostanę....
Przypominam - jestem na głodówce... Przez sześć ostatnich dni.... kilogram niecały...
-
Witaj Fjordingu
Napisałam do Ciebie i wszystko mi skasowało, więc pisze jeszcze raz. Tym razem jednak pominę długi monolog o kotletach sojowych i napiszę tylko, że są pyszne Polecam, bo szybko się robią i są małokaloryczne W ogóle polecam produkty sojowe - pasztety, gulasze... nie jestem wegetarianką albo bardzo je lubię
Widzę, że humorek masz taki sobie. Nie dziwię się, tyle starań a efekt póki co niezbyt spektakularny. Wierzę jednak, że w ostatnim tyogniu dietki waga popędzi w dół i ani się obejrzysz będzie co najmniej 10 kg Ciebie mniej
Najważniejsze to nie poddawać i iść do przodu
Fjordingu nie wiedziałam, że Fiordyng to koń, tak postanowiłam zdrobnić Twojego nicka i wyszło, jak wyszło Ale podoba mi się, więc pozwolisz, że przy tym zostanę
Jeszcze kilka słów o spadku wagi... widzisz u siebie zauważyłam, że waga spada mi najszybciej w pierwszej połowie cyklu, potem przed i w trakcie @ spada bardzo wolno. Miałam jeden taki tydzień, że pomimo diety 1000 kcal i ostrego jak na mnie codziennego sportowania waga ruszyła w dół tylko 1 kg. Chyba każda z nas ma takie chwile zastoju.
Tak więc uszki do góry
-
Witam witam. Już porządnieję, chociaż na wagę nie wlazłam dziś. Ale boję się, że po ostatnich grzeszkach będziesz miała więcej czasu na haftowanie No cóż, trudno
-
No, powiem Wam coś, pochwalę się, po pęknę
Dzień był okropnie zajęty. Popołudniu zaś byłam u wetki ze zwierzyńcem, kota została skontrolowana, zalekowana, podrapała mnie troszku po dekolcie, śliczny szlaczek, pies ma pobraną krew, jak tylko Puławy odeślą wynik badania, maluniek frunie ze mną na całe lato, pozna fjordy
Później zaś wybrałam się do banku. Jej, jej, jej, jak Wy to robicie? Ja to sobie dietkować nawet mogę na tej DC, ale pracuję w domu. W przejściu pod rondem Centrum ostry zapach z kanapkarni, drażniący tłuszczem, ale z przebijającą się notką cebuli i innych zieloności. Musiałam wykazać mistrzostwo talentów dyplomatycznych, by dogadać się z własną osobą. Przysięgam, byłam o krok od zrobienia czegoś złego, od zaprzepaszczenia wszystkiego!!! Obok sklepik z pysznymi ciachami (tak wygłodzony na DC organizm zdekodował, co widział), dalej sklep kawowy z jakimiś delicjami. Normalnie w życiu bym niczego w tym przejściu nie kupiła, syf, malaria i brud, ale dziś było inaczej - zjadłabym wszystko.
Ale nic to - poszłam dalej. Wynagrodziłam się w domu puszką coli light. Dwa razy w tygodniu ostatecznie mogę.
Poza tym nadal brak wykroczeń, DC idzie mi tym razem świetnie. Sama nie wiem czemu! Nadal żadnego głodu, osłabienia ani nic inszego.
No, w każdym razie jestem dziś z siebie dumna jak paw, co ja mówię, jak jakiś wielki pawiasty dinozaur!
Tyle, że ja już bardzo poproszę o jakieś spadki wagi konkretniejsze. Mało czasu do urodzin się robi. A tak się boję wzrostu wagi na tygodniu mieszanej.
Mam takie przedziwne uczucie, którego nie znam, które na razie obchodzę wkoło i mu się przyglądam. Ja, potrafię wytrzymać na diecie? Ja? Oprzeć się pokusom? Jeszcze nie wiem, co z tym uczuciem zrobić. Jest nowe.
Bev' - dziś gumy nie tknęłam, zapicie wodą i zieloną herbatą z cynamonem wystarczyło. Nie bój nic, haft poczeka , jednak proszę manufakturzystce przedstawić szybciutko dwójeczkę na suwaku, taaaaaak?
Solvino - A wiesz co, spróbuję tych sojowości, jak już mi będzie wolno. Z przyjemnością i zaciekawieniem. Zdaje się, że w szafce kruszeje jakaś paczka kotletów sojowych sprzed XXXX lat Zgłoszę się po przepisy, ale jeszcze troszkę musimy z tym poczekać
Pocieszyłaś mnie. Nie znam swojego organizmu od tej strony, muszę zaobserwować. Wiem za to, kiedy jestem (hormony) trudna, nie do zniesienia i kiedy mam problemy ze skórą. Jeśli chodzi o fluktuacje i spadki wagi, nie wiem.
Na wyraźną prośbę Julcyka pochwalę się haftem, który odebrałam od ramkarza:
-
Ja sojowe próbowałam, ale jakoś mi nie wchodzą, ale Andrzej uwielbia.
Żeby dwójeczkę przestawić, musiałabym wleźć na wagę.
-
-
i Ty to sama ręcznie wyhaftowałas??
no widzę, że dobra jestes w dyplomacji brawo, brawo, brawo...
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Ofkurs, sama , w jakieś dwa tygodnie. Niestety prezent, już go nie ma u mnie , a śliczny wyszedł, bo jedwabiami robiłam i ręcznie farbowanymi nićmi.
Dyplomacja jest u mnie nieistniejącą cechą, ale na gwałt się jej uczę i poduczam od bardziej wyćwiczonych, bo się w życiu przydaje
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki