-
Fraksi, bardzo czekam na Twój wpis. Odezwij się, jeśli możesz i napisz, co słychać.
Mam nadzieję, ze już trochę chociaż okiełznałaś swoje demony.
ściskam mocno!
-
Jasna cholera by wzięła to logowanie!!!!Co sie tu wyprawia???Sto tysięcy razy mam się logować?!
Mam dzisiaj wogóle bardzo kiepski dzień i chyba zapiszę sobie tą datę,za rok tego dnia zamknę się w bunkrze jakimś, to może mnie takie przyjemności ominą.
W tej chwili właśnie piję wino,w samotności,słucham" lady in red"i chwilowo jest mi dokładnie wszystko jedno.
Od początku:
Hybris droga,-dzięki za trzeźwą ocenę sytuacji.Niby ja to wszystko wiem,i nie tak dawno o wypełnionych jelitach i PMS pisałam u kogoś na wątku,ale widzisz,gdy sprawa zaczyna dotyczyc mnie,to nagle tracę zdrowy rozsądek i swoją wiedzę.Poprostu zaćmienia umysłu dostaję.Na PMS nigdy nie przyszło mi cierpieć,ale faktycznie jestem cztery dni przed @,ale jakos o tym nie pomyślałam,pewnie dlatego,że mnie nie dotyczyło.A teraz już wiem co się stało,bo w panice ( oślepiona czarnymi wizjami ponownego spalania tego czego już praktycznie być nie powinno),pobiegłam do przychodni i wpakowałam się na wagę solidną i niezawodną,bo umieszczona w pokoju zabiegowym.Okazało się,że ważę dokładnie tyle co wczoraj.Uff.WAGA MOJA SIĘ ZEPSUŁA,ALBO UDARU DOSTAŁA,TYLKO CZEMU W SWYM SZALEŃSTWIE NIE MOGŁA MI UJĄĆ,TYLKO DODAŁA???ZŁOŚLIWOŚĆ RZECZY MARTWYCH.
Agniesiu,dzięki wielkie i ogromna buźka za ratunek i wsparcie.Masz rację,wklej sobie słowa Hybris,żebyś kiedyś nie fiksowała tak jak ja dzisiaj,bo szkoda nerwów,moga sięprzydać na inne okazje,tak jak mi dzisiaj.
Golciu!No i gdzieś ty się,kochana podziewała!Tylko cię zabrakło,a ja już w obłęd jakiś popadam.
Tym bardziej,że los postanowił wyryc ten wtorek w mojej pamięci na zawsze.Nie wiem ,sentyment jakiś ma do tego akurat dnia,albo wstał lewą nogą(o ile los wstaje),zrobił wyliczankę i padło na mnie,a co niech dziewczyna zapamieta taki piękny dzień do końca swoich dni.Zepsuta waga,też mi przeżycia,matriksa jakiegos jej załatwimy.
I tak właśnie,jedziemy dzisiaj sobie samochodem całą rodziną i nagle mój mąż pyta mnie ot tak,czy mogę mu napisać pozew rozwodowy.No to ja na to,dla kogo? A on na to,dla nas.
?????????????????????????????????????????????????? ???????????????????????????????????
Myślałam,że to jakiś taki średnio udany dowcip,ale on poważny jak Faraon w sarkofagu...
Więc ja-dlaczego??? A on-bo nie jestem z tobą szczęśliwy.
Nie rozpłakałam się,bo byłam w szoku.Rozwód???Tak ni z tego ni z owego?
Piore,sprzątam,gotuję,zarabiam na dom,zajmuję się dzieckiem,od roku nie wychodziłam z domu w celach rozrywkowych,podaję mu pod nos i spod nosa zabieram,chodzę na palcach,gdy śpi,płacę jego mandaty,wynoszę śmieci,załatwiam wszystkie sprawy urzędowe,piszę podania(pozwy rozwodowe?),jestem miła,sympatyczna,ponoć ładna,a on mi tu ni z tego ni z owego,że nie jest szczęśliwy???I od razu rozwód???
Nie, ja nie wiem,ale chyba jednak NIE NAWIDZĘ WTORKÓW!!!Jeszcze w to wszystko nie wierzę...Może mi się śni,a wtorek będzie jutro...
-
Fraksi, przeczytałam to, co napisałaś i mnie zatkało. Bardzo głęboko mnie zatkało, a przecież nie jestem w oku tego cyklonu, więc nawet nie będę próbowała sobie wyobrazić tego, co Ty teraz czujesz. Przykro mi, cholernie mi przykro.
Nie będę Ci dawała żadnych dobrych rad, nie mam pomysłu, a głupot nie chcę gadać.
Ale jeśli masz ochotę pogadać o czymkolwiek, lub po prostu nie być sama - moje gg jest do Twojej dyspozycji. 3843355. Jeśli masz ochotę.
ściskam Cię najmocniej jak potrafię.
-
Fraksi, ja też zupełnie nie wiem, co powiedzieć. Mocno, bardzo mocno Cię ściskam i mam nadzieję, że to było jakieś nieporozumienie (choć trudno mi nawet domyślać się, jakie), a jeśli nie, to że cokolwiek się stanie, wyjdziesz z tego silniejsza i w ostatecznym rozrachunku, może dopiero za jakiś czas, ale jednak szczęśliwsza.
Trzymaj się, kochana, wysyłam Ci tyle dobrej energii, ile tylko mogę.
-
No ładnie.. Skąd ja to znam .. Mój pierwszy mąż Maciek też mi powiedział, że chce rozwodu w noc wigilijną po uroczystej kolacji u moich rodziców, godzinę po rozpakowaniu tony prezentów .. I jeszcze poprosił bezczelnie, by nic rodzicom nie mówić .. A mama rano zapytała czemu mam taką skwaszoną minę w końcu święta są przecież i na mnie warczała jego chołubiąc czy też hołubiąc .. whatever ..
Wiem co czujesz skarbie .. Aż za dobrze wiem .. GG 1534092 w razie czego ..
-
Fraksi, trzymasz się?
Dużo o Tobie myślę, ciągle sprawdzam Twój wątek, czy nie ma jakichś nowych wiadomości i staram się nadal przesyłać jak najwięcej dobrej energii.
Mocno Cię ściskam
-
Hybris,Triskell i Mirielko!
Z całego mojego serca (wciąż całego,choc powinno pęknąć,złamać się,albo przynajmniej zarysować),bardzo wam dziękuję za wsparcie i troskę.
Zbieram się do kupy(fe,ale brzydkie określenie) i staram nauczyć życ w tej nowej dla mnie sytuacji.Co wcale nie jest łatwe,trudne jest,cholernie trudne.
Czasem mam ochotę podejść do niego z tyłu,objąć w pasie i wcisnąć policzek w zagłębienie między jego łopatkami.Taki nawyk,wspomnienie dobrze znane i nie tak stare.Wiem jednak,że nie moge sobie pozwolić na ten tak znany nam obojgu gest i wtedy naprawdę mam ochotę coś mu zrobić.Ja wiem,że to straszne,ale budzi się we mnie gniew i agresja,a raczej chęć agresji.Mam wrażenie,że jak bym mu zrobiła krzywdę (nawet fizyczną),to było by mi łatwiej,to byłaby to jakaś satysfakcja,chora,ale jednak.
Moje serce powoli,acz nieustannie wypełnia się jadem i naprawdę mocno gryzę się w język,żeby nie powiedzieć tego co mi się ciśnie na usta.
W diecie krok do tyłu.Nie wiem dlaczego ludzie w trudnych chwilach popadają w skrajności.Zapadają sie w nałogach,piją, palą,bądź objadają się.Nie popadłam w alkoholizm,ani nie wróciłam do palenia,ale starałam się pustkę w mojej duszy wypełnić jedzeniem.Znacie to? Człowiek myśli sobie,a co mi tam i tak jestem do niczego.Zostawiona jak niechciany psiak,kochający mimo wszystko,lecz bez wzajemności.
Tak więc uciekłam w krainę jedzenia,sama nie wiedząc czego tam szukam.
Dobrze,że Pan obdarzył mnie umiejętnością dość szybkiego "podnoszenia się z kolan".
Ktoś mnie popchnął,upadłam i bardzo się potłukłam,ale teraz wstaję i idę dalej.Choćby nie wiem jak bardzo bolało, będę szła dalej,bo jestem silna i za cholerę nie dam mu satysfakcji!!!
Teraz ważę 83 kg. i choć nie osiągnęłam jakchś monstrualnych rozmiarów,to i tak jest to krok w tył.Nie lubię się cofać.
Trochę się pocieszam tym,że @ się spóźnia i może choć trochę z tego co mi przybyło jest wodą.
Nie cofam motylka,bo nie mam zamiaru długo trwać w tym stanie.
Dzisiaj zajrzałam do kalendarza(niezbyt często to robię),a tam była taka złota myśl na dzisiaj:Człowiek zawsze może zacząć od nowa:więc często kręci się w kółko"
Mogłam niedosłownie przytoczyć,bo tylko raz przeczytałam,a wspomniany kalendarz nie był mój.W każdym razie uśmiechnęłam sie do siebie i pomyślałam,że mój Anioł Opiekuńczy mnie pchnął,żebym to przeczytała,biedak już nie wiedział jak mnie zawrócic na właściwą drogę.Zaczynam o siebie dbać,tak jak należy i mam zamiar wyrwać się z macek jedzeniowej krainy zapomnienia.
-
Bądź Damą - nic tak nie załatwia przeciwnika jak spokojne punktowanie w białych rękawiczkach i z uśmiechem na ustach.
Nie pal za sobą mostów - bo może mu przejdzie.
Nie "tłucz go", bo (jeżeli już do tego dojdzie) w sądzie wyjdzie na ofiarę.
Rób wszystko to co nadal, tylko wycofaj się powoli z układu "mąż-żona" na zasadzie "no chyba sam rozumiesz, że teraz skoro mnie nie kochasz i nie chcesz ze mną być to .. "
Zadbaj o siebie jak nigdy dotąd!
I przeczekaj. Tydzień .. dwa .. zobaczysz ..
I nie karz siebie jojem za coś, co (zakładam) nie jest Twoją winą.
Najlepszą satysfakcją jest to, że potem ON żałuje ..
To mi wpadało do głowy - po przerobieniu tony ogórków .. sama jestem ukiszona .. myśli mam chrzanowo-czosnkowe ..
-
Fraksi: jestem facetem wiec tym bardziej z wielka przykroscią przeczytalem co cie spotkalo, My przez 11 lat malzenstwa tez mielismy rózne okresy ale nigdy przez glowe mi nie przeszlo aby wyskakiwac z takim tekstem, choć bywalo ze moją żonka zasypiala z obawą ze to prędzej czy później uslyszy - teraz w naszym malzenstwie jest bardzo dobrze, mysle ze to wynik tego że zrozumielismy ze ważniejsze jest byc a nie mieć - nie zarzynamy sie wiec za wszelką cenę , staramy sie razem wychodzic na miasto, podrzucamy dzieciaki , przygotowujemy kolacje na 2 osoby - bardzo mi przykro że u Ciebie jest inaczej - chcialbym cie jednak prosic zebys spróbowala powalczyc o swoje malzenstwo, zebys zrobila wszystko co w twojej mocy, mimo ze ta sytuacja musi cie bolec bardzo - Powodzenia !
-
Kochana Fraksi - wkleję Ci przypowieść, którą ostatnio wklejałam u Dagmary:
Osiol w glebokiej studni...
Bylo to daleko stad na pewnej farmie. Któregos dnia osiol farmera wpadl do glebokiej studni. Zwierze krzyczalo zalosnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawial sie, co zrobic.
W koncu farmer zdecydowal. Zwierze bylo stare, a studnie i tak trzeba bylo zasypac. Nie warto bylo wyciagac z niej osla. Zwolal wszystkich swoich sasiadów do pomocy. Wzieli lopaty i zaczeli zasypywac studnie smieciami i ziemia.
Z poczatku osiol zorientowal sie, co sie dzieje i zaczal krzyczec przerazony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, osiol uspokoil sie. Kilka lopat pózniej farmer zajrzal do studni. Zdumial sie tym, co zobaczyl. Za kazdym razem, gdy kolejna porcja smieci spadala na osli grzbiet, ten robil cos niesamowitego. Otrzasal sie i wspinal o krok ku górze. W miare, jak sasiedzi farmera sypali smieci i ziemie na zwierze, ono otrzepywalo sie i wspinalo o kolejny krok. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osiol przeskakuje krawedz studni
i, szczesliwy, oddala sie truchtem!
Zycie bedzie zasypywac Cie smieciami, kazdym rodzajem brudów. Sposób, aby wydostac sie z dolka, to otrzasnac sie i zrobic krok w góre. Kazdy z naszych klopotów to jeden stopien ku wolnosci...
Kochana, mogę sobie tylko wyobrażać, jak bardzo trudny jest dla Ciebie obecny okres. Wydaje mi się, że gniew, który w tej chwili czujesz, jest zupełnie normalny i nie ma powodu, by się go wstydzić. Ale jestem pewna, ze życie ma dla Ciebie w zanadrzu jeszcze dużo szczęścia, że będzie w nim jeszcze wiele chwil ekstatycznego zachwytu, a także wiele chwil spokojnego bezpieczeństwa. Jestem pewna, że wtedy będziesz potrafiła patrzeć w przeszłość ze spokojem i pamiętać z niej raczej to, co dobre. Ale na razie wyzłość się, wypłacz, jeśli Ci tego trzeba. To znacznie lepsze, niż duszenie w sobie emocji. Jeśli możesz, to spotykaj się teraz dużo z przyjaciółmi, z ludźmi, którym na Tobie zależy i którzy dobrze Ci życzą. Wygadaj im się, wyrzuć to z siebie.
Końce istnieją po to, by zrobić miejsce na nowe początki. Taka po prostu jest ich funkcja we wszechświecie i tyle.
Mocno Cię ściskam, przesyłam cały wór cieplutkich myśli i dobrej energii i.... pewnie, że to mniej ważne, ale mimo wszystko mam nadzieję, że dietowo szybciutko się pozbierasz i już nie będziesz swojego bólu zajadać.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki