-
Ahoj! No i mam 88!!! SUPEEEER! Niesamowicie się cieszę, że w końcu mi się to udało. Uffff... To teraz zmierzam do 87
Dziś w pracy znowu były imieniny, ale dobrze, że przed wyjściem się zważyłam i zobaczyłam nowy wynik, co dało mi niesamowitą siłę przetrwania w otoczeniu tylu pokus. A wczoraj nawet udało mi się zwiększyć dystans podczas jazdy na rowerze z 60 minut na 70! Zresztą z dnia na dzień mam wrażenie, że staję się bardziej zwinna i mniej się męczę przy zwykłych czynnościach
-
Congratulations!!!
Wiem jakie to uczucie jak jest o kg mniej.
U mnie kompleny zastoj- zreszta nie dbam za bardzo o odchudzanie- nie czuje sie zle z tym jak teraz wygladam, chociaz 5kg w dol by nie zaszkodzilo.
Oczywiscie, ze ja tez anglistka. Na wsu robilam Business English, na AS anglistyke z pedagogika. Wsu skonczylam 4lata temu, AS 2 lata temu.
Slyszalam, ze wsu ma teraz studia magisterskie uzup.- nie wiadomo co toto jest dokladnie, bo nazwali to filologia.
Tez mialam isc na uj, ale tez strasznie mialam ochote isc na uniwerek w sosnowcu. Dawne to byly czasy... w koncu na zaden nie poszlam
A o wsu z roku na rok slysze coraz gorsze rzeczy- ze juz wogole bez egzaminow przyjmuja kto tylko przyjdzie zlozyc dokumenty i ze studenci 1roku nie znaja czasow i czesto zastepuja wszystko bezokolicznikami. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wiem jak za moich czasow naginalo sie zasady dla kasy i produkowalo 'anglistow idiotow'. U ciebie pewnie tez rozne ciekawe historie sie zdarzaly Dobrze ze teraz dostaniesz wartosciowy dyplom z uj. Bedzie sie czym pochwalic. Jak ci sie tam studiuje?
Trudno bylo sie dostac?
Zajrze tu niedlugo.
Zycze ci dalszych powodzen w dietkowanie (ja wlasnie pochlaniam czekoladke mniamm)
3maj sie cieplutkoa
-
Hej Jenny! Fajnie, że wpadłaś! Ależ ja bym juz chciała ważyć tyle, aby się czuć w miarę dobrze we własnej skórze. Zamiast tego, nadal jestem na etapie, kiedy to niechętnie patrzę w lusterko, choc cały czas staram sie nad tym pracować i próbuję spojrzeć na siebie samą bardziej pozytywnie, nie tylko i wyłącznie przez pryzmat ciała. Cieszę się, że czas, kiedy to wprost siebie nienawidziłam mam juz przynajmniej za sobą...
Dziś postanowiłam zrobić sobie dzień wolny od ćwiczeń, bo odkąd wydłużyłam czas jazdy na rowerku czuję się coraz bardziej zmęczona. Wprawdzie planowałam odpoczynek dopiero na sobotę, to jednak okoliczności niezależne ode mnie same zdecydowały, że dziś nie robię nic. No i dobrze!
Co do WSU, to nic mnie już nie zdziwi. Widząc na jakim poziomie były niektóre osoby z mojej grupy, nie najlepsza reputacja tej szkoły nie jest dla mnie zaskoczeniem... No i nie jest też ogromną tajemnicą, że szkoła jest nastawiona na jak największe zyski, a wykładowcy przepuszczają wszystkich jak leci. Mnie to aż się przykro robiło jak na to wszystko musiałam patrzeć... Ale i tak z WSU mam jak najlepsze wspomnienia, bo spędziłam tam 4 najwspanialsze lata mojego życia, poznałam wspaniałych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Szkoda tylko, że na koniec musiało dojść do takiego niesmacznego zgrzytu. Szkołę skończyłam bowiem już prawie dwa lata temu, a do dziś jeszcze nie odebrałam dyplomu, ponieważ "wielce szanowny" pan B. postanowił (już po obronie), że należy za to zapłacić 50 zł. No fucking way! Prędzej UJ skończę, a on może się wypchać tym dyplomem!
Na UJ jest ciężko i potwornie drogo. W dodatku uzupełniające są przez 3 lata, tak więc po ich zakończeniu będę miała 7 lat studiów na koncie. Choć bardzo lubię ten kierunek i lubię się uczyć, to i moja cierpliwość i zapał powoli wygasają i ze zjazdu na zjazd mam coraz mniejszą ochotę na to, aby to ciągnąć. Pocieszam się tylko tym, że został jeszcze tylko rok Wydaje mi się, że dostać się było trudno, ale z drugiej strony skoro się dostałam, to może jednak nie... W każdym bądź razie, zdarzają mi się jeszcze takie chwile, kiedy to nadal nie mogę w to uwierzyć...
Jejku, ale się rozpisałam... A wracając jeszcze do zrzucania sadełka, to mam nadzieję, że na jednej czekoladce się skończyło! Uważaj, bo łatwo stracić głowę! Oj, coś o tym wiem, ale całe szczęście, że w dniu dzisiejszym nie miałam żadnych wpadek
POZDRAWIAM
-
Dziś cały dzień dosłownie schizuję. Po wejściu na wagę zobaczyłam ponownie całe 89! O co chodzi??? A wczoraj miałam taki wzorowy dzień! Czy to może z powodu przedwczorajszego obiadu, na który zjadłam m.in. zbyt dużo ziemniaków i to one teraz mi tak ciążą? W dodatku wczoraj odpoczywałam od ćwiczeń, no ale bez przesady... Nie mogę się przecież tak eksploatować!
Ja chyba muszę schować gdzieś tą wagę i ważyć się najwyżej 2 razy w tygodniu, bo jak tak dalej pójdzie, to zostanie mi jakiś trwały ubytek na psychice
-
Schowaj ta wage i to szybo. Najlepiej waz sie 1-2 razy w tygodniu. Niemozliwe zebys przytyla po jednym obiedzie, pewnie organizm zatrzymal sobie wiecej wody. Tez mi sie tak zdarza.
Zwaz sie za kilka dni, albo nawet jutro.
Ja tez czesto waze sie dzien po dniu i proboje sie dopatrzec, czy juz cos drgnelo.
Zupelnie jakby mozna bylo chudnac kilo dziennie.
Nie martw sie, moze po prostu organizm przyzwyczaja sie do oszczedniejszego gospodarowania tym, co dostaje. W czasie odchudzania czesto spadek wagi sie zatrzymje, a taki niewinny 1kg zawsze jest 'ruchomy'.
Zajrze jak ci idzie i wiecej popisze jak bede miala wiecej czasu.
Nie poddawaj sie
-
Hej Miss!
Zaglądam do ciebie,już chcę ci gratulować i co widzę??? Obłęd jakis!!!Kochana najlepiej wazyć sie co tydzień(teraz to wiem),wtedy wchodzisz na wagę i wiesz,że ubytek to ubytek,a nadwyżka to nadwyżka, a nie jakis zastój wody,albo wypełnione jelita.
Ja przepraszam,że tak tu o ekstrementach,ale takie to (co nie będę po imieniu nazywać),tez swoja wagę ma.
Dlatego doszłam do wniosku,ze będę się ważyć tak jak wcześniej,co tydzień.
Ale wagę zostawie w kuchni,bo wchodze sobie na nia jak mnie kusi lodówka(szczególnie jak wstaje siku w nocy,albo nad ranem),pora niezbyt właściwa na siedzenie w lodówce i ta waga koło lodówki przypomina mi o tym,o czym mogę łatwo zapomnieć w sennym zamroczeniu-JESTEŚ NA DIECIE ŁAKOMCZUCHU!!!Patrze na nia,kiwam głowa i idę spać,a rano sie śmieje,że byłam w nocy odwiedzic wagę
Oj,ale się rozpisałam i straciłam wątek z którym tu wpadłam.
Aaaa,MissCone!Mięśnie ważą więcej niz tłuszczyk.Jezeli systematycznie ćwiczysz to powinnaś sie też mierzyć.Ale przez jeden dzień na bank nie przybyło ci kilo mięśni
Pozdrawiam!!!
-
No, już jestem Boże, kiedy w końcu zaczną się te wakacje??? Zaplanowałam sobie, że będę robić różne fajne rzeczy tylko dla siebiei będę się jeszcze więcej ruszać a przy okazji mam naprawdę niesamowicie silna motywację, aby wprowadzić to wszystko w życie.
Ale zanim to nastąpi, trzeba pozaliczać trochę egzaminów, przez które mam o wiele mniej czasu, aby ćwiczyć, choć bardzo się staram znaleźć choć odrobinę czasu. Co do wagi, to doszłam do wniosku, że zastosuję się do rad Jenny i Fraksi i schowam ją gdzieś bardzo głęboko. Trochę ciężko mi się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy, bo przecież przez ostatnie lata praktycznie pierwszą rzeczą, jaką robiłam po wejściu do łazienki, to było sprawdzanie ile ważę. Muszę się tez przyznać, że czasami nachodzą mnie takie myśli, a co będzie jeżeli stanę na niej po tygodniu a tu okaże się, że albo mi nic nie ubyło, albo przybyło?! To chyba zaczyna przypominać jakiś obłęd Dobra, już wyrzucam te głupie myśli z głowy, bo to nie ma jekiegokolwiek sensu, takie martwienie się na zapas.
Fraksi, zgodnie z Twoja radą pomierzyłam się tu i ówdzie. Może kiedyś zamieszczę tu swoje wymiary jak tylko znajdę chwilę czasu. I tak mi się jeszcze przypomniało a propo wagi, że w ten weekend usłyszałam od dwóch osób, które zupełnie nic nie wiedzą, że się odchudzam, że schudłam Zresztą ja sama to też zaczynam dostrzegać wkładając spodnie, które kiedyś z trudem się dopinały, a teraz wchodzą bez problemu.
I w takim oto radosnym nastroju idę spać, bo to już najwyższa pora. Dobranoc!!!
-
Witaj!!!
Miss Schowaj wage,wyciagnij z niej baterie,zakryj skale,albo wrzuc ja na tydzien do szafy!!!Dziewczyny maja racje!!Najgorzej sie wazyc codziennie....Wiem,bo sama niepotrzebnie wskoczylam majac @ na wage,zobaczylam 1kg wiecej-wiec na pocieszenie zjadlam czekoladowego wafelka
Autentycznie schowalam wage teraz do szafy i bede ja wyciagac TYLKO w niedziele rano.
Zycze dalszego zapalu i pozaliczania wszystkich egzaminow! Sissi76
-
Macie racje, ale ja jednak lubię ważyć się codziennie, choc za wiążące uznaje tylko wyniki z poniedziałku. Ważenie daje mi takie irracjonalne poczucie kontroli nad jedzeniem - powstzrymuję się od zjedzenia czekolady, bo wiem, że rano wchodzę na wagę, a ona jest bezlitosna. Wiem, że wahania wagi są duże - stąd tylko poniedziałek się liczy do ostetcznego rozrachunku, ale dla mnie waga jest zbawieniem.
-
Dziewczyny, dzięki wielkie za odwiedziny! Oczywiście waga nadal ukryta i choć najpierw miałam zamiar zważyć się jutro rano, to boję się, że psychika mi się załamie jeżeli nie zobaczę żadnej poprawy... Choć staram się jak mogę aby jeść mniejsze porcje i tylko to, czego naprawdę potrzebuję do życia, no i ćwiczę 70 minut dziennie, ciągle mam wrażenie, że to jeszcze za mało... No dobra, zobaczę w jakim jutro wstanę humorze. Jeżeli będzie dobry, to spojrzę prawdzie w oczy, jeżeli nie, to wstrzymam się jeszcze kilka dni.
Dziś rozpoczęłam robienie brzuszków. Na początek "jedyne" 20, ale od czegoś trzeba przecież zacząć
Annaise, trochę Cię zaniedbałam, ale obiecuję poprawę jak tylko ogarnę to wszystko. No i podziwiam, że nie wpadasz w panikę widząc jakieś wahania wagi. Ja kiedyś też byłam na to odporna, ale ostatnimi czasy jakoś nie potrafię wrzucić na luz, choć wiem, że powinnam...
Sissi, na Twój wątek zaglądam już od jakiegoś czasu i cieszę się, że mogę Cię przywitać u mnie Z tego co zdążyłam zaobserwować na wielu innych wątkach, jesteś niesamowicie pozytywnym duszkiem, który wszędzie, gdzie się pojawi przynosi ze sobą dużo radości Tak trzymaj!
POZDRAWIAM GORĄCO!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki