Jednak to forum to wielki plus!!Postanowiłam, po przeczytaniu paru postów nastawić komórke z godzinami posiłków..no i całkiem nieźle mi to idzie. I jeszcze jedno! Rzucam tutaj ten dziennik kalorii. Przecież ja spędzałam kupe czasu szukajac i wpisując. Robiłam to przwqaznie popołudniu wpisujac poranne godziny i dopisujac w nocy popołudnia i wieczory. Dzisiaj zaczełam to notować w organizerze i odrazu lepiej. Jak rozpisałam sobie śniadanko i obiad to odrazu mi sie rzuciło w oczy ze te ziemniaczki na obiad to zbędne i zastapiłam je dodatkową szparagówką. No i przeraziła mnie ta wedlina na śniadanie!!Zaledwie dwa plasterki a tyle kalorii!!!Juz przeszukałam forum i znalazłam inne dobre rzeczy a małokaloryczne...No i dzieki temu zaoszczedze sobie troszke kalorii na jakieś szaleństwo... chodzi za mną taki maly kisielek w kubeczku....mniam....

Ale dzisiaj przy obiedzie miałam taką chwile refleksji..moje dzieciństwo i lata młodzieńcze spędzałam u mojej babci. Ona żywiła naszą cała rodzinke. Wszyscy codziennie jadalismy u babci obiady. Napewno znacie to...rosołek z domowym makaronem, drożdzowe rogaliki itp...i zauważyłam ze naprzykład surówki to było cos w zasadzie obcego w menu domowym. Ogórek kiszony, ostatecznie kapusta kiszona i marchewka utarta z jabłkiem i dodany cukier. Inna sporawa ze jako dziecko nie lubiałam takich rzeczy. W lecie oczywiscie pojawiała sie szparagówka (której nie znosiłam!), kalafior (tez był dla mnie bee!)ale u mnie i tak kończyło sie w najlepszym przypadku na ogórku w postaci ukiszonej lub mizerii z toną śmietany Mimo ze jestem juz prawie stara baba pare lat temu dopiero zasmakowałam w surówkach. Oczywiscie z majonezem albo ostatecznie ze smietaną Teraz zaczynam kubki smkowe przyzwyczajac do nastepnych smaków.. i oby szybko im sie to spodobało

Bella dzieki za dobre słowo!!juz wiem jak ono jest potrzebne!!!

Kardloz suwaczek jest extra.. warto chocby dlatego gubić te kilogramy zeby miec satysfakcje z poruszania go!!