-
Peszymistin, ja nie mam jednego ustalonego miejsca do mierzenia bioder, po prostu opasam się miarą i delikatnie przesuwam w dół aż się przestanie rozszerzać i wtedy patrzę na wynik.
Co do talii, czy też pasa ( bo to jest to samo ), myślę, że każdy ma ją w innym miejscu. Ja na przykład najwęższe miejsce, czyli talię, mam dokładnie w pępku, ponieważ mam krótki stan. Dziewczyny wysokie, albo o innej budowie talię mają wyżej czy też niżej? Nie wiem. Ja pod pępkiem zaczynam już gwałtownie się rozszerzać ( i to niezależnie od aktualnej wagi ), więc o żadnym pasie w tym miejscu nie ma mowy.:roll:
-
No to czekamy niecierpliwie na 1 sierpnia :D :D
z pomiarami zgadzam się, bo i ja mierzę się tak samo - miejsce najszersze tam, a tu najwęższe....ale ja zrobię sobie pomiarki, jak będę miała 10 kilo za sobą, czyli jeszcze tak za.. 3 kilo :wink: :wink:
ale widzę, że już ze 4 cm w biodrach poszło :D :D
-
Nudzi mi się, niby mam co robić, ale mi się nie chce :twisted: . Poza tym mam dziś syndrom ostatniego dnia pierwszego miesiąca odchudzania :roll: , czyli tylko jutrzejsze mierzenia powstrzymują mnie od świętowania tej "miesięcznicy" :twisted:
Takie okrągłe sumki zawsze były dla mnie okazją do "jednegokawałkaciastanieszkodzącegodiecie", więc chodzę od rana z palącą się czerwoną lampką w głowie, co by w jakąś słodką, niewinną pułapkę nie wpaść.
Marudzę dzisiaj strasznie, waga od paru dni nie spada, w ogóle wszystko mnie denerwuje i niech ten sierpień już nadejdzie, bo chcę odnowić śluby :wink: i wejść na nowo w rytm. Lipiec był bardzo chaotyczny, jeśli chodzi o dietę, i mam zamiar to zmienić.
Połaziłam trochę po archiwum forumowym ( czyli po dawnych wątkach ) i stwierdziłam, że bardzo brzydko wygląda opuszczanie swojego wątku bez słowa pożegnania i wyjaśnienia, a zdarza sie to niestety bardzo często. Nie chodzi mi o takie parodniowe wątki, ale bywa, że dziewczyny piszą napawdę długo, parę miesiecy a nawet lat, a potem nagle jak kamień w wodę... Anonimowość netowa powoduje, że folgujemy sobie często i zaniedbujemy ten element dobrego wychowania. W życiu tak by się nie dało...Obiecałam sobie zatem, że jeżeli przerwę pisanie z jakichkolwiek powodów, to wytłumaczę dlaczego, i zwyczajnie się pożegnam.
Wydaje mi się, że najgorzej jest tym uczestnikom, którzy byli guru na forum, a zawalili dietę... Takim z pewnością najtrudniej jest się do tego przyznać, nie mają ochoty się ujawniać ze swoją klęską. A nie ma grubasa, któremu jojo nie grozi, więc każdy jest tym zagrożony, i to realnie.
Muszę znaleźć moje pomiary sprzed miesiąca, mam je na jednej stronie, ale obawiam się, że nie pamiętam hasła do niej.
Szlag mnie trafia z tymi loginami i hasłami prawdę mówiąc, wszędzie sobie ich życzą, jak ja mam to wszystko zapamiętać :roll: . Zawsze obiecuję sobie, że będę posługiwać się tym samym loginem i hasłem, ale cóż, zwycięża poczucie bezpieczeństwa...
Magpru, dla mnie pomiary co 10 kilo to za rzadko, postanowiłam, że będę się mierzyć co miesią. Mam nadzieję, że taka mobilizacja powstrzyma mnie od głupich myśli, tak jak dzisiaj. Gdybym robiła pomiary za 10 kilo, mogłabym ten czas wydłużać przecież w nieskończoność :wink:
Peszymistin, taa... ładną budowę :twisted: , taką klepsydrowo - gruszkową, czyli dolna część klepsydry większa niż górna, poza tym krótki stan, czyli od niemałego biustu do talii jest bliziutko, co nie wyszczupla optycznie niestety. Pocieszam się tylko długością nóg, do mojego wzrostu idealną. Znalazłam kiedyś tabelkę z idealnymi proporcjami ciała w stosunku do wzrostu, no i nogi mam idealne ( chociaż pod tym względem :twisted: ), tułów zaś od pach do talii za krótki, a od talii w dół do pachwin za długi. Jednym słowem mam za wysoką pupę :wink:
Kiedyś bardziej tego nie lubiłam, teraz już mi wszystko jedno, byle być szczupłą, resztę przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza. Z tego jednego względu cieszę się, że nie jestem już taka młoda, kiedy to dziewczyna przeżywa każdy pryszcz jak tragedię życiową. O, nawet niedawno czytałam na "chcę schudnąć" post jednej młódki, która nie wychodzi w upał z domu, ponieważ uważa, że ma za grube ramiona i wstydzi się ich w krótkich rękawkach, przy wadze o ile pamiętam 70 parę kilo i wzroście 170... Ech, młodość, żegnaj i nie wracaj :wink: .
-
Hi Kefa, zatem dobrego dietkowania się w nowym miesiącu Ci życzę. Bardzo się cieszę, że jeszcze w lipcu pożegnałaś się z seteczką, to z pewnoscią inspiruje do dalszego działania. :P A takie miesięczne bilanse są bardzo wygodne i nie ma co - potrzebne. Na razie poprzestaję na mniejszych cyklach - tygodniowych - bo jakoś to moje dietkowanie jeszcze nie jest za pewne. Pisałaś, że lipiec miałaś chaotyczny, ale to przecież normalne w początkowych tygodniach powrotu do dobrych nawyków. :wink: A jak tam idzie pisanie licencjatu? :wink:
-
witaj Kefo: ja nie potrafilbym wytrzymac cały miesiąc aby nie wejsc na wage, chyba ze co miesiąc chcesz uzywac metra krawieckiego a wazyc sie czesciej ??
Pozdrawiam
-
Kefa :lol: witam serdecznie , tak mądrze u ciebie...właśnie przeczytałam ,co napisałaś o opuszczaniu wątków, ja na forum znalazłam wątek Devoree, dla mnie to był cud,to czego ona dokonała i kiedy wreszczie dobrnęłam do końca,to aż się popłakałam,że już się pożegnała z forum,ale rozumiałam to postanowienie, jednak później odnalazłam inny wątek, gdzie można devoree spotkać i bardzo się ucieszyłam, będę się starała przed dłuższym opuszczeniem forum dać znać, bo nie bywam na forum codziennie.....
bardzo cię podziwiam,że już przeskoczyłaś 100- cieszę się razem z tobą
a kiedyś,kiedy miałam 75 to byłam tak samo głupia, jak ta ,co się kryje w domu, dokładnie tak samo, wejść w strój kąp. i wyjść do ludzi, to był dla mnie koszmar ...a co dopiero teraz? Obiecałam sobie, że jak zejdę do 120 kg a wierzę, że zejdę-bo muszę, to zacznę chodzić na basen, wprawdzie będę musiała dojeżdżać, ale tak sobie obiecałam.... :wink:
-
Aaaa, znowu niespodziewany wypad! Zmierzyć się, nie uwierzycie, zapomniałam, a teraz już nie mam czasu, za godzinę wychodzę a jescze się nie spakowałam.
Wracam jutro wieczorem, więc pomiary w czwartek dopiero, bo chcę je zrobić rano. Poodpowiadam wam też dopiero po powrocie, bo teraz czas mnie goni.
Tylko Belli odpowiem teraz: :twisted: pisanie licencjatu :twisted: wrrr...wrrr...właśnie widać jak go piszę :twisted: :twisted: :twisted: :wink:
No, zadzieram kiecę i lecę :lol: Trzymajcie się, pa, jadę odmakać w jeziorku!
-
ten pomiar metrowy po 10 kilo to dlatego, że już tylko 3 mi brakuje i ma to mnie zmotywować do szybszego ich zrzucenia z niecierpliwości :lol:
na pocztku też zamierzałam co miesiąc, ale zawsze przegapiałam ten termin, w końcu teraz postanowiłam za trzy kilo :wink:
bo to będzie już półmetek - i bardzo ciekawam, jak to będzie :wink: :wink:
-
no kefa, nareszcie cię znalazłam :D poczytałam sobie o ty,m, co piszesz o opuszczaniu wątków...i przypomniałam, co napisałaś na moim...i czuję się pochwalona, błogosławiona itepe itede :D :D :D :D a syndromy, które opisałas 31 lipca, sa dla mnie aktualne właśnie dziś :shock: też mija 4 tygodnie mojego normalnego odchudzania (jeśli to mozna nazwać odchudzaniem) i wkurza mnie, że mam niedobre myśli otwierając lodówkę :evil: :evil: :evil:
i zycze miłego wypadu
-
Hi Kefa, kiedyś potrafiłam więcej wszamać podgryzając pisząc teksty niż nawet w czasie oglądania tv czy czytania książki, teraz na szczęście z opresji ratuje mnie uśmiechająca się do mnie woda na biurku. :wink: I tak się właśnie wczoraj zastanawiałam, czy też masz ten syndrom ruszania buzią przy pisaniu. A za licencjat i tak musisz sie kiedyś wziąć, więc może teraz? :wink: Tym bardziej, że to dla Ciebie łatwizna i nie pierwszyzna. :wink: Czekam na te Twoje czwartkowe pomiarki - powodzenia! :P