Nie pytajcie jak się czuję po wczorajszym dniu bo fatalnie! Nie zjem już chyba żadnej pizzy do końca odchudzania... Dlaczego byłam taka głupia? Ale z drugiej strony to wierzyć mi się nie chce, żeby po dwóch trójkątach pizzy przytyć 700 gram. Wczoraj była wpadka jakich mało, byłam z mamą na zakupach i zaszłyśmy do pizzerii, po co ja się na to godziłam, no po co? Nic, naprawdę nic mnie nie tłumaczy, zasłużyłam na porządne lanie i z pokorą przyjmuję wszystkie baty. A waga była nieubłagalna... Jestem w ciężkim szoku jak to się mogło stać? No ale człowiek uczy się na błędach i już wiem, czego muszę się wystrzegać i jakie miejsca omijać szerokim łukiem. No cóż, obiecuję szubciuteńko spalić te 700 gram, żeby chociaż tygodniowy bilans był na zero. Dziękuję Asiu za wczorajsze pocieszenie na gg, że pizza to 800 kcal i w sumie nie przekroczyłam bardzo limitu ale nadal brakuje mi luzu, nie mogę też za bardzo odpuścić bo wtedy za bardzo sobie poluzuję i przytyję, a nie chcę wyglądać tak, jak kiedyś. Jednak luz umiarkowany jak najbardziej wskazany! A z przyjemniejszych informacji to taka, że kupiłam wczoraj spodnie rozmiar 46 i spódnicę 44, chyba to mi tak zawróciło w głowie, jednak nawet taka informacja przy tej pizzy bardzo blado wygląda i nie ma się czym chwalić. Obiecuję poprawę i żadnej pizzy, za duży moralniak po niej. Dziękuję Agnieszko i Psotniku za wizytę u mnie i obiecuję niedługo wpaść z odwiedzinami na Wasze wątki więc proszę być grzecznym i nie pozwalać sobie na zbyt wiele! Adelaide.
Zakładki