-
Było minęło, ciężko mi wrócić do jedzenia dietetycznego – na razie staram się jedynie nie nażerać. Lubię sałatki – a jednak jak mam nad robieniem spędzić godzinę odechciewa mi się robić. Wole kupić gotowy gulasz i zjeść go z chlebem.... chyba dopada mnie chandra przed wiosenna, wiem że brak czasu niczego nie tłumaczy, ale przemęczenie chyba też daje mi się w znaki. Ostatnio mam jakiś taki humor że najlepiej wlazłabym do łóżka i nie wychodziła z niego przez tydzień cały czas płacząc – wiem, wiem nie wolno takim nastrojom się poddawać staram się widzieć pozytywne strony życia – tylko jakoś mi umykają. Jak pokonać własne zniechęcenie??? dlaczego to tak jest, że tak ciężko samemu siebie jest do czegoś zmusić - od innych potrafimy tyle wymagać - a od siebie nie??? czemu znajdujemy winnych wszędzie tylko nie w sobie?? - A gdy zastanowimy się nad sobą to wpadamy w depresje... Tyle rzeczy chciałabym w sobie zmienić, i wcale nie zawsze chodzi o wygląd, chciałabym bardziej starać się żyć szczęśliwie. Widzę to, że sama sobie stwarzam wiele problemów i nie daję sobie z tym rady...Wiecznie obiecuję sobie że „to zrobię’ „tamto zmienię” a gdy przychodzi do realizacji postanowień brak mi chęci, siły, motywacji.... Tyle marzeń a tak mało dążeń do ich realizacji...
przetrwać zimę.…..
37 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg - chciałabym
Ostatnie ważenie: 15.01.2007 – 106 kg
POWOLI, POWOLI NAWET KONICZYNKA DOJDZIE NA METĘ
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki