Witam Triskell
Czytałam trochę Twojej historii odchudzania i zazdrościłam Ci tego czasu na wysiłek. Kiedy byłam osobą bezdzietną i samotną (a było to dość długo, bo 33 lata to nie umiałam tego docenić i wykorzystać.
Odpowiadam Ci już co jem Rano płatki żytnie itp. na mleku, a potem raczej warzywa, czasem jogurt, twaróg w zależności od poczucia głodu i tak docieram do obiadu. Obiad taki jak jest w danym momencie na stole, w dużo mniejszym talerzu, no i też nie wszystko, raczej z natury jestem warzywo- i lekkostrawno- lubna, po południu już mniej mnie jedzenie kusi więc raczej poprzestaję na winogronach, jakaś brzoskwinia, kostka czarnej czekolady, pieczywa nie jem, jakoś tak wyszło, do tej pory jadłam tylko rano, a jak zjem płatki to już mi się nie chce itp. Generalnie jem wtedy jak zaczynam czuć głód i nie za dużo. Sama jestem zdziwiona, że tak łatwo mi to przychodzi. Jak wpisałam co jem do dziennika wychodzi koło, lekko ponad 1000 kcal. Nie liczę ich specjalnie, mam zamiar po trochu schodzić w dół z ilościami jedzenia, ale bez przesady. Na żadne diety kopenhaskie nie idę Szwankuje ruch, właściwie czasem są takie dni, że po południu nie mam kiedy usiąść (obiad, dziecko, pranie, zakupy, prasowanie itp.), ale za to w pracy przykładnie 8 godzin siedzę na tyłku .
Masz rację, że łatwo pomieszać sałatę z oliwą, ale jakoś tak bym chciała dogłębnie zrozumieć filozofię tego wszystkiego i jeszcze nie bardzo mi wychodzi Za to czuję, że to działa bo po drożdżówce jestem głodna, a po pomidorach nie
Super, że taniec jest obecny w Twoim życiu, bo to na pewno znacznie lepiej służy utrzymaniu wagi, kiedy się kocha co się robi, niż jak się człowiek zmusza. Fajnie, że tu jesteś, bo Twój przykład jest bardzo budujący i budzi respekt Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za odzew
Zakładki