-
A ja wyprowadziłam się z Krakowa do Warszawy. Tzn decyzja była podjęta za mnie, mialam 3 latka Ale poważnie mówiąc, to nie chciałabym mieszkać w Krakowie. To fajne miasto do studiowania czy jeżdżenia na wycieczki, ale Warszawa... no jednak związałam się z nią bardzo silnie.
Mam nadzieję, że stresy mijają, choć powoli. Może warto chociaż zainteresować się tą ofertą pracy? O ile to z czymś nie koliduje...
-
Ruszylo!!!!!!!!!!!!!
ja juz nic nie rozumiem bo teoretycznie jestem przed @, ale nie wazne, wazne ze 0,8 kg w dol ))))))))))
w koncu jednak niewytrzymalam i weszlam na wage dzisiaj cudny poczatek dnia
-
No kurde, to weź powiedz coś mojej, bo ta usilnie pokazuje mi ponad kilo za dużo, a naprawdę nie dałam wariatce powodu!
A Tobie gratuluję. Ścigaj tę ósemkę, już się nie wywinie!
-
ładnie Emelka ladnie, bardzo. Wyglada na to ,ze obie jestemy blisko 8, Powodzenia :]
-
Na pewno się nie wywinie
W grudniu, jak to na zimę przystalo, będę już w krainie balwanków, a potem balwanek zacznie topnieć
Mijają dzisiaj dokladnie 2 miesiące odkąd jestem na diecie Nigdy jeszcze nie udalo mi sie wytrzymac. A teraz juz nie musze wytrzymywac, bo mi sie to wszystko bardzo podoba. Wydaje mi sie ze udalo mi się po prostu zmienic styl odzywiania. Teraz w przerwie obiadowej ide do tej knajpki co ją opisywalam pare postow wyzej a nie do mcdonalda. I wiecie co? Jedzonko tam jest o wiele lepsze niz to przemielone cos mcd. O wiele lepiej smakuje wreszcie udalo mi sie przestwic sobie wszystko w glowie. Pozwalam sobie na male szalenstwa w postaci np. malej czekoladki albo ciasteczka do kawy, albo nieduzego wafelka, i wreszcie mi z tym dobrze Ależ mnie na przemyślenia wzielo
W kazdym razie motywacja nie spada i jest pieknie. Moglabym po prostu spiewac
Milego wieczoru
-
Witaj Emelko
Cieszę się, że udało Ci się zmienić styl życia, brawo i owacje na stojąco
Mam podobne zdanie co do knajp i barów z jedzeniem, niestety ja narazie nie mogę się zbliżać do tych obiektów,na odległość ponizej kilomertra.
Styl życia bardzo wskazany pozdrawiam i jestem z Tobą.
Miłego dnia
-
obiady w pracy
Emelko, nie czytalam calego watku, tylko wyrywki... powiedz mi czy juz poradzilas sobie z obiadami w pracy? Pislas gdzies u siebie jak wyglada Twoja praca, jaki jest rytm dnia itd?
Ja tak samo sie glowie jak tu zorganizowac sobie jedzonko...
Tak mamy beznadziejny system pracy. Pracujemy za duzo i w bardzo zlych godiznach. I jeszcze placic nie chca.
Bleh
-
Surowa z tymi obiadami w pracy to dość ciężka spraw jest. Generalnie rzecz ujmując to zazwyczaj nie mam czasu za bardz czegoś przygotowywać, albo gdzieś iść (chociaż przez ostatnie 3 dni udawalo mi sie wygospodarowac chwilke zeby wyjsc na obiad)
Generalnie moj jadlospis wyglada tak:
Sniadanie (przed pracą):
kromka chleba z czymś, albo platki z mlekiem lub jogurtem
2 sniadanie (w pracy):
owoc albo jogurt
pseudo-obiad (w pracy):
zazwyczaj jest to jakas kanapka, jak mam więcej czasu to przygotuje sobie jakas salatkie np z piersia z kurczaka
podwieczorek (w pracy):
dosc czesto opuszczam z braku czasu, ale jezeli juz jem, to jest to jakas mala przekaska typu jogurt, albo chlebek ryzowy (znalazlam taki fajny z gryką i mnóstwem blonnika)
kolacja (w pracy):
baardzo róznie... jeżeli byl podwieczorek to lekka, jeżeli nie to coś więcej. np. serek wiejski, albo mój ostatni wynalazek: czerwona fasola z puszki (uwielbiam ją)- nakladam to do kubka dodaje troche oliwy i troche octu winnego i ziola, mieszam i tak jem bez niczego, smakuje pysznie i akurat dopelniam limit kalorii
Niestety rzadko mi się udaje zjeśc coś cieplego, za to w weekend szaleje w kuchni, więc ne jest najgorzej Jak się tak nad tym wszystkim zastanowić to ja praktycznie jam tylko w pracy
hehe, no coz takie zycie...
tak wiec problem obiadow dalej nie do konca rozwiazany
jak bys miala jakies pomysly to daj znac
qunia25 dziękuje bardzo, aż się zawstydzilam
Nie mam sily juz pisac, wiec mykam spac. Reszte tego co mi chodzi po glowie napisze jutro.
Dobranoc
-
jak Ty to robisz ze tyle schudlas? masz tyle silnej woli zazdroszcze Ci
-
LadyKocica przepis jest prosty (przynajmniej tak mi się wydaje ) wzięlam sobie do serca slowa które kiedyś napisala tutaj Devoree (nie mam dokladnego cytatu, ale mniej więcej) zastanów się czy na diecie, którą obecnie masz, moglabyś wytrzymać do końca życia. Jeżeli nie to znaczy że jest to zla dieta.
Nie chodzi o to, żeby się glodzić i odmawiać wszystkiego co jest kaloryczne. Zmienilam calkowicie styl mojego odzywiania. Dawniej jadlam duzo niezdrowych i tuaczcych rzeczy takich jak zapiekanki, kebaby, hamburgery itd. W tej chwili calkowicie z tego zrezygnowalam i szczerze mówiąc wcale mi tego nie brakuje. Jem o wiele więcej warzyw, i np mój obiad sklada się w największej części z jarzyn, a mięso czy tam ryż albo kasza są tylko dodatkiem (czyli odwrotnie niz kiedys). Natomiast jezeli mam ochote na cos slodkiego to sobie tez nie odmawiam. Oczywiscie nie chodzi mi tu o zjedzenie tabliczki czekolady na raz, ale np. maly wafelek, albo 2 kostki czekolady, czemu nie Do tego oczywiście dużo wody, w miare stale pory posilkow i po 18 nie jem zupelnie nic (zalozmy ze wczoraj i dzisiaj sie nie licze, ale jadlam mniej wiecej o 18:45 i nie duzo wiec sie usprawiedliwiam )
Jak przyecztalam to co napisalam, to moze sie to wydawac duzym rygorem, ale ja tego zupelnie tak nie odbieram, dobrze mi z moim nowym stylem odżywiania.
Tobie tez sie na pewno uda [/b]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki