-
Pinos dobry tekst :) to w takim razie trzymam kciuki zeby zazdrosc sie zezarla :)
Syropinka kryzysy sa straszne ja mialam taki przy wadze 93 kg, waga stala i stala i stala ale w koncu na szczescie ruszyla :)
Kasia dziekuje bardzo :)
Dzisiaj juz nie bede skakac po forum, bo mam wszystkiego serdecznie dosc... 11 godzin w pracy.... masakra po prostu :? mykam do domku, jeszcze troche pocwicze a potem spac :)
Milego wieczoru :)
-
Jezus, Maryja, Józef i jeszcze parę innych Świętych! :shock: 11godzin roboty!
Tulę mocno i życzę spokojnej nocy :) Mięciusieńkiej podusi i cieplusiej kołderki! Do jutra, Emelko... :)
-
Poludnica dziekuje bardzo, mam juz wielka ochote wskoczyc pod kolderke :)
-
Emelciu jestem naprawdę pod wrażeniem twoich postępów, jak Ty to robisz
może tak jak Pinosa mnie też trochę zazdrość zeżre by mnie mniej było :wink: także życzę kolorowych snów po ciężkiej pracy :)
-
Agitku ja sama nie wiem jak to robie... Odchudzalam się już w moim życiu chyba z 20 razy i nigdy nic z tego nie wychodzilo, a tym razem jakimś cudem się na razie udaje. Po prostu jak widzę chociażby male efekty na wadze to latwiej mi sie zebrać i dietkować ladnie. A tym razem mam to szczęście że prawie caly czas mi waga po malutku w dol schodzi. Byl jeden przestoj ale udalo mi się przetrwać.
Wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak zloty środek na odchudzanie. Trzeba się po prostu wsluchać w organizm i po malu dążyć do celu. Przestalam robić tragedie z tego, że zjem od czasu do czasu coś slodkiego (dziś byl na przyklad knoppers) wliczam to w limit i do przodu. Waga spada ja zaspokoilam na jakiś czas glód na slodycze, więc jest ok :) Zrobilam sobie tez na początku grudnia kilkudniową przerwę i też się nic nie stalo :)
Dojrzalam też do tego, że skoro tylam calymi latami to będę potrzebować mnóstwo czasu na to żeby schudnąć.
Jak tak czytam to co wlaśnie napisalam to z calą pewnością już wiem, że odchudzanie zaczyna się, trwa i kończy w glowie. Najpierw trzeba sobie troche poprzestawiać priorytety i genralnie wszystko w mózgu, a kilogramy będą prawie same spadać :)
Mykam spać, bo padam na pyszczek, pies już chrapie smacznie w lóżku więc idę do niego dolączyć :lol:
-
życzę kolorowych snów :)
A co do diet.. znam ból porażek. Tak jak mówisz.. trzeba się wsłuchać... mam nadzieję, że wsłuchałam się wystarczająco i niczego nie spartaczę :mrgreen:
-
Wpadam jak zwykle rano tylko na chwilke, bo znowu przezylam szok na wadze :shock:
Chcialam sprawdzic czy te moje 87 kg, to przypadkiem nie jakiś jednorazowy wybryk i w rzeczywistości jest więcej, więc wchodze na wagę i co widzę? 86,3 kg :shock: :shock: :shock: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Więc poranek znów piękny :) Mykam do pracy, ale tym razem, miejmy nadzieje ze tylko na 7-8 godzin :)
Milego dnia!
-
No normalnie czuję jak mnie żre. Zeżarło mi już pół kilo, ale nie będę się chwalić przed jutrem ;o)
-
No to czas zabierac dupen w troken i uciekac! Rany, Emelka, ales sie rozpedzila! :lol: :lol:
-
:D Emelka odezwij się jeszcze, bo czuję autentyczna pustkę :cry: Oby dzień w pracy szybko zleciał! :wink: