Wczoraj byłam zapisać się na poradę do Instytutu żywności i
żywienia. Zobaczymy, może to coś pomoże.
A w ogóle to życie jest męczące.
Ale za to za dwa tygodnie prawdopodobnie będziemy mieć nowego kotka - a w zasadzie kotkę:
Wczoraj byłam zapisać się na poradę do Instytutu żywności i
żywienia. Zobaczymy, może to coś pomoże.
A w ogóle to życie jest męczące.
Ale za to za dwa tygodnie prawdopodobnie będziemy mieć nowego kotka - a w zasadzie kotkę:
i co? W domu jakby więcej miauczenia Oj, ja nie wiem, czy Trufli to się spodoba
Dom nam cały miauczy, biega, skacze, boksuje się, przytula (zmiana na lepsze ;o) a ja tyję (zmiana zdecydowanie na gorsze). Brak wagi kuchennej był genialnym pretekstem na niedietowanie przez dwa miesiące.
Suwaczek mam obrzydliwy, więc znów mozolnie zaczynam dreptać ku 9...
PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIINOOOOOOOOOOOOOOOOSSS! Jak, ja czekałam! Jak Trufla czekała! Tak się cieszę, że wróciłaś! (wzruszyłam się)
witam po dluższej przerwie...powracam...proszę o jakies kopniaki motywujaco-krzyczace na mnie...znów na wadze 91,6 tak mi wstyd... (
Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher
gdzie sie podziewasz...???
Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher
W większości - na północy kraju... ale były i wypady zagraniczne...
Muszę dorwać jakąś wagę,bo chyba suwaczek w dół powinnam przesunąć...
Dieta "azjatycka" (znaczy się jedzenie pałeczkami i mnóstwo schodów) chyba przynosi efekt. Dziś jest jednak za późno na relacje i szukanie wagi...
Pinos! Zostań dłużej! Brakuje Ciebie na forum! Trufla powiła trójkę chomicząt!
No to zmieniłam suwaczek. Jest trochę mniej, znowu dwucyfrowo. Jeszcze tylko odgruzować trzeba mój wytęskniony rowerek, skazany ostatnio na wygnanie... I może zacząć wyciągać męża na spacery...
Dzięki urlopowi w listopadzie trochę zmienił mi się styl jedzenia (no i na szczęście porcje). Muszę tylko pilnować, żeby się nie zapomnieć i nie wrócić do dawnego - tzn. jedzenia bez zwracania uwagi na jedzenie. Bo same główne posiłki były ok. - to raczej przekąski i podgryzki mnie gubią...
No i zaczął się sezon termosowy - na razie herbatka z sokiem malinowym,ale chyba muszę się na coś innego przerzucić... Może imbir?
Wszystko byle nie kminek :P No dobra, nieważne...
Gratuluję dwucyfrówki!
A co do diety, to popełniam dokładnie te same błędy co i Ty. Nie zastanawiam się nad tym co jem i na jak długo może mi zalec na boczkach Świetnie Ci idzie, oby tak dalej! Trzymam kciuki! (i ogonek- T.)
Zakładki