Dobry wieczór wszystkim .

No to zaczynamy od króciutkiego sprawozdania. Dzionek mi minął ślicznie. Zamknęłam się bez problemu w 1000 kcal i co najważniejsze ani przez chwilę nie chodziłam głodna. Zdumiewająca odmiana muszę dodać . Przez ostatni rok w kółko jadłam i jadłam, a i tak mi było mało.

Tym razem zjadłam dużo, ale niekalorycznie. Czyli chyba nie jest źle. Postawiłam na warzywa przy pełnych posiłkach i owoce na II śniadanie oraz podwieczorek. Wegetarianka ze mnie żadna, więc troszkę wędlinki plus kurczaczek na obiad także się wkradły. Sporo piję, ale przy herbatach mam dylemat odnośnie cukru. A słodzik ponoć niezdrowy... Sama już nie wiem.

Wczoraj i dzisiaj rowerkowałam, niestety zmachałam się nieziemsko. Mocny wiatr, górki co 100m. i jeszcze do tego ta moja pozal się Boże kondycja. Ehh. No ale się nie poddaję i zamierzam pedałować dalej . Porozciągać i brzuszki porobić też mi się udało, a o 21 smykam na basen. Tak sobie myślę, że zacznę od ok. 1500m. Będę to stopniowo, w miarę poprawy formy zwiększać. Na razie jednak musi starczyć, bo boję się, żeby nie przesadzić.

I tak się zastanawiam... Gdzie się kupuje hula hop ?