-
Zrobiłam sobie małe podsumowanie tygodnia pod względem ćwiczeń i wyszło mi, że przepłynęłam 8.5 kilometra. Ucieszyłam się bardzo i myślę, że zostanę przy takim tempie jeszcze jakiś miesiąc. Narazie pływam samą żabką i idzie mi to coraz lepiej. Nie jestem za bardzo pewna czy włączać kraula, bo w gruncie rzeczy najbardziej chcę zrzucić tłuszczyk bioderkowo-udkowy, a nie rozbudowywać ramionka. Z drugiej strony więcej kalorii bym tak spaliła...
Żeby tylko takie problemy ludzie mieli
Skakankuję dzielnie już 3 dzień i z radością mogę odnotować, że powoli wraca mi czucie w nogach... Ból czuję . Ogromny, ale zawsze to jakiś postęp . Skaczę w sumie ok. 20 minut dziennie, z czego wychodzi jakieś 200 spalonych kcal na jeden raz. Stopniowo będę to zwiększać, gdy tylko znikną zakwasy. Jak dobrze pójdzie, to gdzieś tak w przyszłym miesiącu :P
Pojeździliśmy trochę z Maćkiem po mieście i wygląda na to, że jednak dostanę rowerek. Za co, nie wiem. Gdzie go postawimy, też nie. Ale jak już będzie, to się planuję przykleić do siodełka i nic poza płaczem dziecka mnie z niego nie ruszy .
-
-
Padam z nóg.
Adoptowaliśmy z Maćkiem rower.
Stał sobie taki samotny na tej wystawie i wołał: Weźcie mnie, weźcie mnie!
... Ok, no może nie do końca tak to wyglądało.
Tak czy siak, bedzie sobie od dzisiaj z nami mieszkał i planuję zrobić z tego dobry urzytek. W ogóle nie wydaje dźwięków, więc Ewka leży sobie w łóżeczku i śpi spokojnie, a ja mogę w najlepsze pedałować. Z drugiej strony trochę tak bez sensu "jeździć" w miejscu, więc stwierdziłam, że czemu miałabym nie uruchomić wyobraźni i trochę zaszaleć.
Wybieram się do Barcelony.
W teorii oczywiście. Lub jak kto woli palcem po mapie. W każdym razie zamierzam przepedałować na moim kochanym, nowym rowerku dystans jaki trzeba pokonać, by z Poznania dojechać do Barcelony.
1658km.
Tak przynajmniej twierdzi ta strona -> [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] . Nie wiem czy to droga po prostej, czy w jakaś trasa. Czy ma to jakiekolwiek przełożenie w rzeczywistości i czy w ogóle odległość jest prawidłowa. Bo w gruncie rzeczy mnie to nie interesuje. Potrzebuję jakiegoś celu, gdy siedzę na tym siodełku, inaczej jeszcze trochę i dostanę na głowę. A, że Barcelona zawsze pozostanie dla mnie specjalnym miejscem, wybrałam właśnie ją.
Tak więc wszystko ustalone.
Wyprawa zaczęła się wczoraj i będzie kontynuowana do Bóg jeden wie kiedy. Przejechane kilometry będę zapisywać i liczyć tutaj. Tak samo jak spalone przy tym kalorie. Jeśli ktoś sądzi, że robię się obłąkana, proszę przejść nad tym do porządku dziennego.
6 listopad - 9,5 km.
7 listopad - 30.5 km.
razem - 40km.
zostało - 1618km.
Włączyłam max. obciążenie, bo szybciej się gubi kalorie. A skoro o to przede wszystkim chodzi, dotarcie na metę zajmie mi troszkę czasu...
Spalone kalorie wczoraj: 400
dzisiaj: 1000
Z innej bajki:
Ponieważ jutro nie będę miała możliwości, musiałam się zważyć dzisiaj.
Waga: 80.7kg. - mam okres, więc o dokładności możemy zapomnieć
Tłuszcz: 33.6%
Woda: 48.4%
Mięśnie: 33.6%
I zmierzyć też...:
pas: 77cm
biodra: 106cm
piersi: 112cm
pod biustem: 88cm
udo: 63cm
łydka: 40 cm
ramie: 35cm
Czyli wniosek, że skoro nie na wadze, to przynajmniej chudnę w centymetrach.
Zawsze coś .
Wlazłam wczoraj nie wiem po co do Promod'u. Zadziwiające jak człowiekowi humor może prysnąć, gdy tak sobie patrzy te wszystkie ciuchy, w które jeszcze rok temu bez problemu by się wcisnął, a dziś wyglądałby w nich jak porządnie ściśnięty sznureczkiem baleron.
Mam naprawdę zły dzień.
-
Adoptowanie rowerka to bardzo dobry pomysł i ta Barcelona to też chwalebny cel
Pozdrawiam
-
Witaj Nadja22 robisz na mnie wrażenie .... ta rowerowa wycieczka do Barcelony bardzo mi sie spodobała ( chyba sama sie na taka kiedyś wybiorę) , podsunełaś mi pomysł ze skakanką i chyba w poniedziałek rusze na poszukiwanie takiej w moim mieście - choć nie obiecuję ze mi sie to uda.. i szczerze to ja nadal jestem ze sportem na bakier!! Był czas ze chodziłam na aerobik 4 razy w tyg ( chyba z 2 lata temu) i powiem efekty były fajne ..potem tydzień grypy i nie wróciłam na zajecia znów musze sie rozeznać czy mozna sie zapisac do tej samej instruktorki ( miała w sobie coś co przyciągało na jej zajęcia ). Czytając ile czasu i wysiłku Ty poświecasz na "szybsze spalanie kalorii" musi mnie w końcu zmobilizowac !!
Pozdrawiam ciepło Wiola
-
Cieszę się dziewczyny, że Barcelona przypadła do gustu, teraz zostaje mi tylko tam dojechać. Wiolu, ja tyle czasu poświęcam na spalanie kalorii, bo całymi dniami bawię się w dom. Wzięłam rok dziekanki na uniwersytecie i zajmuję się Ewą. Gdybym musiała zamiast tego uczyć się lub pracować, wątpię, żebym znalazła choćby chwilę na najdrobniejsze ćwiczenia, a na 100% mogę powiedzieć, że chcieć, to by mi się nie chciało. Co nie zmienia faktu, że kiedyś trzeba by się było przełamać i powolutku włączyć jakiś ruch.
Ale do rzeczy.
Mieszkając w mieście, w którym Święto niepodległości = Wielkie żarcie, człowiek jest z góry skazany na przegraną. A jeśli juz niekoniecznie człowiek, to ja na pewno.
Trzy.
Trzy gigantyczne, kuszące, pachnące, nie-chcę-nawet-wiedzieć-ilu-kaloryczne Rogale Marcińskie + dwie pyszne, 200g białe kiełbasy oraz pszenny, mięciutki chlebek z masełkiem.
Tak jest. Zgadza się. Zjadłam to wszystko i poległam na froncie zwanym dieta.
To, że rower poszedł w odstawkę na 3 długie dni, też chyba lepiej przemilczę...
Ale trudno, nic już na to dzisiaj nie poradzę. Biorę się z powrotem w garść i wznawiam odchudzano. Jedno, czego się teraz trochę boję, to stanąć po tym wszystkim na wagę i stawić czoło szkodom, jakich narobiłam przez jeden głupi weekend.
Podsumowanie tygodnia:
Basen- przepłyniętych 7,2 km
Rower-
8 listopad - 36 km i 1200 spalonych kalorii
9 listopad - 33.1 km i 1000 kalorii
razem - 40 + 69.1 = 109.1 km
zostało - 1548,9 km
Dzisiaj jeszcze nie pedałowałam, ale wygląda na to, że wszystko dopiero przede mną.
W sobotę minął miesiąc odkąd się odchudzam. Czyli czas na podsumowanie miesiąca:
Waga: 86.7 -> 80.7 = - 6kg
Tłuszczyk: 35% -> 33.6% = - 1.4%
Woda: 47.4% -> 48.4% = + 1%
Mięśnie: 33.2% -> 33.6% = + 0.4%
BMI: 31.96 -> 29,75 = nadwaga
Obwody:
Pasa: 93cm -> 77cm = -16cm
Bioder: 114cm -> 106cm = -8cm
Uda: 68cm -> 63cm = -5cm
Łydka: 44cm -> 40cm = -4cm
Biust: 118cm –> 112cm = -6cm
Pod biustem: 91cm -> 88cm = - 3cm
Razem: -42cm
Myślę, że mogło być gorzej
Cel na 11 grudzień:
1. minus 5kg
2. 59 cm w udzie
3. 37cm w łydce
4. 70 cm w pasie
5. dobić do 100cm w biodrach
6. reszta jak się uda
-
o widze że i Ty ładnie zaszalałaś z rogalami marcińskimi
bardzo ładne podsumowanie po miesiącu dietki GRATULUJE
jak to robisz że tak ładnie zmniejszył się u Ciebie obwód łydki... ja też tak chce
-
Dziękuję Agitku Pewnie, że się rozszalałam, zresztą nie znam nikogo kto by w tych rogalach nie był zakochany. Im się po prostu nie da oprzeć
Łydka według moich podejrzeń spadłą w wyniku skakankowania... Polecam serdecznie, zwłaszcza jeśli nie masz nic przeciwko bólowi, przeszywającemu na wskroś całe ciało, towarzyszącemu ci przy każdym najmniejszym nawet ruchu, przez jakieś dwa tygodnie z hakiem :P
Mam ostatnio strasznie mało czasu i bardzo mi trudno znaleźć chwilę, żeby usiąść do komputera i coś naskrobać. Nie piszę teraz nawet z własnego komputera i nie mam przy sobie rozpiski przejechanych kilometrów, więc to następnym razem.
Powód dla którego tu jestem to konieczność odnotowania czegoś zupełnie innego :P .
Stanęłam sobie dzisiaj ni z tego ni z owego na wagę. Nie mogłam się powstrzymać. Oczekując potwierdzenia faktu, że moja waga stoi i ani myśli drgnąć. Wszak to już prawie 3 tyg. jak pokazuje okolice 80.7kg. Tak więc weszłam na nią zupełnie jeszcze zaspana, patrzę na ekranik i przecieram oczy ze zdumienia. 79.6kg . Szok. 1.1kg w niecały tydzień. Szok, ponieważ zupełnie się tego nie spodziewałam. Bałam się nawet, że mogłam nieco przytyć. Spodnie jakoś tak dziwnie i nijako na mnie leżały, więc powoli się podłamywałam. A tu taka niespodzianka ! Chwyciłam z tego wszystkiego miarę do ręki i z wrażenia zaczęłam się mierzyć :P tak na wszelki wypadek, jakby przez przypadek mi się waga zepsuła... I co? I po 3 cm w pasie i 2 w biodrach miej (74cm i 104cm!!!) Nie no, cieszę się jak głupia Przeszłam do drugiego etapu odchudzania i nawet się nie zorientowałam kiedy :P
Ech..., życie jest piękne .
Poza tym obliczyłam sobie ile średnio ważą moje kości... 35% więcej niż normalnej dorosłej kobietki w moim wieku. Wiem, że zawsze miałam grube kostki, ale to już chyba przesada...
-
Nie wiem jak to się dzieje, nie wiem czemu i prawdę mówiąc nie mam nawet czasu i ochoty się zastanowić, ale fakt pozostaje faktem i od niedzieli, znaczy w 4 dni, schudłam 1.2kg. Może z nerwów, bo raczej nie od ćwiczeń. Nie miałam z nimi ostatnio żadnej styczności. Ewka jest od tygodnia chora i trudno mi myśleć o czymkolwiek innym. Jak się wszystko trochę uspokoi to wracam i do pedałowania i na forum. Suwam suwaczek na 78.4kg.
-
Szczęścia, co radość daje, miłość, co niesie pokój, zdrowia, co rodzi wytrwałość, wiary, co nadzieje prowadzi, dni wypełnionych do końca, nowych wschodów słońca i niech więcej takich rzeczy Nowy Rok Ci użyczy.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki