Dzieki za odwiedzinki
studiuje Mechatronike na Politechnice Warszawskiej (mam nadzieje, ze zaden kolega z wydzialu sie tu nie odchudza bo nas - dziewczyn na mechatronice malo i nietrudno byloby sie domyslic, ktora to czekolada, a tu waga i wszystko ).
Pale...hmmm...trudno powiedziec...od kiedy, zaczynalam w II LO wiec w porownaniu z innymi palaczami ode mnie bardzo pozno, ale czy to juz bylo palenie? Duzo wtedy nie palilam. Raczej podpalalam. W III LO palilam regularnie ale tez malo, moze ze 2-3 dziennie. Na studiach sie tak paskudnie rozpalilam, przed uczelnia, na kazdej przerwie, po...heh...paczki dziennie w normalny dzien jeszcze nie ma ale jest sporo. Coz i tak mam wrazenie, ze to jeszcze nie jest tak dlugo i dam rade bez plastrow Tylko najgorsze sa te nawyki i skojarzenia -> przerwa to fajek/ kawa to fajek/ to miejsce to fajek -> fajek to chwila spokoju w milym towarzystwie (bo faktycznie jakos tak jest ze palacze sa dobrze zintegrowani ;] do tego bez umawiania sie zawsze spotykaja sie w jednym miejscu ), caly ceremonial; dla Ciebie czas sie na chwile zatrzymuje, palisz sobie spokojnie, a inni w okolo gdzies pedza itp itd. To chyba jest najtrudniej rzucic.
No a teraz o diecie, wiec dzis wziela po troszku w leb. Kolega mial problem, chcial pogadac, no to trzeba bylo gdzies isc, gdzies...na piwo. No nic. Trudno, ostateczny bilans nie wyszedl tak koszmarnie (1194 kcal), ale mnie i tak drecza wyrzuty sumienia bo najwieksza porcje kalorii zjadlam na kolacje po areobiku (ok.18.30) i to bylo chyba jakies 600kcal Lipa...
Lece pozwiedzac Wasze watki i spac, bo padam . Ale najpierw musze zaspokoic ciekawosc i zobaczyc jak sobie dzis radzilyscie
Zakładki