i naprawdę głupio mi to pisać.
ale nie wytrwałam(znowu) jednego dnia.

początek dnia: ja szczęsliwa, tryskająca energią,że wreszcie się uda, że powoli do celu, że jakoś to będzie,że schudne , pozbieram się.
potem: mama robi kawe, pyta się mnie, czy chce śmietanke do kawy. ja mówie: "no co ty, przeciez ona ma tyle kcal".
no i za moment, sama nie wiem jak to się stało, moj brzuch jest posiadaczem 3takich smietanek, kilka kromek chleba, cukru, paluszkow,cukierków i czegos tam jeszcze.
wrr. nie panuje nad sobą i jedzeniem.

ale będę tu wpadać i opisywać kazdy dzien porazki.
moze to mnie zmotywuje,gdy poczuje się głupio,ze ciagle tu wchodze i musze swiecic oczami przed wami.

nie wiem juz, jaka diete stosowac
co myslicie o 1500?
ja cały czas z parodniowymi przerwami, jem po ponad 5000kcal, nawet i 7000kcal sie zdaza albo duzo wiecej, od dnia zalezy.

moze i na tym 1500+ sport bym chudła

tak bardzo chcę wreszcie schudnąć.