Matko, mnie z lodówki prześladuje wędzony pstrąg..rany, a ja o jedzeniu znów... Ale ja lubię myśleć o jedzeniu, jak już mam dzika ochotę coś przekąsić wieczorem, to siadam i wymyślam co zjem na śniadanie... i jakoś daje rade przetrwać ;)
Wersja do druku
Matko, mnie z lodówki prześladuje wędzony pstrąg..rany, a ja o jedzeniu znów... Ale ja lubię myśleć o jedzeniu, jak już mam dzika ochotę coś przekąsić wieczorem, to siadam i wymyślam co zjem na śniadanie... i jakoś daje rade przetrwać ;)
No i mamy rano...
Ja niestety do wczorajszego jadłospisu muszę dopisać 3 nektaryny (w sumie zeżarłam całe pudełko) , 100 g serka brie i kilka łyków wina. Tak więc kalorie wskoczyły sobie na wysoki pułap. Beznadziejna jestem.
Pozdrawiam Wszystkich .Miłego dnia!
Fruktelko nie jestes beznadziejna!!!Nawet swietemu sie zdazy :wink:
Dzis nowy dzien,wiec trzymam kciuki :lol:
BUZIACZKI
http://img215.imageshack.us/img215/2875/zzachodao9.jpg
Hi Fruktelko, a ja omal się dziś nie podłamałam, ale... :wink: :P Wczoraj też osiągnęłam górny limit kalorii, właściwie to tak właśnie w ostatniej chwili, wieczorkiem. :? Co tam, dziś uczczę ostatni dzień lipca ślicznym i przykładnym dniem dietkującej. :lol: :lol: :lol: :P Tyle mi pozostało. :lol: :lol: :lol: Nie martw się Fruktelka, damy radę! :P :P :P
Frutelko nie martw się, przypomnij sobie, że to zmiana długofalowa nawyków żywieniowych a nie jakaś tam dieta...Diety są zazwyczaj krótkie i jak wiemy w naszym rozmiarze XXL nieskuteczne :roll: My nie chcemy wbić się w za ciasną o 1 cm sukienkę na Sylwestra tylko trwale schudnąć co najmniej 10 kilo :!: W tym procesie długofalowym nie chodzi o to żeby zawsze jeść te np 1300 kcal. Ważniejsze jest co się je, ile sie je i jak. Najważniejsze jest to żeby nie przekraczać 2000 kcal, czyli naszej normy żywieniowej. Jeśli od czasu do czasu zjesz ponad swój limit kaloryczny to sie aż tak nie przejmuj. Potraktuj to jak nakręcenie swojego metabolizmu (a czasami takie większe jedzonko nawet jest wskazane żeby ruszyć wagę :D ), a następnego dnia staraj się już bardziej przestrzegać limitu. Takie małe odstępstwa w pewnych granicach są nam potrzebne. Wyciągnij wnioski, nie obwiniaj sie :D Gratuluj sobie kolejnego udanego dnia, gdy nie poszłaś na całość.
Pozdrawiam :D
Frukatelko :) ładnie sobie folgujesz... muszę cię opieprzyć :P
No żartuje :)
Dobrze że nie zjadłaś jakiejś golonki czy boczki .... to tylko nektarynki :D
Podpisuję sie pod tym czterema łapami. Jeśli raz na jakiś czas zjemy wiecej to niczego to nie zmienia. Jest to nasz nowy sposób żywienia a nie dwutygodniowa dieta. A jeśli nowy sposób żywienia to małych grzeszków od czasu do czasu nie unikniemy. Najważniejsze żeby nastepnego dnia zjeść już normalnie.Cytat:
Zamieszczone przez kamitanika
Witaj Fruktelko :)
i jak się pod słowami Kamitaniki podpisuję. Zapomnij o poniedziałku lecz myśl juz o wtorku :D
trzymam za Ciebie kciuki mocno :)
ja tez wczoraj nie do końca jestem zadowolona, bo nie poćwiczyłam, mimo chęci szczerej.. a tu nagle przyszła Teściowa na cały wieczór, a ja przy niej nie wsiądę na rowerek :oops: 8) Tym sposobem kucha z ruchem wiec wyszła, bo przesiedziałam cały wieczór. Za to przynosiła ona ciacha - wyglądały przepysznie (oblane czekoladą itd.. :wink: ) a ja ostro powiedziałam nie i juz. Rano stały w kuchni to też ominęłam je szerokim lukiem :) a teraz w pracy stoja przede mna 3 kawałki ciasta.. kuszą, ale nie! I tymi małymi sukcesami się cieszę :D Sama mi ten sposób pokazałas - zeby się cieszyć z małych sukcesów :D poszukaj ich wczoraj - na pewno jak miałas takiego głoda cały dzień to wiele pokus zwalczyłas.. :D
Fruktelko trzymam kciuki za wtorek :D buziaczki :D pozdrawiam Cię goraco
ale w ogole co to za pojdejscie ze jestes beznadziejna?
bo co? troche nektarynek, sera i wina zjadlas?
a jak dzis bedziesz sie trzymac limitu to bedziesz fantastyczna?
nie mozesz tak podchodzic do siebie bo nic oprocz hustawki emocji Ci to nie da...
nie zyjemy po to by jesc/nie jesc...
Przeczytałam Wasze posty i zrobiło mi się lepiej. I od razu wskoczyłam na rowerek. Przejechałam 50 minut, 18 km, co dało 659 kcal.Myślałam, że nawet 10 minut nie przejadę, a tu proszę taka niespodzianka. Mówiłam sobie: jeszcze 5 minut i tak tymi piątkami dotarłam do 50 minut
:)
atjja i jak? Zdjadłaś tego pstraga? :)
magda3107 dzięki za pocieszenie :)
bella115 ja też postaram się takim sposobem uczcić ostatni dzień lipca :) :)
kamitanika bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za to, co napisałaś. Jestem Ci bardzo wdzięczna :)
agapinko no tak, lepsze owoce, niż coś tłustego kalorycznego :)
ewulka78 tak, właśnie tak będę podchodzić do mojego odżywiania. Dziękuję :)
Anikas9 poszukałam w myślach małych sukcesów z wczoraj i je znalazłam! Słuchajcie, znów wygrałam z plackami ziemniaczanymi! Piekłam je dla mojego M. i się nie skusiłam. Może dlatego potem mnie tak nosiło na żarełko wieczorne. Czyli sukces był i tym się cieszę. :D :D [/b]