cięzko mi powiedzec czy jestem twardzielem...drugi dzień... rano była kawa z cukrem (zaczynam to lubić nawet pobudza w sumie manie do dalszego życia) potem wyprawa do pracy i juz siedzę czekając na 14 żeby zjeść plaster szynki i jogurciku 2 szklanki..potem czeka mnie ciężka przeprawa bo w sumie musze po pracy lecieć na spotkania i bede w domku późno co spowoduje ze puźno też zjem ten bewsztyk na kolacje...ale moze potem namówię jednego z tych moich adoratoró zeby mnie zabrali do kina i sie czas spalania wyrówna... na razie nie mam problemów z wypróżnianiem ale wiem że moze mnie to tylko czekać... za to niedługo zamienię się w żabę bo żłopię tyle wody co nigdy ale to podobno zdrowo oczyszczam się i niedługo w będe czysta jak łza w środku

buziaczki serdeczne dla was wszystkich, niedługo tez pozaglądam do was ale na razie praca