hej kathii no nei wiem czy nie powinnam w brzuchu pewnie jeszcze troche by sie przydalo ale jest jak jest nie jest zle trzymam kciku za slodycze zeby odstawienie sie udalo pozdrawiam buzka :*
Oooo aquaaerobik - to jest to Kasia . Masz rację - dla niepływaka a w dodatku z nadwagą to świetna forma sportu a choć nie wygląda ruch całkiem spory. Kiedyś na to chodziła moja koleżnka - szczupła, wysportowana jak nic a mówiła, że jeszcze była zaskoczona jak można się zmęczyć i to przyjemnie w godzinę na takim basenowaniu .
Kasiu chyba też dam au revoir słodyczom zupełnie, bo niestety nie znam słowa kawałek, albo sztuka, zawsze na opakowaniu się kończy, zajedzone czym konkretnym . Choć niestety wątpię, że uda mi się rodzinę przekonać by nie kupowała, bo wszyscy lubią skubnąć co słodkiego
Kasiu doskonale Cię rozumiem.Wcześniej słodycze leżały na stole i nic.Teraz zachowuję się jak złodziej myśląc ,że jak podkradnę 1 ciasteczko i nikt nie zauważy, to się nic nie stanie.....ale OWSZEM -stanie się ! I my to wiemy.Nie wiem czy to coś da jak nie będziesz miała w domu słodyczy.....jak Cię napadnie głod to dasz radę i sklep jest Twoj!Ale czy o to walczymy? Jaki jest cel? Oszukiwanie samej siebie jest rowne utracie szacunku , czyli zejście na same dno -a TEGO NIE CHCEMY! Wydaje mi się ,że słodycze w domu powinny być , ale -tylko zdrowsze , czyli o obniżonej kaloryczności i "mniej puste".Poza tym możesz sobie tłumaczyć ,że nie masz pieniędzy na słodycze , a za każdą o nich myśl wkładać do skarbonki tyle ile byś na nie wydała.Pierwszy miesiąc będzie najtrudniejszy , a potem się przekonasz ,że i w ten sposob można na coś sensownego odłożyć .Czy nie szkoda Ci ciuchow , ktore mogłabyś teraz nosić bez wizerunku"kalafiora" ?
Buziak
Śniadanie: kajzerka z serem
Przerywnik: ostatki makowca z wczoraj i pierniczki sztuk 2
Po-śniadanie: 2 brzoskwinie i banan
Obiad : ziemniaczki, ogórek małosolny, kotlet schabowy
Koniec
nic juz nie tknę- obiecuję
Shiiii
Byłam na rowerze i uciekłam przed burzą, 16 km. Jka tylko przestanie padać to pójdę na basen,
Buniu - musi sie udać ! A co do Twojej figury, to jest świetna i nie potrzebuje ulepszeń !
Grzbcio U mnie też się na poskubanie kupuje, ale w obliczu desperacji dopuściłam sie przekupstwa. Kupiłam kawał makowca, wór pierników i powiedziałam rodzicom żeby się najedli tym i narazie nie kupowali niczego słodkiego. Było przy tym sporo paplaniny w stylu: "przecież nie musisz jeść... " itp ale mam nadzieję że choć raz dotrzymają słowa. Jak do tej pory to zawsze byli dla mnie przeszkodą na drodze do schudnięcia. Oby to się zmieniło
Animko jak nie mam słodyczy w domu to czasem zanim jeszcze dojdę po nie do sklepu to zawracam albo wybieram coś zdrowszego. Pozaq tym odstawienie definitywne słodyczy ma też słuzyć odzwyczajeniu się od nich. Ja już chyba wpdadłam w ich nałóg. Jak zacznę , to na jednym nie potrafię skończyć. Co z oczu to z serca. Jak czytam posty inych dziewczyn, to mówią że po kilku tygodniach bez cukru, wszystko wydaje się za słodkie, tak bardzo że się nie da przełknać. Mma nadzieje że i to mnie spotka bo jak narazie to wszystko jest mało słodkie.
Co do skarbonki, to kiedyś próbowałam, ale się nie udało Wydałam wszystko nim nazbierałam jakąś konkretną sumkę na konkretny zakup
Kasia ile ja się napłakałam żeby mama nie kupowała słodkiego kiedy jeszcze miałam 10kg więcej... . Albo przynajmniej schowała gdzie u siebie. Marnie . Najgorsze to, że ona zdolna kupić kilka pierników, kilka czekolad, chipsy, paluszki słone ze dwa opakowania i to za jednym razem - nie problem obalać potem po dwie czekolady za jednym zamachem .
Aj zazdroszczę basenu. U mnie niestety miejski strasznie malutki i jędze straszne tam siedzą - nie lubię go a w dodatku dużo cygan tam chodzi i to niestety o mało przyjemnym zachowaniu a na ten, który lubię mam ponad pół godziny piechotą i dalszej pociągiem - pół dnia zabite . Ale jak tylko wyzdrowieje paluszek maluszek obiecam pedałować jak szalona
Hej Kath Wiem, że to żadne wymówki, ale serio nie mam kasy Postanowiłam, że będę teraz odkładała całą kasę, którą miałabym wydać na lody albo czekoladę i w końcu uzbieram na strój i karnet Bo serio jest mi źle ze sobą. I choć mój kolega uważa, że jestem najsłodsza i najseksowniejsza na świecie to i tak ja sama się sobie nie podobam. Eh...trzeba się zebrać w sobie i nie na tydzień, ale choc kilka dni dłużej, a potem już będzie żal zaprzepaścić. Co do tego pedałowania... obiecałam sobie i już dziś chciałam pobiec po hamulce, ale... brak kasy Porażka, czemu zawsze wszystko na przekór. No, ale mój przyjaciel obiecał, że zostawi mi rower, jak będzie wyjeżdżał za granicę, czyli już w niedziele
Pozdrawiam gorąco
Kasia niom i jak tak u ciebie dziś dzionek ? Mam nadzieję, że zero makowców i innych podobnych w okręgu 3km od twojego pokoju .
Kasiu zostawiam Ci pozdrowienia
walczmy z tymi słodyczami.. bo one niestety potrafią takie lawiny powodować, a potem dokładają się wyrzuty..ech.. jak jak dobrze znam ten schemat - 1 ciasteczka... aż zjem całą paczkę
trzymam za Ciebie Kasiu kciuki pamiętaj o tych opadających szczękach!!
miłego dnia
Kathi, no nie mogę
brzmi groźnie, conajmniej jak zakaz posiadania broniWprowadziłam w domu zakaz posiadania słodyczy.
pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie, żeby słodycze ( bez względu na to czy są w domu, czy ich nie ma ) nie wygrywały w tej walce
żegnam się do niedzieli, bo jadę do mojej Siostrzyczki
cześć
wpadam popatrzeć jak Ci leci
tak się składa, że pamiętam Cię, bo byłaś pierwszą osobą, z którą kiedyś tam pisałam na tym forum serio miałam wtedy inny pseudo. bo się dużo razy wylogowywałam i zalogowywałam. przejrze jutro Twój wąteczek i Ci powiem, która to ja.
tak u Grzibcia zobaczyłam katharinkaa i tego kotka napuszonego i tak sobie myśle, że skąś kojarze
co do tego słodkiego to też jestem uzależniona
to nasze nieszczęśne kubki smakowe sie przyzwyczaiły... ale czytałam gdzieś, że po 3 tygodniach zmienia się smak. tzn, jak przez 3 tygodnie nie włożysz nic słodkiego do ust, to nie będziesz tego smaku już tak potrzebować
no i masz babo placek. wytrzymaj sie 3 tygodnie
też już słyszałam ten tekstprzecież nie musisz tego jeść...
zero zrozumienia...
najbardziej to mnie boli, jak znajde gdzieś schowane słodycze
______________
Mogę, bo chcę... a jak chcę to potrafię!!!
wiek: 18 lat
wzrost: 175cm
Tu jestem
Wielki powrót bucika marnotrawnego...
MOTYWACJA tak będę wyglądać :P
Zakładki