Ja tez czekam... Kasiu co u Ciebie słychać?
dlaczego zniknęłaś.. :( odezwij się :) bo ja czekam na Ciebie tu bardzo :)
buziaczki :)
Wersja do druku
Ja tez czekam... Kasiu co u Ciebie słychać?
dlaczego zniknęłaś.. :( odezwij się :) bo ja czekam na Ciebie tu bardzo :)
buziaczki :)
Stęskniony gryzoń wpadł na wątek, a tu Kath nadal nie ma :(
halo wer ar ju ?:(
Witam Kasienko. Wpadki sa po to żeby nas czegos uczyły a nie załamywały każdy ma takie na swoim kacie nie jesteś jedyna ale pamietaj nie wolno Ci sie załamywac .Moja ostatnia metoda to wpadam na stronke deevore i oglądam jej zdjecia jak ona mogła zrzucic 60 kg to dlaczego ja nie mogę 20 jak coś przeskrobie to w zartach sobie mysle przecież ja chce zrzucić 20 a nie 60 :wink: :wink: :wink: .Dlatego Kasienko glowa do góry nie daj się słoneczko zobaczysz wszystko bedzie dobrze sama widzisz pierwsze efekty bluzeczka w rozmiarze L to powinno Cie mobilizowac do dalszej walki a wpadki są po to żeby je mieć i żeby ich unikac w miare naszych mozliwości .
Serdecznie pozdrawiam .
Czekam na odwiedzinki u mnie.
Buziaczki.
hej dziewczyny,
nie pojawiam się, bo się trochę "zakotwiczyłam"
Nie wiem czy i kiedy wrócę do stałego pisania, może jutro, może nigdy... narazie jakoś nie czuje fazy i prądu umysłowego na komentowanie swojego "odchudzania" moze chociażby z tego względu że go nie ma :)
Póki co bede pokazywać sie raz na jakis czas.
Pozdrawiam gorąco i dziękuję za wszystkie odwiedzinki i oczywiscie za odkurzenie mojego wąteczku :*
ps.
Anikasku & Księżniczko- mimo wszystko nasza umowę traktuję za aktualną :D :D :D buziak :*
Szanuję Twoje zdanie.
Serdecznie pozdrawiam i miłego weekendu.
Bardzo mocno pozdarawaim i obiecuję jak tylko wrócę ze zwolnienia to nadrobię cały Twoj wątek. U siebie napisałam kilka zdań.
Całuję mocno
Kasia
oj Kaska , kaska ... mozesz przeciez pisac ,ale nie kloniecznie o diecie ;)
HEj Kasiu :)
smutno mi, ze u Ciebie trudniej.. mam nadzieje, ze szybko (moze dziś!) poczujesz wiatr w żaglach.. :D
ja dałam popis 2 dni kompletnego obżarstwa.. :( ale dziś się mobilzuję.. mam nadzieje, ze maj przedietkuję ładnie i będe dużo ćwiczyć! :D takim mam plan! :D
Kasieńko gorąco Cię pozdrawiam :D mimo wszystko wpadaj jak najczęściej Skarbie! :D buziaczki :D :D :D
Kath....bardzo podobał mi się Twój wpis u Anikas.....szkoda, ze ja nie umiem tak jak Ty przelać tego co myslę, na papier (albo klawiaturkę) :( A jak już cosik napiszę to mam kaca morlnego, ze kogoś uraziłam a przecież nie możemy się wiecznie głaskać i pocieszać po powrotach jo jo czy wpadkach, bo nie o to chodzi i to nie pomaga. wiem to z autopsji.
Pozdrawiam
Kasiu zrobiłas dla mnie dziś coś dużego.. choć z trudem patrzę na monitor bo się poryczałam.. wyciągnęłas na wierzch to, co ja tak mocno chowam w sobie i się sama nie przyznaję czasem.. dałaś mi kubeł zimnej wody na głowę...
Kasiu dziekuję.
Kasiu, może faktycznei jeśli to forum źle na Ciebie działa to potrzebujesz chwili przerwy. Ale z drugiej strony... każdy jest inny. Mi jak gorzej szło to też zawsze porzucałam to forum. Tylko, że to jeszcze pogarszało sprawę. Nie musiałam się przed nikim tłumaczyć, nikt mnie nie mógł skrytykować, tak było prościej. Ale to mnie gubiło. Jak się dobrze przyjrzeć wcale nie wszystkim tak dobrze idzie. Jest tu ciągle sporo osób, które mają wpadki. Nie raz, nie dwa, ale częściej. Naszym zadaniem jest, zeby znaleźć w sobie siłę i przezwyciężyć własny apetyt, doła. Mi póki co idzie dobrze, ale ta dieta trwa dopiero półtora tygodnia. A ja już mam myśli a może by coś tak zjeść. Wiadomo. Trzeba próbować. Wzięłam się dzisiaj za czytanie, może znajdę jeszcze mocniejszą motywację.
Próbuj. Bo tylko ten kto próbuje w końcu wygrywa!
Życzę Ci powodzenia. Z forum czy bez. Żebyś nie dała się chandrze i obżarstwu. Bo chyba nie chcesz stracić tego co już osiągnęłaś? No właśnie, nie chcesz.
Więc proszę: to jest <kop w tyłek> na zapęd i do roboty! Do diety! Marsz! :)
Buziaki!
Agemko dziękuje za wyrozumiałość, za zrozumienie i nie potępianie.
Nie możemy wciaż cenzurować własnych wiadomości, wklejać ślicznych obrazków i klepać się po ramieniu...to do niczego nie porwadzi. Czasem lepsza jest szczera prawda- choć najsmutniejsza...
Jeni dziękuję za odwiedziny :) wiesz, ze mną jest róznie.. przeważnie znikam z forum na kilka tygoni gdy jest mi straznie źle...ten czas wtedy pozwala odbić mi się smej od dna... tak było ostatnio, tuż pzed świetami.
Ale czasem jest też tak znikam tak jak Ty -objadam się, nikt mnie nie kontroluje i nie mówi że robię źle. pełen luxus.
Anikasku przyznam się szczerze że łza mi sieteż kręciła w ku gdy to pisałam.. bo u mnie teżtak jest---i nie tylko u mnie... to jest PARADOKSALNE ale prawdziwe- wiele osób tak żyje (wystarczy spojrzeć na odzew na Twoim wątku jaki sie zrobił) i to mnie przeraża.
Ja juz nie umiem tak dłuzej żyć. Nie dotykam co prawda dna- wręcz przeciwnie. Pierwszy raz w życiu czuję się JAKOŚ lepiej... nie super...ale akceptowalnie. Więc skoro czuję sie już tak przy obecnej wadze (78.6 kg) za 10 kg powinno być jeszcze lepiej. Moim obecnym problemem jest to że przestałam się odchudzać... robię sobie złe nagrody... kupuję słodycze i usprawiedliwiam się w myślach. I nie mam przy tym wyrzutów sumienia. Wiem jednak że taka drogą nigdzie nie dojdę, że zamiast robić krok w przód zacznę się cofać. że zaraz znów wróci do mnie 8semka której tak bardzo nie toleruję... a z nią łzy, rozpacz i gniew. Póki co nie dotykam jeszcze dna..ale wolę działać zapobiegawczo, nie chcę go dotknąć. Wolę się odbić wcześniej.
pozdrawiam :*
ps. Ja nie znikam z forum..poprostu nie będzie mnie tu tak często jak dotychczas!!
cieszę się, ze się pojawiłaś, bo czekałam na Ciebie :) wiesz ja miałam taki moment jaki ty masz teraz, że ważyłam 78 kilo i poczułam się tak DOBRZE, na tyle dobrze, że potem z tej radości dobiłam do 93 :P więc bardzo bardzo bardzo ci tego nie życzę i wiem, że to dobrze zamiast nas motywować czasem sprawia, że tracimy motywację...
a poza tym to chętnie bym się z Tobą spotkała :) o!
Ja odbijam się od dna bardzo, bardzo powoli. Zbyt wolno. Schudnę dużo, czuję się lepiej. Tracę motywację bo mam zastój wagi. Jem. tyję. Ale wolę nie spoglądać na wagę, nie czuję tej potrzeby. Bo i tak wiem co tam zobaczę. Osiągam wagę sprzed odchudzania. Wiem to. Ale dalej nie ma we mnie TEJ siły. No więc jem dalej. I dopiero na wyższym poziomie wagowym coś we mnie pęka i zaczynam się odchudzać. Jak przerwać to błędne koło?
Jeni- powiedz sobie stanowcze STOP
przemyśl co jest dla Ciebie ważne i dlaczego... moze coś jest ważne.. a coś ważniejsze? czy osiagnięcie wymarzonej wagi jest dla Ciebie istotne ?
czy chcesz podjąć ciągłą i stałą walkę o figurę ? czy masz czas i chęci na sport ? jeżeli tak- jesteś gotowa i mozesz góry przenosisćprzy odrobinie samodyscypliny.
ale musisz też wierzyć w swój sukces, a gdy zdarzy się wpadka -powiedzieć--ok TRUDNO nie jestem ideałem- zdarzyło sie... ale mała kara & rekompensata spalająca te kalorie musi być w zamian za to zrobię dziś np 200 brzuszków, lub godzinę pojeźdzę na rowerze..
ale priorytet--musisz chcieć, postanowić sobie że dasz z siebie wszystko,
jeżeli chcesz możesz podpisać umowę z sama sobą- jak zejdziesz o 5 kg zafundujesz sobie coś na czymn Ci zależy- może sweterek nowy, moze perfumy, kolczyki, może karnet na fitnes...nie wiem- to zależyod Ciebie. Skoro już wiesz że chcesz- ale mimo wszystko trudno Ci znaleść motywację "w środku"...może coś z zewnątrz dodatkowo Cie zmotywuje.
moze spróbuj zrobić sobie listę rzeczy które lubisz robić i które pochłaniają Cię tak do reszty, że zapominaz o głodzie i o jedzeniu. A gdy przyjdzie kryzys- spójrz na listę i pomyśl co by tu porobić aby nie mieć wpadki.
Ale nie poddawaj się... zrób wszystko aby tylko przetrwać dalej !! wierz mi - opłaca się !
to jest własnie najgorsze .... idzie CI bardzo dobrze a wrecz perfect ... no ,ale skoro idzie Ci tak dobrze to pozwalasz sobie na coraz wiecej i wiecej ... az w koncu nie mozesz przestac :|
łoł Kasia brawo ... piekna waga ... moje gratulacje !!! nparwde ... mysle ,ze powinno do Ciebie przemawiac to ,ze tyle juz osiagnelas !! i nie zaprzepasc swojej szansy na "nowe" zycie ... bo mysle ,ze nie warto ;*
Cytat:
Zamieszczone przez katharinkaa na wątku u Anikas
tym razem nie robię planu, przezornie. Przechodzę na "tu i teraz" czyli ot ćwiczenia jakieś każdego dnia + tysiaczek. Nie spojrzę w kalendarz kiedy ile osiągnę. nie będęobiecywała sobie ile razy w tgodniu pójdę na besen. NIE. Przed świętami mi dobrze szło przy takich minimalistycznych założeniach.
Mam zamiar też wprowadzić jakąś motywację zewnętrzną. Coś sobie zafunduje -oczywiście nie jedzeniowego- jak dojdę do 75 kg, dla mnie to będzie już 20 kg walki za mną.
Ze strachem rozpoczynam ten dzień, Kurcze...nie dośćże pierwszy, to jeszcze poniedziałek... a jak brzmi przesłanie pewnego znanego filmu: "Ja wiem...może to i dobre, ale nie nie nie !! nie zaczynajmny od poniedziałku!"
ale ja postaram się zmienić ten stereotyp i przesąd 8)
z szafy zdejmuję rolki. Trzeba wymienic te okropnie trzeszczące kółka na kauczukowe (przy okazji--wie ktośjakiego rzęu jest wydatek na takie 8 kółek???? na allegro niestety nei ma :| a może ktoś coś poleci niedrogiego i dobrego ?? ) no i czas się nauczyć na nich jeździć...bo owszem...rolki zakupione zostały-ale jeździć to ja na nich nie potrafię :)
rolki. no cóż. ja swoje dostałam rok temu jako prezent imieninowo-urodzinowy. do tej pory nie umiem dobrze hamować. zastanawiam się czy nie zapisac się na jakiś kurs dla rolkarzy jeśli taki jest. może w zimie na jakiś łyzwowy...
nie wiem ile kosztuje wymiana kółek, ale jak kupowałam nowe dobrej jakości rolki to zapłaciłam około 300 zł. [nie pamiętam dokładnie.]
trzymaj się
no u mnie rolki też.. od ładnych kilku lat leżą i się kurzą :?
ale ostatnio i tak duuzo się ruszam.. pominę okres kiedy jestem w domu :( czyli 28.04-03.05 bo wtedy to cały mój wysiłek sprowadza się do zmywania naczyń, jakichś tam ćwiczeń i.. klepania w klawiaturę (staram się sklecić prace licencjacką :? ) ale jak jestem w Krakowie... od jakiegoś czsau biegam codziennie i dwa razy w tygodniu chodzę na basen... człwoiek jest wtedy tak pozytywnie zmęczony...
Kathy.. gratuluję takiego spadku wagi... czytałam Twój pierwszy wpis... i to BMI i nadwaga ponad 30 kg... Siła jest w Tobie :)
Witaj Kasiula :D
Słonko strasznie sie ciesze, ze walczymy dziś obie :D ja jestem po dietkowym obiadku (a nie po kopytkach z tłuszczykiem u Mamusi.. ech.. ale język mi ucieka, gdy o nich myślę.. :roll: :wink: ), zaraz ide godzinkę poskakać z piękną Jane (dzis mam taki planik) a potem do Rodziców (już bezpiecznie bo po obiedzie hehe.. choć wiem, ze tam jest ciacho... no ale nie ma bata, walczę o lepszą siebie i wszystkie ciacha idą w odstawkę!).
Kasieńko byle do 75 kg :D (na razie!) a wtedy piękny prezencik sobie spraw, bo 20 kg to wielka sprawa :D trzymam kciuki za te -3 kiloski :) ciesze się, ze znów walczysz.. :D a poniedziałek - dzień jak kazdy :D będzie dobrze :) buziaczki
Myślę, że pomysł z rolkami jest bardzo dobry. Na rolkach intensywnie się ruszasz - szczególnie jak nie bardzo umiesz jeździć :D ( na nogach jeździsz, a rękami machasz, żeby utrzymać ruwnowagę ;) )
Nie wiem, czy wystarczy wymienić tyłko kólka, czy też łożyska? Tu masz linki:
http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=101246097
http://www.sport-studio.pl/sklep/ind...&did=22&id=167
Te silikonowe sa całkiem dobre. Sama na takich jeżdżę :) Daj znać jakie wrażenia po pierwszej jeździe.
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
Kasiu jak minął poniedziałek? U mnie na plus dla mnie :D z czystym sumieniem ide spać :D
buziaczki Słoneczko :D
Julcyk... no tak... kurs dla rolkarzy- świetny pomysł :) generalnie fajna opcja :) ja póki co spróbuję coś tam sama popróbować- ale moze moze.... no nie ukrywam --narobiłaś mi ochoty na kurs :)
2 laseczki :) w takm razie trzymam kciuksy za klejanie pracki licencjackiej :) no i wiesz...bądź co bądź to swięta wymyślono aby człowiek odpoczywał, wiec kilka dni słodkiego lenistwa Ci nie zaszkodzi :)tak..przyznaję rację-- sport dotarcza co prawde zmeczenia-ale jest ono przeważnie przyjemne :)
Anikasku musimy musimy musimy--i nie tylko---bo chcemy chcemy chcemy przede wszystkim !! Powtarzam sobie to co chwila, tak aby nie zapomnieć i trzymać sie dziarsko.
Rewolucyjko dziękuję za te linki i rady i dobre słowa :* poszukam coś jeszcze po sklepikach :) ale jeszcze troche wody w Wiśle upłynie, bo najpiew muszę finansowo się przygotować do takiego wydatku :D
Eló laseczki !!
wstałam dzis o 5 rano- od tak wczesne przebudzenie :) na dworze jest pięęęęknie ! jasne słońce uderza mnie w oczy...i mimo tak wczesnej pory juza termometrze jest 13 stopni :) ojjj tak to będzie piękny dzień :) Niestety...juz go jedzeniowo rozpoczełam, zjadłam kawałek placka drożdzowego --284 kcal..tak tak mogłabym w tym miejscu pousprawiedliwiać się: ze to rano wiec pomoże przemianie materii, ze najwyzej ogranicze kcalorie wieczorem, że blablabla... ale prawa jest taka że najzwyczajniej w swiecie jest mi głupio-o tak ! bo przecież nie musiałam go jeść, bo przecież mogłam nad sobą zapanować.. ale nie zrobiłam tego. żałosne.. ale nic...dziś będzie rower i jedzeniowo bedzie 1ooo kcal. Poprostu postawię na większą ilość.małych porcji (po 100-150 kcal) i jakoś dotrwam do końca dnia... muszę muszę muszę.... chcę chcę chcę :!: :!: :!:
wczorajszy dzień: nie był zły. kcal 1ooo z groszem.
pojechałam na Powsin---i zaczeło lać :) miodzio...deszcz to jest ta rzecz której mój rower nie lubi...zaczął parchać i skrzypieć... aż się ludzie odwracali, pewnie myśleli że jakaś nieudolna orkiestra dęta za nimi jedzie :P :P :P a tu zonk ... :) no ale było pięknie :) kocham poprostu to miejsce, jazde przez las i wogóle.... no ale podejrzewam ze dla nie-warszawianek to wcale nie atrakcja :) zato dla totalengo mieszczucha który dzień w dzień widzi tylko bloki i piętrowce-- ten skrawek natury wydaje się rajem :)
tak więc rówmne 1oo minut rowerka zaliczone. Oczywiscie w neoprenie.
poza tym było i pilingowanie kawą i balsamowanie razy dwa.
tak jakoś Jeni podświadomie przekonałą mnie do biegania :) mimo ze to jest ta dsycyplina sportu której nie lubię.... no wiec zrobiłam całe 2.5 minuty :P i padałam ze zmęczenia...wstyddd... ale to było miłe zmęczenie...tylko że jak o godzinie 21 zaczeło mnie ni z tego ni z owego boleć kolano to myśłałam ze zwariuję...i przeklnełam bieganie raz na zawsze... :evil: ja chyba jeszcze musze troche zrzucić nim zczne biegać- bo nie oszukujmy się... tylko 2,5 minuty biegu i taki efekt...no to hmmm...musi być coś nie tak... chyba to moje 20 kg nadwagi...nie wiem, nie myślę...bo na sama myśł znowu odzywa się moje kolano :| jednak ten sport strasznie obciąża ten staw... heh...może za 10 kg spróbuję znowu.
***
No tak.. mineła godzina od tej notki..a ja muszę juz ją zmienić... wpadłam w kolejny trans i napisałam notke u Sylwi długości krokodyla :shock: Chyba przechodzę dni filozoficzne...dziewczyny mnie zabiją za zaśmiecanie ich wątków...najpierw u Ani, teraz u Sylwi... gdyby jeszcze na swoim watku..ale nie..w obcych progach zbiera mi sie na pisanie... no nic... wklejam to wszystko do siebie, tylko tak mogę zrekompensować swoje winy... a jakby co to deklarujeze mogę skasować tamte wypiociny w Waszych zakatkach dziewczynki!!
Cytat:
Zamieszczone przez katharinkaa na wątku u Rewolucji
eh.. Ty zaczełas od kawałka placka - ja od kanapki. Kanapka jedna, masło cieniutenko jak tylko sie dało i plasterek sera. ech... zeby jest o 6 rano... Co do biegania.. Tez kiedys probowałam. Udało mi sie 15 minut ale truchtem a potem myslałam ze umre. wstyd, wstyd i wielkie UPS!
Hi Kath, mocno Cię pozdrawiam i popieram pomysł z rolkami, cholernie popieram. :wink:
I jak roleczki:> ???
Zyjesz ??
hihihihih
:P
No to jako ta Jeni co to podświadomie namawiam do biegania napiszę jak to u mnie wyglądało ;) Bo ja też zawsze nienawidziłam biegania i męczyłam się po 15sekundach. Ale tez zawsze patrzylam z zazdrością na osoby biegające i zazdrościłam im kondycji. No i pewnej pięknej niedzieli szłam sobie z koleżanką parkiem, po zresztą bardzo męczącym kilkusekundowym biegu na oautobus ;) i mijali nas różni, biegnący ludzie. Tak zaczęłyśy rozmawiać, że to tak fajnie, że też byśmy tak chciały, że to tak poprawia kondycję no i postanowiłyśmy- po świętach, zaraz w piątek zaczynamy. Wtedy jeszcze do końca nie wierzyłam w to co postanowiłam. Ja i bieganie??? No ale zajrzałam na stronkę www.bieganie.pl bo jeszcze ją pamiętałam z dawnych czasów, też tu z forum, przetłumaczyłam to ładnie na angielski, zeby i kolezanka wiedziała jak biegamy no i czekałam do piątki. Nie chciało mi się. Ale sumienie z pokoju obok powiedziało idziemy no to poszłyśmy. Głupio się było wycofać. Po 20s biegu spojrzałam na zegarek, miałam nadzieję, że to chociaż już minuta minęła a tu gucio. No ale wytrzymać musiałam bo co kumpeli powiem, która zresztą też ledwie dyszała? No i dobiegłyśmy. 2min biegu, 4min marszu i tak 5 razy. Do domu wróciłam nieżywa. No ale szczęśliwa, to był najdłuższy chyba bieg w moim życiu ;) Na drugi dzień zakwasy, ale na szczęście był jeden dzień wolny, więc jako tako do niedzieli było lepiej. I w tym programie co tydzień biega się dłużej. Ja jeszcze pod koniec pierwszego tygodnia nie wyobrażałam sobie biegu 3min. Ale już w tym tygodniu zobaczyłam, że jest ok, że biegnę. Jestem zmęczona, ale mniej niż w pierwszym. A już w niedzielę 5min. Warto zacząć. Ale lepiej małymi kroczkami, bardzo wolnym biegiem, niż przeciążyć organizm raz i nigdy więcej już nie próbować. A co do nadprogramowych kilogramów- moje BMI ponad 27 też nie wskazuję na lekkość :P WIęc można :) I polecam. Zadowolenie po każdym dniu jest ogromne.
A teraz rolki :) Mam, umiem jeździć od dziecka, ale rzadko z tego daru korzystam. Hamować też nie do końca umiem ;) Mam kółka kauczukowe, jeżdzą szybko, ale mają jedną wadę- trudno nimi zahamowac ;) Zwlaszcza jak się nie ma hamulca. No więc jak jadę sobie chodniczkiem i mijam jakieś uliczki to zazwyczaj hamuję na lampie, drzewie albo czym się da ;) I to zazwyczaj mnie zniechęca. A jeździć umiem dobrze, więc hamowanie to wcale nie sprawa przesądzająca ;)
Polecam jakieś gładkie nawierzchnie, np asfalt, gdzie nie ma samochodów. Wtedy jeździ się najlepiej :)
No, a teraz będe klapsy rozdawać. CO TO ZA PLACEK??? I czemu Ty kobieto tak wcześnie wstajesz? :) Zacznę mieć kompleksy :P Ale wracając do placka. Może i rano, może i jest cały dzień na spalenie, ale nie wolno. Cukier, cukier, cukier. A to wszystko wzmaża apetyt. Nie wolno. Ja za to nakładam też żółtą kartkę :) I poproszę o 15minutek cwiczonek :) Brzuszki, na nóżki, biodrka, pośladki :) Odpracować trzeba :)
Buźka i grzeczną proszę być w ciągu dnia! :)
co za wywody normalnie:P:P;)
co do cwiczen ja stawiam na taniec:)))
sama trenuje od kilku lat z przerwa mala
jeszcze jestem za plywaniem
koszykowka
i rowerem
to sporty ktore najbardziej kocham:))
Kasik, ja najbardziej kocham narty, na drugim miejscy jest pływanie. Ale z braku laku to ostatnio i na inne się przerzuciłam ;)
A tańczyć nie mam z kim. No ale się przemogłam i na salsę poszłam ;) Tańczę z Japończykiem :)
co tam jak tam ?:) wez sie odezwij czasami na gg !!
katharinkaa co Ty tak zrywasz sie o świcie ?? ;p dietka całkiem nieźle Ci idzie i to jest najważniejsze ...w sumie można sobie pozwolić na takie rarytaski ( np. placek drożdzowy) ale trzeba pamietac o tym mieszczeniu sie w limicie ...wiec ja mysle ze masz dobre podejscie do tego z tymi małymi porcjami :)
Kath, i jak minął dzionek? :wink:
Hej Kasiu :D
wiesz, dziś po 3 dniach naprawde ok przeżytych mogę Ci powiedzieć, ze dałaś mi kopa w niedzielę... :oops: :D jeszcze raz dzięki! :D Kasiulka z dnia na dzień jest mi coraz łatwiej (choć łatwo nie jest.. sporo mnie to kosztuje wysiłku i naprawde jestem czujna...). Mam nadzieje, ze u Ciebie tez... :D
Słonko trzymaj się dzielnie i przede wszystkim radosnie :) dietkujmy uśmiechnięte :D
choć samo trzymanie dietki, jak zauwazyła Stella, juz samo to w sobie poprawia nastrój.. :D
Kasiu pozdrawiam Cię gorąco :) dobranoc :D
roooolki!!!
Kurcze nigdy nie jeździłam, a korcą mnie ostatnio straszliwie, awet przymierzałam ostatnio w sklepie :D Nie kupiłam, bo narazie funduszy brak, ale korci mnie to coraz bardziej :D
Właśnie pisałam dopiero co do Ani - Anikaska, że będe wyglądać przy mojej wadze i braku umiejętności poruszania się w nich jak pijane słoniątko, ale co tam - korci mnie nadal :D
Buziaki przesyłam
Ula
HEJ
U mnie super :) zarówno w poniedziałek wtorek jak i środę :)
wszędzie lekko ponad 1ooo czyli w granicach normy :)
Wczoraj zrobiłam na rowerze 44 km, i jeszcze 10 km piechotką :P ajjj straszna radość:) tak we mnie to rozpaliło energie że szok, wogólę nie czułam się zmęczona- a wręćz przeciwnie rozradowana i wesoła :) rozbudziły sie we mnie te drzemiące pokłady energii :) co dziwne- nie mam nawet dzisiaj zakwasów :) a i waga mnie dzisiaj obdarowała prezentem, ale o tym narazie ciiii :)
Mafu91 dzięki za odwiedzinki kochana :) no ale mam nadziejeze takie nieładne rozpoczęcie dietkowego dniazdaża Ci się po raz oststni :?: obiecujesz :?: bo ja też obiecuje że sie o to postaram :!:
Belluniu dzieki :) ja też popieram, ale jeszcze sie zobaczy :)
SmutnaKsiężniczko ojjjj :P trzeba czytać uważniej notki kolezanek:) :) :) narazie z rolek nici, no chyba że kółeczka potaieją bo jednak 90 zł to spory wydatek, ale nei mówie hop...może jeszze uda mi się znaleźć coś tańszego :)
Jeni oczywiscie z tym podswiadomym namawianiem do biegania to był żart :) ale jednak z ziarenkiem prawdy-- strasznej mi narobiłaś ochoty na bieganie, ale tak sie przestraszyłam tym kolanem że narazie zrezygnuję :roll: ale nie mówie że nigdy...o nie nie nie :) jeszcze przyjdzie na mnie czas :)
kasi3k tak tak :) jabardzo lubię sport :) choć może po mnie tego nioe widać:) no a taniec...hmmm to chyba domena większości kobiet, bo wiele dziewczyn tutaj lub to robić-chociażby w domu przed lustrem :)
HH a Ty się dziecko nie mozesz odezwać:?: co :?: :P
2laseczki byleby wszystko w limicie:) :) to najważniejsze :)
Anikasku w takim razie się cieszę że mimo wszystko miało to pozytywny wpływ na Ciebie..mam tylko nadzieję że długo falowy :P
Usiaczku no u mnie też rozchodzi się o $. Ja też mam takie schizy, że jak ja będę wyglądać itp..ale zawsze sobie powtarzam że niech tam sobie wyglądam, niech sie ludzie patrzą- nie będzie to przyjemne, ale przecież ja robie to dla siebie--zeby to właśnie były ostatnie takie spojrzenia, aby juz z miecha na miech było ich coraz to mniej. Aż w końcu - aby te spojrzenia wrogie zamieniały się w podziw--wow jak ona schudła! wow jak sie jej udało !! bo przecież bez sportu, bez tego chwilowego narażania się na ludzką uwagę, nie da sienam tak ładnei schudnaći zyskaćpięknego wglądu...dietka przecież to nei wszystko :) ja wiem wiem... strasznie rania takie spojrzenia, uwagi, komentarze, ale grunt to nie panikować i jak to mówi pewna osóbka: "olać wszystko ciepłym moczem". nie pozwól sobie na rozpamietywanie tego, na myslenie o tej sytuacji...bo ona Cię wtedy zablokuje..poprostu przejdź nad tym do porządku dziennego. I pamiętaj dla kogo to robisz--dla siebie zeby "słonik" mógł się w końcu raz na zawsze wynieść z Twojego życia :!:
Kurka felek, tyle kilometrów? Rozbudziłaś swoje pokłady energii, więc ... korzystaj z tego! Bardzo się cieszę!!!
Czytam czytam kuchana...ale myslalam , ze na tych starych pojechalas - o ile w ogole masz kolka hehehe :P
Ciesze sie bardzo , ze taka energiaa Cie rozpiera :D
Czyli co ...wracamy na szlak KAsiu ;)
Kasiu moja imienniczko :) Przede wszystkim serdeczne dzięki za odwiedziny w moim watku i zaproszenie do siebie, a także za to, co u mnie napisałaś. Podczytywałam Cię trochę na poczatku, potem zgodnie z sugestią pominęłam środek, teraz nadgoniłam parę ostatnich stron.
Tak czytam i myślę sobie, że Ty własnie doszłaś do etapu, którego ja się okrutnie boje i za wszelka cenę chcę ominąc - bo do tej pory zawsze mi się to przydarzało i efekty diety szły się, że tak powiem, pierwiastkować. Kasiu, to rzeczywiście nie jest łatwe - osiagnęłaś już bardzo dużo, jeszcze trochę przed Tobą, ale czujesz się już o wiele lepiej w swojej skórze, jesteś sprawniejsza, lżejsza, uwierzyłaś w swój sukces. I w tym momencie musisz wykazac się jeszcze większym charakterem i samozaparciem (moje ulubione słowo ;) ), niz na początku diety. Dlaczego? Ano dlatego, że WIESZ już, że potrafisz, kiedy chcesz, wziąć się za siebie, ale uważaj, bo ta wiedza może przerodzić się w ułudę mocy - wierząc w swoje możliwości pozwolisz sobie na wyskok jeden, drugi, trzeci, i znowu wkroczysz na tę paskudną równię pochyłą. Kasiu, walcz z tym wszystkimi siłami, jakie jesteś w stanie w sobie znaleźć. Własnie teraz musisz się wykazać mobilizacją, stanowczością, konsekwencją. Zeszyt? Zeszyt to nie głupi pomysł i na pewno nie staniesz się niewolnicą notatek. Widzę, ze sama perspektywa konieczności kontrolowania się trochę Cię irytuje, że Ty już byś chciała "jak normalni ludzie". Ale widzisz, Kasiu, na to też trzeba sobie zapracować. Przed Tobą jeszcze - jak piszesz - 20 kg. Więc ilekroć będziesz się złościć, że dieta w jakiś sposób Cię ogranicza - przypomnij sobie o tym. Wychodzić z diety, zwiększać limit kaloryczny, w którym zmieści się i drożdżówka i lody i coś innego, cokolwiek lubisz, będziesz mogła za jakieś 15 kg. Na razie jesteś na diecie i musisz ja kontynuować, aż do szczęśliwego końca. U jednej z dziewczyn - przepraszam, nie pamiętam u kogo - w sygnaturce jest napisane - "ktos mówił, że nie potrafię?". Bardzo mądre stwierdzenie. Udowodnij sobie i całemu światu, że to, co zaczęłaś, doprowadzisz do końca. Przed Toba kilka najlepszych lat Twojego życia - ona juz nie wrócą. Widzisz, nie chcę zrzędzić jak starowinka, ale ja w tej chwili bardzo żałuję, że nie utrzymałam efektów diety sprzed 5 lat, za to zmarnowałam ten czas długim pasmem nawracającego ciągle jojo. I wiem, że juz tak nie chcę, nigdy więcej. Bądź, Kasiu, madrzejsza te pięć lat wcześniej. I walcz, walcz o siebie! :)
pozdrawiam serdecznie!
ano , moge ,moge ,ale skad mam wiedziec kiedy jestes skoro nigdyy Cie nie ma ?!
uuu pewnie znowu -1 kg albo wiecej :D zdolne dziecko ;*