Witaj Agemko
ależ dziś u nas cudowna pogoda, prawda
pozdrwiam Cię cieplutko i słonecznie
Hi Agemciu, sympatycznego weekendu życzę. Nie wiedziałam, że papużka, która ma lusterka nie da się potem oswoić, czyżby instynkt stadny zwyciężał. Moje dzieciaszki też bardzo chcą mieć w domciu papugę, a najlepiej taaaaaaaaaaką dużą, ale jeszcze nie mogą zrozumieć, dlaczego nasz kot miałby cieżkie życie wówczas. A jeśli kiedyś znajdziesz czas na grzybobranie, to zapraszam na lekcje do Borów Tucholskich, tam z pewnoscią można się nauczyć zbierać grzybki. Czasami znajduje się przedstawiciela jakiegoś rzadkiego gatunku raz na kilka lat. A jeśli chodzi o grzybki, to mój synuś kiedyś postanowił zjeść muchomorka, bo był ładny i babcia miała za swoje (szptal, płukanka itp.), teraz już małą uczy i inne dzieciaki, że muchomory nie są jadalne. Buziolce.
no cóż zrobić, że muchomorki sa najładniesze powinny byc jadalne - to nie w porządku
agemciu miłego weekendu - nie zapracuj się, słoneczko tak ładnie świeci za oknem
Witajcie moje słoneczka........
Rzeczywiście wczorajsza pogoda w Wawce była przepiękna. Tylko u mnie dietkowo nie jest przepięknie....nie jem regularnie, cały dzień prawie nie jem bo poprostu nie chce mi się zjem cokolwiek dopiero na wieczór. Dieta SB się połamała bo czasami zjem kawałek chleba i to wszstko jest porąbane....zauważyłam, że zaczynam zajadać stresy.
W piątek mój szef miał do mnie pretensje, że zauważył, że moje ogłoszenie o poszukiwaniu pracy, które cały czas wychodzi w gazecie. Powiedział to z jakąs nieuzasadnioną pretensją. Przecież ja tego nie ukrywam, ze daję ogłoszenie i cały czas szukam pracy. W obecnej pracy pracuję na "czarno" bo mój sze stwierdził, że wystarczy jak jestem zarejestrowana w urzędzie pracy. Czyli nie mam stałego zatrudnienia, może mi w każdej chwili podziękować. To nie rozumiem dlaczego się dziwi, że nadal szukam pracy. Ton tej rozmowy i jej temat zaskoczył mnie całkowicie. Inne stresy też mnie dopadają i finał włsnie, przestaję się kontrolować co jem, kiedy i ile..... zaczyna mi być coraz trudniej. Zawsze było mi trudno zgubić każdy kilogram a teraz.....jest ta świadomość, że nie mogę sobie poradzić. ....Nie chcę zmarnować tego co osiągnęłam, nie chcę zawieżć siebie i Was. Ale jest mi ciężko poradzić sobiez dietką.
Miałam dzisiaj jechać na grzyby, ale niestety nic z grzybobrania nie wyszło wszystko się układa na NIE. wrrrr
Przepraszam, że mój list jest taki użalający się nad sobą......ale czuję potrzebę podzielić się z Wami moimi odczuciami.
Pozdraiam Was niedzielnie i życzę udanego nowego tygodnia.
Hi Agemciu, zanim przeczytałam dziś twój wpis tutaj, zerknęłam na Twój suwaczek i przebiegła mi przez głowę myśl, że bardzo dużo i podobnie już osiagnęłyśmy. Mnie też ostatnio dopada taki dziwne uczucie, że mogę to dietkowanie zmarnować, zwłaszcza jak sporo stresów się do mnie przyczłapie. Po prostu nasze stare i niedobre nawyki właśnie wtedy na nas napierają, kiedy jesteśmy słabsze i bardziej podatne na niedietkowe zachowania. Ale teraz wiemy, że to właśnie nas wcześniej gubiło, wiemy, że z tym można sobie poradzić, skoro tyle kilosków zrzuciłyśmy, wiemy, że tak naprawdę, to nie mamy innego wyjścia, jak nieustannie sobie przypominać nas sukces i trwać w tej walce. W końcu sygnał do niedietkowego jedzonka przybiega w ułamku sekundy i tak łatwo wstać i coś podjeść, ale już w trakcie tego podjadania czujemy się przez siebie oszukane, a potem ... sama wiesz. Agemciu, damy radę, bo przecież dlatego jesteśmy takie wspaniałe, że mimo drobnych niepowodzeń dalej trwamy w trybie zdrowego prowadzenia się. A to, że zjadłaś troszkę chlebka w czasie SB, przecież nie przekreśla dotychczasowego dietkowania, jeśli dziś będziesz trzymała się dzielnie, to jutro wstaniesz wypełniona dumą dla samej siebie. Czego Ci z całego serducha życzę, bo też walczę z różnorodnymi pokusami niedzielkowymi.
Agemko wszystkimi kończynami podpisuję się pod tym ci napisała Bella, nie zmarnuj tego co osiągnęłaś, złamałaś dietkę trudno, trzeba walczyć dalej
PODPISUJĘ SIĘ WSZYSTKIMI KOŃCZYNAMI!!!! JESTEŚCIE WSPANIAŁE I NIE DAJ SAMEJ SOBIE SIĘ PRZEKONAĆ, ŻE JEST INACZEJZamieszczone przez bella115
dieta south beach to jest swego rodzaju zmiana odżywania- wbrew temu co mozna poczytać wcale nie łatwy czytając o pierwszej fazie można by pomyśleć, ze z palcem w nosie taka dieta ale wcale tak nie jest i ja uważam, ze to że ci się zdarza zjeść kawałek chleba albo cokolwiek innego wcale nie przekreśla pozostałych starań raczej wkurzałabym się na ciebie za to czego nie zjadasz a nie za to co zjadasz nie chcę być jak stara zrzędliwa ciotka, ale komuś musi przypaśc ta niewdzięczna rola :P :P :P JEDZ WIĘCEJ!!!
a jeśli chodzi o szefa to chyba mu się syndrom ps ogrodnika włączył po prostu - bo jak to on ci tu robi taką wielką "przysługę" i cię zatrudnia a ty jeszcze innej pracy szukasz a może po prostu miał sie ochote na kimś wyładować nie przejmuj sie i rób swoje
wyborcze całusy niedzielne ( niestety dzis deszczykowe a nie słoneczne )
uff ale długi post ci stworzyłam
Ojjj słoneczka moje....nawet nie wiecie jak ja lubię takie długie posty u mnie
staram się dziewczyny, naprawdę się staram.
Hi Agemciu, zajrzałam, czy już masz lepszy nastrój. Podsyłam Ci bardzo nastroszonego gościa. I cieszę się, że bardzo się starasz, ja też. Dziś mnie nosiło na jedzonko, ale pamiętałam, co u Ciebie wpisałam i nie mogłam się dać skusić, by byłoby to nie fair. Buziaki!
Zakładki