-
Witam moje drogie :)
Dziś sobotka, mam wolne. Jutro niestety do pracy, ale spoko, trzeba się cieszyć dzisiejszym dzionkiem :) W Warszawie trochę pochmurno, ale ogólnie nie jest źle :)
Jestem właśnie po porannej kąpieli, 2 kubkach yerba mate oraz po śniadanku, nawiasem mówiąc zaraz pora drugiego posiłku, a ja mam pustą lodówkę. Znaczy jest pełna, ale rzeczy mojej nieodchudzającej się rodzinki :) Ale coś tam wykombinuję ;) No i ruszam na wyprawę dla ducha i ciała, znaczy solarium i zakupki ;) Takie kosmetyczno-jedzeniowe ;) Uwielbiam je :) Ostatnio każdą sobotę tak zaczynam i powiem Wam, że fajnie mi z tym :)
Kurka, kurka, nie wiem co zrobić na ten obiad :D :D :D Chyba ugotuję sobię kukurydzę w kolbie i to będzie na razie na tyle, potem więcej zjem ;) Bo i tak nie jestem głodna :)
Miłej sobotyyyy :)
-
No więc trochę dziś zanabyłam :)
Kupiłam w końcu kremy, które poleciła mi Fuj :)
Eveline z serii Slim Extreme 3D - trzy kremy - pierwszy - brzuch i pośladki, drugi - wyszczyplający, trzeci - do biustu ;)
Po tych dwóch pierwszych jest fajoskie uczucie pieczenia, a ten do biustu cudnie pachnie :)
I powiem Wam, że byłam miło zaskoczona ceną :) Każdy kosztował tak 12-14 zł, więc jak na takie kremy to niewiele ;) Oby coś dały ;)
Kupiłam również perfumy C-THRU zielone - piękne, mam je trzeci raz ;)
Chyba 20 jogurtów naturalnych ;) W tym połowa z musli.
Jakieś chlebki chrupkie, brokuły i inne produkty spożywcze, niezbędne odchudzającym (np. ryba maślana, tuńczyk) ;)
Nasmarowałam się właśnie, zaraz zrobię sobie herbatkę "oczyszczanie", potem może yerba mate. Pooglądam trochę TV, dokończę frencza (pazurki) i idę spać, bo na 10 do pracy na 12 h :? Kolega wyjechał na urlop i muszę sama całą gazetę złamać... Ale co, ja nie dam rady?! hehehe :)
-
Cieszę się, że przypadły Ci do gustu kremiki ;)
Nie przepadam za owym pieczeniem... tudzież chlodzeniem ;)
Ale zapach tego różowiutkiego także bardzo mnie urzekł...
Na mnie dzialają ;)
Miłego i obfitego w efekty smarowanka!
Pozdrawiam!
-
Witam, widzę, że podobnie sobotkę zaczynamy... tyle, ze ja zamiast solarium idę na masaż ;) Kosmetyki wypróbowane, ale mnie to pieczenie do szału doprowadza... Przerzuciłam się na Bielendę i Tołpę, bo na mnie średnio działały, żeby nie powiedzieć... marnie... Widocznie kwestia skóry, organizmu i składników ;)
Mam nadzieję, że Tobie dadzą lepsze efekty ;) Pozdrawiam
-
Ojejku, gratuluję wejścia w świat dwucyfrówek :) Bo jeśli dobrze pamiętam, niedawno jeszcze byłaś wśrod nas - trojaczków ;)
Co do kremów, to zobaczymy :) Jeśli nie zadziałają, to się je zmieni. ;)
-
HA! Rzeczywiście, wczoraj przed snem, ten mentol dał mi w kość ;) Ja tu chcę spać, a tu mnie cały człowiek piecze ;) Ale u normalnych sytuacjach mi to nie przeszkadza -> np. teraz ;)
Aha, dwa dni mialam zastój wagi na 112,5, a dziś 111,2! W sumie już 8,8 kg :)
Miłego dnia :)
-
Przesyłam moc poniedziałkowych uścisków
Laleczko gratuluje spadajacych kilogramków:)) rewelacja :!: Widze że do walki "zaprzęgłas " tez kosmetyki .... ja lubię serie z dr. Ireny Eris antycelutisową ..... powala mnie ten zapach , a efekty zobaczymy jakie będą ( choc skóra stała sie bardziej napieta i nawilżona)
Pozdrawiam
-
Ano, ano :) To dosć dziwne uczucie:D
Wow, tylko patrzeć, a już dziesiątkę zakończysz ;)!
-
kopciuszku Dzięku za uściski, Tobie również miłego dzionka ;) A jeśli moje kremy się nie sprawdzą, wypróbuję tych, o których Ty mówisz ;) Zresztą jesteśmy tak naprawdę na początku drogi kremowej, więc możemy się wymieniać doświadczeniami :)
fouille, rzeczywiście, masz rację, 10 bliża się wielkimi krokami :) Ale to i tak nic do Twoich 22 kg! Mam nadzieję, że mi się to też uda :)
Pozdrawiam Wam moje miłe :)
-
Zazdroszczę wam dziewczynki tego kremowania, ja tego nie cierpię, nigdy nie uzywam żadnych balsamów, nic, tylko do twarzy, muszę chyba się jakoś przekonać...
-
-
Oj Laleczko, jestem pewna, ze doczekasz się tych 22 kg na minusie.
To żadna sztuka.
Problemem jest owa piędziesiątka na minusie... do której dążę...
Hihihi... i łudzę się, że ją utrzymam ! :)
Pozdrawiam cieplutko!
-
Madzia dzięki, wzajemnie :)
Fouille tak, tak, 22 kg to żadna sztuka :P Mogę tak robić codziennie :P Zwariowałaś młoda damo? :P 8) hehehe. Toż to wyczyn nad wyczyny :P
Mi dziś nic nie ubyło, ale już się przyzwyczaiłam, że 2 dni nic, za trzecim ba-bach leci ;) (miejmy nadzieję, że tak pozostanie) :P
A dziś dziewczynki moje drogie, znów idę na nordica. A pogoda jest że proszę Was... Nie wiem jak u Was, ale w wawie szaro, zimno, wietrznie. A zaraz skonfrontuję tę pogodę na własnej skórze, bowiem za sekundę wychodzę do pracy, co się równa - jadę na rowerze :P
Brrrr. No nic, w takim przypadku warto mieć trochę sadełka ;)
Udało mi się namówić koleżankę, z którą trenowałam, a której nie widziałam z 5 lat, której również się przytyło na dzisiejszy nordic :D Będziemy miały masę tematów, ale żeby utrzymać odpowiednie tempo chodzenia, nie będzie można gadać 8)
No, zobaczymy, wieczorem zdam relację ;)
Miłego dzionka :*
-
Miłego spacerkowania w takim bądź razie:)
A jeśli chodzi o pogode..U mnie też tak paskudnie :(
-
W końcu wczoraj wynikły takie okoliczności, że nie poszłyśmy na ten nordic, ale jutro idziemy obowiązkowo ;)
Od 3 dni waga mi stoi. Wiem, że to normalne, ale mogłoby coś się ruszyć :P:P:P:P:P:P
Nie wiem, czy to przez pogodę, czy jak, ale jakaś ostatnio bezsilna jestem. Nic mi się nie chce. Poza jedzeniem ;)
-
Oj,z tą bezsilnością u mnie tak samo:((
dużo sił w takim bądź razie życzę:)
-
a może hormonki comiesięczne? Albo duuuużo wody?
Ubędzie, ubędzie...
Po prostu waga chce Ci zrobić niespodziankę! ;) Khem... albo się zepsuła:D
Powiedz mi... ten nordic naprawde wyczerpuje? Czy to tylko taki bardziej męczący spacerek?
Bo szukam jakiegoś sportu, po którym czułabym się totalnie skatowana...
Jakaś masochistka ze mnie, bo polubilam to uczucie :D
A co do jedzonka -
(metda nr 1)
przecież wiesz jak większość rzeczy smakuje, więc po co je jesz?
Przypomnij sobie ich smak i je powąchaj. Czy to nie przyjemne?
70 % smaku to węch. Więc po co wsysać w siebie kalorie i robić z żołądka śmietnik? :)
Wystarczy powąchać,a prawie poczujesz smak!
(metoda nr 2)
Dziś rocznica powstania warszawskiego! Tyle ludzi umierało!
Jak można w taki dzień coś jeść?
(metoda nr 3)
Hedonizm precz! Praca największą wartością!
Na pewno masz jakies zaległe sprzątanie podczas którego spalisz kalorie!
(metoda nr 4 - dla desperatów)
Połóż się już spać :D:D:D
Pozdrawiam!
-
No nie, no!!! Co ty Lala, jakiś maraton tu urządzasz?! 9 kilo w miesiąc?!
To ma być forum motywujące a nie dobijające innych :roll:
Ty mi tu nie narzekaj. Moja waga zapadła w letarg (oby nie zimowy) i o TYGODNIA stoi.
Przemyślę kwestię wystrugania sobie dwóch kijaszków. Będę chodzić do okoła stołu "na Kopiec Kościuszki" jak Felicjan Dulski :wink:
Dalszego powodzenia życzę :lol:
-
No więc dziś mija dokładnie miesiąc od początku mojej diety. Myślę, że podsumowanie wypada bardzo korzystnie. 9 kg w 31 dni.
Mam nadzieję, że to nie jest zbyt dużo, ale tak wyszło. :) :) :)
Na razie jeszcze nie czuję się widocznie szczuplejsza, ale już np siędzę właśnie w pracy w spodniach, które leżały w szafie, a ja mogłam o nich pomarzyć. Jak je założyłam, dziewczyny dopiero powiedziały, że rzeczywiście widać, bo poprzednie dżinsy w których chodziłam, OK zaczęły mi zwisać, ale nie dało się tak zauważyć schudnięcia.
Wiem, że przede mną jeszcze wiele miesięcy wyrzeczeń. Wiem, że tak na prawdę całe życie będę walczyła z otyłością i że nigdy nie będe mogła sobie odpuścić. Wiem również, że nieraz będę miała chwile załamania, ale mam nadzieję - ba! wierzę, że się nie poddam. Choćby z tego powodu, że już wzięłam się w garść i szkoda byłoby mi tych dni wyrzeczeń...
No, to tak gwoli podsumowania mojej pierwszej miesięcznicy :)
Wracając do rzeczy przyziemnych - dziś po 3 dniach ubyło mi 0,2 kg. Zobaczymy, co jutro powie - po dzisiejszym nordicu.
Idę pracować. Miłego dzionka :)
-
JA Cie kręcę!!:D
OGROMNIASTE GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!
-
Wpadłam się przywitać, trochę późno, ale lepiej późno niż wcale :D :D :D
i co ja widzę :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Nielada wyczyn, 9kg w miesiac :shock: :shock: :shock:
Wielkie gratulacje!!!
-
A dziękuję Ci bardzo! :) :) :) :)
Ja Ci zazdroszczę tego, ile Ty już schudłaś! :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
Miłego dzionka.
-
Świetnie Ci idzie :) Gratuluję 8) 9 kg to bardzo dużo :) Jeszcze 4 miesiące i będziesz miała niedowage ;)
-
Laleczko....?
Jak Ty to zrobiłaś? Dawaj przepis!
Ja przez ostatni miesiac schudłam 5 kg :(
Dobranoc i suotkich snuf!
-
No więc jestem po nordicu, jak zwykle padam :)
Ale uwielbiam takie padanie :D :D
Lecę się kąpać :)
Słodkich senków :)
-
A myślałam,że Ty ten Nordic masz jakos rano:P A nie tak wieczorkiem:)
Leć się wyspać,żebyt miec siły na jutro:)
DobranocD:
-
UCH! Ależ mam teraz przed sobą niefajne dni - a raczej wieczory :?
Rodzice wyjechali do niedzieli, więc moi bracia już jakieś melango uskutecznili. Zawsze mnie to wkurzało, bo dają spać ludziom, a tu się k**wa życie toczy, ja (oni też) codziennie wstajemy do pracy, ale nic to, ziomki ważniejsze :/
No więc siedzi teraz kilka osób, piją bro, a ja się zamknęłam w pokoju, popijam yerbę i czekam na sen...
Jakbym się nie odchudzała, nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, bo też bym chwyciła duże Tyskie i się niczym nie przejmowała. Ale tym samym wprowadziłabym do organizmu hektolitry chmielowych kalorii, zagryzając tonami jedzeniowych kalorii :P
Więc moja silna wola jest wystawiona na silną próbę, ale nie poddam się! Już na samą myśl o pędzącym z prędkością światła liczniku kalorii, jest mi lepiej z moją yerbą :)
A jeszcze mnie namawiają, żebym już się napiła tego winka, co to mam wypić dla uczczenia 10 kg, bo 9 to prawie 10, ale nie! Jestem silna :P A jak źle by mi było, że nie dotrwałam do dychy! 8)
Gorzej, że jeszcze 2 takie dni przede mną...
Ech. Idę spać moje drogie współtowarzyszki doli i niedoli. Słodkich :)
-
Przyszłam Wam się poskarżyć, bo mam kryzys...
Nastał następny dzień bez rodziców. Wracam z pracy, a tu znowu towarzycho, ugotowali sobie właśnie obiadek, popijają piwem. Zajęli cały dom, nie mam gdzie się podziać z moją wodą... Mam taką ochotę się z nimi napić! A nie, siedzę jak dziewica :?
RATUNKU!
-
Jeszcze tylko 1 kg i uczcisz to winkiem!! A teraz trzymaj się i nie poddawaj!! Słuchawy na uszy=)
-
posiedz z nimi, nie musisz przeciez pić piwa by się dobrze bawić, prawda?
-
dzięki, dzięki za rady :)
Wiem, siedzę z nimi od czasu do czasu, ale o dobrej zabawie raczej nie mogę mówić :P
Z tego wszystkiego zrobiłam porządek w pokoju, zapaliłam kadzidełko i czekam na moją koleżankę (notebene również na diecie) i już mrożę lód do wody z cytryną :P Nie ma to jak towarzystwo w niedoli ;) heheheheh
PS. Już mi trochę lepiej :) Ba. Dużo lepiej :)
-
Witam Cię Lalko! Tak śledzę sobie Twój wątek, śledzę i.... JESTEM W SZOKU !!! Jak wielu kilosków się pozbyłaś! O Matko! Jak to zrobiłaś? Niby śledzę ten Twój wątek ale dopiero teraz jestem olśniona wynikami! A ja co? Dalej użalam się nad sobą i wmawiam sobie,że od jutra, że jeszcze tylko te jedne pyszności, że właściwie to mnie się i tak nie uda! i tak marudząc pozostałam jak hipopotam! Kiedy Ty zaczynałaś, pocieszyłam się,że jest ktoś, kto ma taki sam problem wagowy. I co? Już tego kogoś nie ma! Znowu jestem sama największa! Z tej rozpaczy już (zobaczyłam siebie w obiektywie ale to z pewnością nie byłam ja) postanowiłam założyć swój watek i tam się żalić i może to mi jakoś pomoże, może wreszcie sama przed sobą i dla siebie wytrwam. Nie bardzo wiem jednak jak zakłada sie taki swój wątek więc byłabym wdzięczna za oświecenie w tej kwestii (tak krok po kroku).Zaczynam więc od dzisiaj i pędzę po kalafiora, bo jego najbardziej chyba lubię, no i mam nadzieję,żę nie zjem wiaderka tego kalafiora. A tak dla motywacji nadal będę Ciebie zazdrośnie śledzić. Jeszcze raz gratuluję! Anka
-
Co do zakładania wątku :) Podjedź na górę strony - będziesz miała button "nowy temat" - piszesz tam normalną wiadomość, a w temacie wiadomości wpisujesz tytuł, który będzie widoczny na forum i włala ;)
Dzięki za gratulacje, ale uwierz mi, to chudnięcie wcale nie jest takie trudne!!!
Najważniejsze to zacząć.
A tego kalafiora to zjedz i wiadro, ma mało kalorii. I nie zaczynaj diety, jak ja na początku i wiele, wiele osób zaczynających - tzn. "A zjem kalafiora, 2 pomidory i koniec na dziś" NIE! Wjedz sobie na dietkę 1000-1200 kcal, rozłóż to na jakieś 4 posiłki, jedz o równych porach, a ostatni posiłek jedz o 18 i zobaczysz jak Ci łatwo pójdzie :)
A w 1000 kcal mieści się naprawdę sporo jedzenia :)
Powodzenia! :*
-
Lalka dobrze mówi,ale jeśli ważysz tyle co ona,to wiesz..Radze zacząc przez pierwszy tydzień od 1500 kcal,żebys przyzwyczaiła organizm do mniejszych dawek:) Potem sobie zjedziesz na 1200 i bedzie dobrze:D
-
MOJA WINA, MOJA WINA!
Dziewczyny, zgrzeszyłam wczoraj i mam moralniaka :?
Zaczęłyśmy z koleżanką wieczór cudnie - woda i cola light, cytrynka, lód...
No ale jakoś tak niemrawo było. I tak sobie myślimy. Może to winko. Przecież 9 kg to prawie 10... (dla niewtajemniczonych - powiedziałam sobie, że na dychę napiję się wina).
No i spoko, to jeszcze do wybaczenia. Ale potem jeszcze trochę wódki... :?
Nie żałuję, bo nie ma co żałować, trzeba się wziąć w garść i dalej dietkować :P (znaczy żałuję, ale cicho) :P Wiedzialam, że będę musiała się Wam spowiadać... No i gut ;) Mam nadzieję, że mnie za mocno w du** nie kopniecie ;)
Ale powiem Wam, że tak jak miesiąc teraz nie piłam, to wcale to picie mi się nie spodobało. Nie czułam się jak w niebie or samfing ;)
A dziś nie weszłam na wagę... Wejdę w poniedziałek. :? A jeszcze okres mi się zaczął :evil:
Nie bijcie, plisssssssssssssssssss :)
-
wódka to nic snickers..więc masz szczęście:D Ale żeby mi sie to więcej nie powtórzyło!!:P
-
UFFF :P
Nie powtórzy się dłuuuugo!
A najbardziej sie ciesze, ze nie bylo mi super, bo nie mam za czym tęsknic :) Nastepne picie za 10 kg :P To już hardkor ;) O! WIEM! Opiję stówę teraz (hm, w sumie rachunek był prosty) ;) hehe
-
Miałam się nie ważyć, ale ciekawość zwyciężyła.
Na szczęście, mimo przedwczorajszego picia i okresu, ubyło mi 0,1 kg. :)
Dziś mam wolne i snuję się z kąta w kąt. :?
Miłego wieczoru :)
-
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
-
No i znowu 0,3 mniej, miło :) Dycha się powoli zbliża ;)
No to zaczynamy nowy tydzień dietkowania :) W tygodniu jakoś łatwiej przytrzymać dietę niż w weekendy. Jeszcze wczoraj wrócili rodzice, przywieźli dobrego jedzenia sporo. Ech.
Damy radę :)