Witaj Balbinko -bardzo sie ciesze z odwiedzin u mnie No i przede wszystkim gratuluje spadku wagi. Dasz rade dziewczyno -napewno.Nie zawsze idzie jak po masle,ale przy duzej cierpliwosci i uporze dasz rade. Wogole nie widze innej opcji. Juz przeciez pieknie chudniesz i tak trzymaj .I musze ci powiedziec ,ze obralysmy bardzo trudna droge .Bo to wcale nie jest tak ,ze jak juz osiagniemy swoj cel -to nam wszystko bedzie wolno. Nie ,nie nie Juz musimy wbic sobie do glowy ,ze w ten czy podobny sposob bedziemy sie odzywiac cale nasze zycie. A ciagoty beda nam towarzyszyc nieustannie. Jezeli to wszystko do nas dotrze to i pewnie utrzymamy swoje zwyciestwo .Ale walka bedzie trwala nieustannie .Ja juz odchudzam sie ponad rok .Dokladnie od chyba 26.06 2006 jak czytalas zaczynalam z waga 110 kgilosow. Na dzien dzisiejszy waha sie 75-76 kg .Teraz przechodze troche nerwowe dni ,bo zaczelam brac hormony i widze ze mam wielkie ochoty na wszystko co nazywa sie" żarcie ".Poki co udaje mi sie ,ale jak dlugo mozna miec takiego przeciwnika jak "apetyt na wszystko" Dokoncze tylko te serie hormonow i napewno juz nikt nie bedzie wstanie mnie do czegos takiego namowic. Za duzo tych walk juz prowadze ,i wiem ze za wszekla cene musze te walke wygrac ,ale uwierz mi jest ciezko .A tak bardzo za zadne skarby nie chcialabym stracic tego co z takim wysilkiem zdobylam .Mam nadzieje ,ze bedzie dobrze .Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze bardzo duzo sil i wytrwalosci w gubieniu kilosow .Nie daj sie