Wątek: Waterloo. Ciekawostki z dietetyki str. 7

Akurat. Wiódł ślepy kulawego Na mądrości to tu monopol mają inni i ich trzeba czytać i słuchać. Taka jedna peszymistin na przykład
A siły? Wiesz, ubiegły rok w moim życiu przyniósł takie doświadczenia, które przewartościowały mi świat. Moich najbliżych znajomych dotknęły traumy, których scenarzysta horrorów by nie wymyślił. Takie rzeczy czytało się tylko w książkach, bez wiary że mogą zdarzyć się naprawdę i to w najbliżym otoczeniu. Teraz ci ludzie muszą z tym trwać. Więc to że muszę odmówić sobie czekolady jest doprawdy wesołą zabawą. Poza tym jestem koszmarnym smutasem wbrew pozorom. Mam o tym ziemskim padole jak najgorsze zdanie. Tkwię w literaturze delikatnie mówiąc, depresyjnej. Więc te wszystkie kłopociki które mamy na codzień są tylko drobnym pryszczem, nie wartym oglądania w lustrze.
Może usunę ten post...a może nie.

To święta racja saskia... To nasze odchudzanie i problemy z nim związane to g...no

saskia,

Zwariowalas z usunieciem posta? No co ty, a kto by mnie znow wyciagnal?
Moj nastroj juz lepszy, jade zaraz do domu w czasie tej glupiej francuskiej przerwy na lunch.
mam piers z kurczaka i zielona salate.
Nie chce juz dostac ataku, czuje sie chora.
Ale to moja dusza jest chora, po prostu ja skaleczylam...

Trzymaj sie i nic nie usuwaj

BORANKA

Saskia, kilosek mniej? No to impreza! . Moze teraz sie juz zaczna regularne spadki na wadze, oby tak bylo. Ty jak zawsze tutaj zarazasz swoim poczuciem humoru i troche jakby sie ocieral o ten czarny czasami, ale my wszystkie musimy sie smiac z tej calej naszej sytuacji, bo by do zwariowania doszlo i to zbiorowego.

Zamieszczone przez BORANKA

...
A jeszcze rano, zadzwonilam doi swojego przyjaciela z Polski, jedynego, ktory mnie rozumie oprocz WAS, a on, nie pytajac o nic mowi :
"a tak a propos odchudzania, to odchudzanie jest zabojstwem, trzeba na zawsze zmienic styl zycia; jak sie siedzialo za biurkiem, to trzeba ruszyc dupe, a jak sie zarlo wiaderko, to teraz trzeba miseczke..."
No jasne, TEORIA i nic poza tym. Ciekawe, czy ten, kto to wymyslil, byl kiedys grubasem i na sobie ta teorie zastosowal, czy sam sobie ta teorie wymyslil?

Nic bardziej praktycznego niż dobra teoria ale w tym przypadku lepiej małymi kroczkami - większe szanse powodzenia i nastaw się na długą, długą, walkę a nie heroiczne romantyczne wyczyny, pozytywizm to jest to o co chodzi w udnej diecie IMHO

Zamieszczone przez saskia

... Lobby producentów czekolady blokuje badania nad pigułką chuderlaka.

Ci kapitaliści!

Zamieszczone przez saskia

...
A siły? Wiesz, ubiegły rok w moim życiu przyniósł takie doświadczenia, które przewartościowały mi świat. Moich najbliżych znajomych dotknęły traumy, których scenarzysta horrorów by nie wymyślił. Takie rzeczy czytało się tylko w książkach, bez wiary że mogą zdarzyć się naprawdę i to w najbliżym otoczeniu. Teraz ci ludzie muszą z tym trwać. Więc to że muszę odmówić sobie czekolady jest doprawdy wesołą zabawą.

Kwestia perspektywy, zdolność by zobaczyć swoją sytuację z różnych perspektyw to wielki dar!

Poza tym jestem koszmarnym smutasem wbrew pozorom. Mam o tym ziemskim padole jak najgorsze zdanie. Tkwię w literaturze delikatnie mówiąc, depresyjnej. Więc te wszystkie kłopociki które mamy na codzień są tylko drobnym pryszczem, nie wartym oglądania w lustrze.
Może usunę ten post...a może nie.

NIE USUWAJ!

Alex,

Pisze do Ciebie, bo nie moge znalezc twojego posta....
Czasem, jak Ciebie czytam, mam wrazenie, jakbys byl jakims lekarzem albo naukowcem.

Zadam Ci zatem idiotyczne pytanie :

Czy ja, wazaca 124 kilo, przy wzroscie 158 cm (wiek 35 lat), mam szanse schudnac do 65-60 kilo?

Jesli tak, to ile czasu (zakladajac, ze bede dietowac bez atakow i jezdzic na rowerze)
mi to zajmie?

Jesli mozesz, to odpisz prosze.

(to tak, zebym uwierzyla w swoje marzenie...)

Pozdrawiam

BORANKA

Peszymistin,

Ale jestes kochana! W ogole wszystkie jestescie kochane.
Tu mi madrze powiedzialas, o tym chudnieciu etapami.
Ja owszem, chcialabym TERAZ, NATYCHMIAST i JUZ.
Niech ten Alex mi odpisze.
A jaki on ma post?

Pozdrawiam z deszczowej Francji

BORANKA

Boranko
Odchudzanie to spore przedsięwzięcie. Wymaga opracowania planu i jego realizacji.
Wiele osób stara się ci pomóc, ale mam wrażenie, że cała para idzie w gwizdek.
Przeczytaj swój własny wątek, a znajdziesz tam odpowiedzi na pytania które wciąż zadajesz. A my wciąż odpowiadamy... w kosmos. Alek też już tam pisał. Żeby wejść do jego postów wystarczy kliknąć na linki w podpisie. Historię devoree i inne linkowałam ci 2 razy, przeczytałaś?
W ramach treningu ja nie napiszę do ciebie już ani słowa dopóki:
1 - nie założysz trickera (superdokładna instrukcja od doris w twoim wątku + linki ode mnie)
2 - nie podlinkujesz swojego wątku
3 - nie odpiszesz tym którzy do ciebie napisali

Pozdrawiam
Saskia von Wredny Potwór

Tobie nie każe bo to byłoby wbrew twojej naturze a zresztą i tak byś to olała a Borance wątek jest potrzebny. Z czczej gadaniny tylko politycy żyją. Myślisz, że pojechałam po bandzie? Może, ale póki kobieta nie zacznie działać to nici z tego, że wszystko podajemy na tacy. Bardzo mi jej problem zalazł za skórę i szczerze chciałabym żeby wygrała z tłuszczem tylko metody się nie sprawdzają.

Trafiłaś w mój czuły punkt z żywieniem córki. Ja się okropnie bałam, że mój problem odziedziczy też młoda. Długo się zastanawiałam jaki wariant zastosować w kwestii słodyczy aż w końcu puściłam na żywioł. Nie zabraniam słodyczy. I akurat się sprawdziło. Leżą na wierzchu, nie gryzą, nie rażą prądem...i tak leżą tygodniami aż tatuś wyżre Coś tam sobie skubie regularnie ale w małych ilościach. Szlaban jest tylko na świństwa sztuczne typu czipsy, jakieś dmuchane gąbki itp. W ogóle od nowości jadła mikroskopijne ilości i poza babcią nikogo to nie martwi.

Anis, są różne straszne choroby na tym świecie ale największym upośledzeniem jest brak poczucia humoru, a jak ta przypadłość występuje u faceta, to już kompletna masakra. Pamiętam, że drzewiej niezwykle podobał mi się pewien osobnik, taki milczący był i tajemniczy. Po latach dopiero odkryłam, że on niewiele mówił bo miał niewiele do powiedzenia Potem inna odkryła tę tajemnicę ale już było za późno

Alek, pozytywizm to jest to, tylko jak historia się rozpędzi z tym zataczaniem koła to nas stratuje parowóz dziejów.

Słuchajcie! Dziś koleżanka w pracy przyglądając mi się badawczo rzekła w te oto słowa:
Czy ty PRZYPADKIEM T R O C H E nie schudłaś?
No i to jest miara sukcesu. Za premierem: Yes, Yes, Yes!