Hellou!

Trochę mnie nie było, nie ukrywam, że z czystego lenistwa.

Powiem równie krótko jak agniecha - jakoś mi idzie to pozbywanie się cielska.
23 września startowałam z porażającą wagą 117kg.
7 listopada ważę coś 106-107.
Lepiej się czuję, znowu mam dużo siły, chodzenie jest mega przyjemnością, a wysiłek nie jest przeszkodą. No i moja twarz i ciało zyskały chociazby odrobinę kształtów człowieczych.
W zachwyt nie popadam, w sumie ta dycha mało co zmieniła, wielkich różnic nie widzę, dopóki nie będzie to waga dwucyfrowa to nie będę mówiła o sukcesie.

Kuba, nie kłóc się z taką wredną babą jak ja, bo oberwiesz. ;-))

AleXL, dzięki, to miłe co napisałeś. Mam świadomość, że jeszcze daleko mi do ideału dobrego żywienia, wręcz bardzo daleko, ale.. nie jest źle, dla mnie ważne jest nauczenie swoich oczu i psychiki, że nie muszę zjeść całej czekolady, żeby poczuć smak. ;-)

Agnieszko, dzięki za trzymanie kciuków, rewanżuję się mocą wiary w Twóje gubienie kilogramów. ;-)